Rozdział 23

2.2K 184 69
                                    

— Przyszedłem ci tylko powiedzieć, że... — zaczął Kakashi, jednak nie miałaś zamiaru marnować szansy, jaką dała ci spadająca gwiazda. Bez słowa przyciągnęłaś go za bluzę i namiętnie pocałowałaś, nie zwracając uwagi na to, że cały czas miał maskę. Ugh, dlaczego ona zawsze musiała tam być?! Gdy w końcu się odsunęłaś, bez słowa zlustrował twoją twarz wzrokiem. — Że mam gdzieś to, co powiedzą ludzie w wiosce. — dodał, tym razem samemu ściągając maskę i ponownie łącząc wasze usta w pocałunku.

— [Imię], gdzie jesteś? — nagle do waszych uszu dotarło wołanie twojej mamy, dlatego spojrzeliście po sobie z wybałuszonymi oczyma.

— Ale mama nie może się dowiedzieć. — szepnęłaś, nawiązując do wcześniejszego wyznania. — A przynajmniej jeszcze nie teraz. Muszę iść, jutro się spotkamy. — dodałaś, sprzedając mu jeszcze przelotnego buziaka w usta.

— Jesteś pewna, że nie będziesz mnie unikać? — spytał rozbawiony Kakashi, przypominając sobie twoje poprzednie zachowanie.

— Daj spokój, naprawdę cię przepraszam, jest mi tak gł... — zaczęłaś, jednak przerwał ci ponowny krzyk mamy, a zaraz potem dźwięk otwieranych drzwi do twojego pokoju. — No świetnie. — mruknęłaś, a następnie jednym ruchem znalazłaś się tuż przy swoim oknie. — Tu jestem! — oświadczyłaś mamie, stojąc w ramie okiennej, a następnie przelotnie spojrzałaś jeszcze na Kakashiego, dyskretnie mu machając. — Pali się czy co? — zwróciłaś się już do swojej rodzicielki, wchodząc do środka.

— Co robiłaś na dachu, [Imię]? I czemu na litość boską wyglądasz, jakbyś przepłakała cały dzień? — zlustrowała cię wzrokiem, jak na mamę przystało.

— Jestem po prostu zmęczona, to nic takiego. — wzruszyłaś ramionami, starając się brzmieć naturalnie.

— Coś ukrywasz. — skwitowała kobieta ze swoją podejrzliwą miną. — Ale jesteś w końcu dorosła, nie musisz mi mówić wszystkiego. — dodała. — Kolacja na stole. Może i nie jesteś już dzieckiem, ale nadal musisz jeść. — oznajmiła, a ty natomiast wiedziałaś, że nie masz innego wyjścia, jak tylko podreptać za nią do kuchni. Dopiero wtedy odczułaś skutki całodniowego postu, który utrzymałaś nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

***

Leżałaś już w łóżku, kiedy dobiegły cię jakieś niepokojące odgłosy. Przez moment naprawdę się przeraziłaś, jednak po chwili dotarło do ciebie, że jesteś już na granicy jawy i snu, dlatego właśnie masz takie wrażenie. I kiedy już ponownie chciałaś pogrążyć się w marzeniach, poczułaś ugięcie materaca tuż za swoimi plecami.

— Wybacz, ale sam nie znałem się od tej strony. — usłyszałaś, nawet nie mając czasu zareagować panicznym atakiem strachu.

— Co tu robisz?! Omal serce mi nie wyskoczyło przez ciebie! — chciałaś krzyknąć na cały głos, jednak zamiast tego zrobiłaś to tak głośno, jak tylko pozwalały ci ściany w pokoju, aby przypadkiem nie obudzić śpiących już rodziców.

— Byłem u Tsunade oznajmić, że mam się dobrze, a ona kazała mi odpoczywać przez najbliższe dni. Nie mogłem się powstrzymać, aby jeszcze do ciebie nie zajrzeć.

— I przez to stwierdzasz, że nie znałeś się od tej strony? — spytałaś ironicznie. — Przecież ciągle zjawiasz się gdzieś bez zapowiedzi. — dodałaś, unosząc brew i przypominając sobie wszystkie chwile, w których to omal nie dostałaś zawału przez mężczyznę.

— Nie. Po prostu się za tobą stęskniłem i chciałem cię zobaczyć. — wyjaśnił Kakashi. — A przy okazji się zdrzemnąć, bo zapomniałem zapłacić czynsz za ten miesiąc i zabrali mi klucze do czasu, aż nie oddam kasy. — dodał, zaś cały czas słodkości, który przed momentem poczułaś prysł jak bańka mydlana. — To dobranoc. — powiedział, obdarowując cię buziakiem w policzek i przytulając się do ciebie od tyłu.

— Masz babo placek. — mruknęłaś tylko do siebie, kręcąc głową. Następnie ułożyłaś się wygodnie i ponownie spróbowałaś zasnąć.

***

Rano obudziło cię chrapanie mężczyzny, który chyba za bardzo poczuł się jak u siebie w domu, gdyż rozwalił się na całym łóżku, przez co dla ciebie został tylko niewielki skrawek na samym końcu. A mówią, że to kobiety zajmują całą przestrzeń! Bzdura!

— Tak, chyba nie usłyszała budzika, zaraz ją obudzę. — nagle usłyszałaś stłumiony głos zza ściany, który należał do twojego taty. Wszystko dotarło do ciebie w milisekundzie.

— Kakashi, obudź się! Mój tata tu idzie! — zaczęłaś szarpać zdezorientowanym mężczyzną na wszystkie strony, aby tylko nie dopuścić do spotkania z twoim ojcem. — Nie może cię tu zobaczyć, a przynajmniej jeszcze nie teraz! — dodałaś, kiedy chłopak zaczął patrzeć na ciebie nieprzytomnym wzrokiem z bardzo dziwną formacją fryzury na głowie. — Szybko przez okno! — pisnęłaś, zrywając się do okna, które akurat w tamtym momencie postanowiło się zablokować i nie dać otworzyć. — Serio? — stanęłaś jak słup, patrząc się z niedowierzaniem w głupie okno. W tym samym czasie Kakashi zdążył się już ocknąć i stał teraz na równych nogach. — Wiem! Do szafy, dalej! — wymyśliłaś na szybko, chwytając się jakiejkolwiek deski ratunku.

— Co? Nie będę przecież wchodził do...

— Ciekawe co takiego śni się naszej księżniczce, że... — przerwał mu jednak głos taty, który nawiasem mówiąc przyprawił cię o zażenowanie i dźwięk naciskania na klamkę, który ostatecznie zaważył na decyzji Kakashiego, który z kolei bez zbędnych dyskusji wparował do szafy jak na ninje przystało. Ty natomiast ruchem tak szybkim, jakiego nie wykonałaś do tej pory, znalazłaś się na łóżku, aby zasugerować, że właśnie z niego wstałaś. Twój tata natomiast ci uwierzył, co nie było trudne, gdyż byłaś jego ukochaną córeczką. Po wszystkim mogłaś z czystym sercem pozwolić wyjść Kakashiemu z szafy pełnej ubrań, do której jakimś cudem się zmieścił.

— Jeśli tak to ma wyglądać, to idę zapłacić ten czynsz czym prędzej. — skomentował, masując tył swojej głowy, w który przez przypadek się uderzył.

— Wybacz, ale mój tata naprawdę nie był gotowy na taki widok. Daj nam trochę czasu. — powiedziałaś nieco zawstydzona całą sytuacją, drapiąc się niezręcznie po karku. — Bardzo go potrzebuję. — dodałaś, obejmując mężczyznę i unosząc nieco głowę aby przymierzyć się do obdarowania go delikatnym buziakiem.

— Aha i jeszcze zapomniałem ci powiedzieć... — wtem jak grom z jasnego nieba uderzył w was ponowny widok twojego taty w drzwiach, tyle że tym razem nie pozwolił wam zachować pozorów. — Że wyjeżdżamy z mamą na małe wakacje... — dokończył nieprzytomnym głosem, patrząc na was z wyrazem twarzy, który bardzo cię przeraził.

Tak oto znaleźliście się w bardzo niefortunnej sytuacji, z której chyba nawet Kakashi i jego bardzo błyskotliwy umysł nie potrafił znaleźć żadnej formy ucieczki.

                       🍂🍂🍂🍂🍂

Hejka!

Rozdział krótki, ale na razie musi wystarczyć 😁

Swoją drogą mam w zanadrzu jeszcze kilka opowiadań z serii Naruto 🤔 Pamiętajcie o zaobserwowaniu mojego profilu, żeby ich nie przeoczyć i aby w końcu pomóc mi w zdobyciu 1000 obserwujących 🤣

Buziaki 😘

Mój Sensei // Kakashi x Reader PL //Where stories live. Discover now