- Tak, tak, ślizgonem. Pomysł poderwania swojego wroga zalatuje mi raczej desperacją.

- Pff, grunt, że jest skuteczny, idioto. Poza tym, to on zaczął.

- I co, było buzi buzi? Jak ty grałeś tą malutką blondyneczkę? Może tak naprawdę nie jesteś złowrogim śmierciożercą tylko kochanym, milutkim chłopczykiem? Jeju Alex, nie musisz udawać, że chcesz kogoś zamordować, skoro twoje cnotliwe serce jest takie dobre.

Wiecie co, ja naprawdę jestem cierpliwy, ale ten wyjątkowy debil, kpiący sobie ze mnie w najlepsze, świetnie się bawiąc, jest po prostu... O Merlinie! Jeszcze chwila i go odwiedzę ze sklapelem w ręku, bez względu na to ile mi za to wlepią.

- POTTER, TY MAŁY ZASRAŃCU, JESZCZE SŁOWO I OPRÓCZ NOTT'A, ZABIJĘ CI CAŁĄ RODZINĘ! KOTA TEŻ!

- No wiesz, rozumiem, że denerwują cię jego kłaki na czarnych ubraniach, jednak uważam...

- ZROBIĘ SOBIE Z NIEGO CHOLERNY KOŁNIERZ, KTÓRY DOSZYJĘ DO PŁASZCZA W KTÓRYM PRZYJDĘ NA TWÓJ POGRZEB.

- Alex, przecież on jest rudy. Ten kolor nie pasuje ci do cery.

- MAM ZAJEBISTĄ CERĘ POTTER, ZOBACZYMY JAKA BĘDZIE TWOJA, KIEDY CIĘ POCZĘSTUJĘ SECTUMSEMPRĄ.

- Hej, to nie było śmieszne.

- CZY JA SIĘ KURWA ŚMIEJĘ?

- Alex, zaczyna mnie boleć ucho, a jednak chciałbym w końcu usłyszeć jak śpiewasz "Bella Ciao" po wychlaniu beczki wina.

Przez chwilę mój mózg trawił informacje, aż w końcu doszedłem do wniosku, że faktycznie ten durny gryfon nigdy nie był przy tym zjawiskowym momencie. To było straszne i niepokojące, bo jak piłem z tym idiotą, to facet padał jak ja byłem w połowie. To było po prostu niedopuszczalne!

- Teraz mój repertuar składa się z hymnu ZSRR, Potter. Czasami wleci Kalinka.

- Ale to chyba po wódce, co?

- Tak.

Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, myśląc o wielu sprawach. To prawda, że ten głupi gryfiak był jedną z najbardziej irytujących mnie osób, ale dalej był moim bratem. Nie wiedziałem, że w tamtym momencie chłopak myślał o mnie dokładnie to samo.

- Alex, nie chcę cię martwić, ale wydaje mi się, że Nott jest bardziej cwany niż się nam wydaje. Pozwól sobie pomóc. Powiedz mi chociaż, w jakiej okolicy będziecie, będę w pobliżu gdyby coś poszło nie tak. Poza tym, ty nie jesteś upoważniony do aresztowania...

- Zgłupiałeś? Mam zamiar go zabić, idioto. Aresztowanie nie wchodzi w grę. - powiedziałem spokojnie, nawijając sobie na palec kabel od telefonu. Ta słuchawka ważyła chyba więcej od trumny Tatiany.

Potter przez chwilę milczał, zapewne zastanawiając się, czy woli być dalej irytującym gryfiakiem czy człowiekiem, któremu wybaczę połowę tego co zjebał. W pakiecie jest też odroczenie zastosowania na nim straszliwej śmierci, więc okazja była naprawdę opłacalna.

- Potter, frajerze. Odpowiedz mi na jedno pytanie. Dlaczego zabiłeś Czarnego Pana, a nie zamknąłeś go w pudle tak jak to się stało z Grindelwaldem? Ja ci powiem. Bo wszyscy doskonale wiedzą, że by pierdolony zwiał. Nott już to zrobił, drugi raz też mu się uda.

Potti myślał nad moimi słowami krócej niż zakładałem. Oczywiście to nie znaczyło, że jakoś zmądrzał czy coś, nie no gdzie.

- Weź pod uwagę, że ty też tak jakby zwiałeś z Azkabanu, Alex. - odparł chłopak wolno, sprawiając, że zacisnąłem dłoń na słuchawce mocniej niż zalecał producent.

Niecodzienne problemy syna Snape'a /zawieszoneWhere stories live. Discover now