Rozdział 21

203 15 157
                                    

Aby zdjąć klątwę nie pozwalającą Alphonseowi mówić oraz sprawiającą, że chłopak był niski, musiałem uznać go za człowieka.

Brzmi łatwo, prawda?

O nie, nie, nie. To było trudniejsze niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Każdy człowiek i nie - człowiek chce władzy. O wiele łatwiej jest móc kogoś kontrolować, nie uważając go za człowieka. Tym bardziej jeżeli ten ktoś nie może mówić. Czy jeżeli Alphonse byłby w stanie cały czas wypominać mi to, jak strasznie potraktowali go czarodzieje, czy wciąż uznawałbym go za mojego sługę? Wątpię. Myślę, że po prostu byłoby mi wstyd za to co się stało i chciałbym żeby zniknął. Albo żeby się zamknął.

Syn Agatona wybrał drugą opcję.

Mimo wszystko nie mogłem znieść jego czystej nienawiści skierowanej w moją stronę. Trudno, czasami trzeba wziąć odpowiedzialność za coś, na co się nie miało wpływu.

Westchnąłem, zastanawiając się od czego zacząć. Mam go uznać za człowieka, tak? Dobrze, w takim razie co sprawi, że w mojej głowie coś kliknie?

Chłopak urósł pięć centymetrów po tym, jak zjadłem z nim obiad i rozmawiałem jak ze znajomym a nie zniewolonym zwierzęciem. Tak, to prawda, bardziej uważałem go za zwierzę, bez względu na to jak okropnie to brzmiało. Gdyby wszystko w magicznym świecie zaliczało się do ludzi tylko dlatego, że ma ludzką twarz, to mandragora miałaby angielskie obywatelstwo.

Poza tym, moja moc wyraźnie zaliczała go do magicznych stworzeń, a nie ludzi, co bardzo mocno komplikowało sprawę. Co musiałem zrobić, żeby móc uznać go za równego sobie? Co mieli inni ludzie czego on nie miał?

Czy rozwiązaniem jest godność? Czy wie, że ją ma? Może mam go o tym uświadomić?

Ale jak, skoro on sam zachowuje się jak sługa, w dodatku nie może mówić, Merlinie! Najgorsze, że nie może się odezwać! Czy gdyby zwierzęta potrafiły mówić, dalej traktowalibyśmy je jak słodkie istoty, które po prostu poprawiają nam humor? Przepraszam bardzo, ale jestem przekonany, że takie koty od razu musiałyby przemyśleć co chcą powiedzieć, wiem, że nie chciałbym słuchać jak bardzo mają nas w dupie.

To było trudne zadanie, naprawdę trudne. Jednak widziałem, że muszę chociaż spróbować, bo inaczej nawet się nie dowiem czy to możliwe. Czułem się już naprawdę dobrze i postanowiłem w końcu dokończyć książkę, którą dał mi Snape. Później zastanowię się co dalej.

Dowiedziałem się, że właściwie to moja moc była dość obrzydliwa jak na moje standardy, chociaż Smith albo Weasley pewnie by powiedzieli, że jest barbarzyńska. Mogłem zmusić każdy żyjący organizm do czegokolwiek, ale tylko wtedy, jeżeli ja sam tego chciałem. Moja moc nie zadziała, jeżeli ktoś przystawi mi gnata do czaszki i będzie chciał zaszantażować.

Poza tym, najłatwiej było mi manipulować istotami nieposiadającymi woli, takimi jak rośliny. Mój poziom wpływu na cokolwiek był też zależny od tego, jaki miałem do tego stosunek. Będzie mi trudniej użyć magii na kimś kogo szanuję, czuję wobec niego respekt albo wiem, że przewyższa mnie pod jakimiś względami.

Po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że muszę się przewietrzyć. Poza tym, chciałem sprawdzić czy roślinność poczyniła jakiś progres. Wyszedłem na zewnątrz, mając w planach posiedzenie pod drzewem, i nie przejmowanie się tym, że pod moją bramą siedział Pojebany Wampir. Na szczęście zauważyłem go od razu kiedy uchyliłem drzwi, więc szybko je zatrzasnąłem. Nie wiem czy mnie zauważył, chyba nie. Właściwie to nie rozumiem dlaczego koleś nie wszedł na teren mojej posiadłości. Wczoraj jakoś wyszło mu to bez problemu.

Przez chwilę stałem przed drzwiami, zastanawiając się co mam z tym fantem zrobić. Jeżeli znowu będę musiał się wtrynić do studni, to już wolę zostać wysuszony do ostatniej kropli krwi. Nie zastanawiałem się nad tym długo, bo po chwili poczułem jak ktoś delikatnie stuknął w moje ramię. Odwróciłem się do Alphonse'a, który wciąż wyglądał, jakby najchętniej użył na mnie swojej szabelki. Mimo to, bez słowa wyciągnął ku mnie jakiś kawałek papieru, który wyglądał jak wizytówka. Zmarszczyłem brwi, przyjmując ją. Faktycznie, właśnie dostałem dane kontaktowe do łowcy wampirów.

Niecodzienne problemy syna Snape'a /zawieszoneWhere stories live. Discover now