Rozdział 20

174 14 74
                                    

Wiecie jak wygląda zimna furia?

Jeżeli nie, powinniście zapytać Martwego Wampira, który miał przyjemność oglądać ją w najlepszym wydaniu.

- JAK ŚMIAŁEŚ ZŁAMAĆ MOJĄ RÓŻDŻKĘ, TY NIEDORUCHANA PIJAWO.

Mężczyzna cofnął się o krok i chyba skumał, że jest skończony ale nie jestem pewien, bo byłem zbyt wściekły żeby mu się dokładnie przyjrzeć. Czułem jak przez moje ciało przepływa magia gotowa zmiażdżyć tego trupa na sypki proszek. Dusiłem się z wściekłości, nie wiedząc w jaki sposób byłoby mi najmilej go zabić.

Jednak nie zdążyłem wybrać czegokolwiek, ponieważ musiałem wypuścić moją moc, nie wiem czy moje ciało zniosłoby jej wagę. Wtedy pomyślałem, że mógłbym go wykończyć w bardzo perfidny sposób, jednocześnie ćwicząc moje zdolności. W końcu byłem na skraju śmierci, nie miałem nic do stracenia.

Poczułem dreszcz podniecenia na samą myśl. Spojrzałem głęboko w czerwone oczy wampira myśląc o tym, że chcę żeby złamał sobie rękę. Że on sam tego chce. To jego myśl. Chcesz złamać swoją rękę, wiesz, że musisz. To i tak się stanie, im szybciej to zrobisz, tym lepiej.

Wampir zmarszczył brwi, patrząc na swoją wciąż całą kończynę. Przez chwilę poczułem dziką radość ale szybko się opanowałem, pracując nad magią.

Złam ją, ucieszysz się słysząc odgłos łamanej kości. Potrzebujesz tego, wiesz o tym.

- Co? - zapytał niewyraźnie mężczyzna, przyglądając się swojej kończynie.

Nie, muszę zmienić taktykę. Nie da rady złamać całej ręki, bo musiałby zastanowić się nad tym jak ją chwycić. Nie mogę podzielić jego uwagi.

Palce. Palce będą lepsze. Spójrz jakie kruche, jakie długie. Czy nie byłoby miło ich zgruchotać? Czy jest coś w tym momencie ważniejszego od tego, żeby je połamać?

Chwyciłem magię mocniej, przekładając swoje emocje do mężczyzny. Dzięki oklumencji wyciągnąłem ciekawość i determinację.

Wystarczy go chwycić drugą dłonią i mocno pociągnąć. Spróbuj, no dalej. Chociaż jeden, zobaczysz jakie to dobre.

Czułem, że to co robię jest bardzo dziwne i bardzo złe. Byłem o krok od wybuchnięcia histerycznym śmiechem, ale to co zauważyłem, skutecznie mnie przed tym powstrzymało. Ta manipulacja działa. To naprawdę nie jest bez sensu!

Mężczyzna otworzył usta, dotykając opuszkiem palca kości kciuka. Po chwili przejechał nim po kolejnych, wyglądając na zahipnotyzowanego. Doskonale, właśnie o to mi chodzi. Poczułem jak na twarzy rozciąga mi się szeroki uśmiech.

Chwyć go stabilnie. Jeżeli nie zrobisz tego dość mocno to nic nie poczujesz. Wystarczy pociągnąć, no dalej. To jest coś czego pragniesz, wiesz jakie to łatwe.

Pociągnął.

Wampir złamał swój palec tylko dlatego, że tak intensywnie o tym myślałem, tylko dlatego, że tego chciałem.

Ta myśl mnie przeraziła na tyle, że płynnie wypuściłem mężczyznę z chwilowego otępienia. Kiedy tylko to się stało, ciemnowłosy zaczął wrzeszczeć z bólu. No i co, ofiara stała się łowcą?

Nie.

Wampir odwrócił się w moją stronę z chęcią mordu w oczach, więc nie tracąc czasu na ponowne związanie go moją wolą, rzuciłem się do ucieczki. Biegłem ile sił wiedząc, że po tym co zrobiłem, mężczyznie przeszła ochota na głupie pogawędki, i po prostu oddzieli moją duszę od ciała.

Dzięki Merlinowi, mój dom był bliżej niż sądziłem, a moje czyste przerażenie było na tyle silne, że tym razem zasuwałem jakbym był zawodowym sprinterem. Wampira wciąż szok trzymał, więc nie był już tak skuteczny, poza tym przez kilka sekund leczył swój palec. Widocznie po prostu miałem cholerne szczęście i tyle.

Niecodzienne problemy syna Snape'a /zawieszoneOnde as histórias ganham vida. Descobre agora