Rozdział 15

Beginne am Anfang
                                    

Elf bez słowa wpatrywał się w pustą kartkę. Nie byłem w stanie wyczytać z jego twarzy cokolwiek, denerwowało mnie to lekko, bo nie wiedziałem w jakim stopniu nastolatek jest mi podporządkowany. Jeżeli jego klątwa go zmusi do odrzucenia mojej propozycji, to nic nie będę mógł zrobić.

Po jakimś czasie, który dla mnie wydawał się być wiecznością, chłopak chwycił pióro i całkowicie skupiając swoją uwagę na ruchach dłoni, nakreślił kilka słów. Kiedy skończył, odwrócił ją w moją stronę, patrząc na mnie podejrzliwie.

"Dlaczego chcesz to zrobić?"

Naprawdę, wszystkiego się spodziewałem, ale nie tego. Jestem pewien, że to jest jasne jak słońce. Nie wiem z jakiego powodu brunet miał wątpliwości, ale czułem się za niego odpowiedzialny.

- Wiesz kiedy zniesiono niewolnictwo? Cóż, zauważyłem, że masz śmieszne ciuszki z minionej epoki, ale chyba wiesz który mamy rok, prawda?

Brunet wzruszył ramionami, widocznie mając to w głębokim poważaniu. No tak, to dość ciekawe. Chociaż nie wiem jakie ja miałbym podejście do życia, wiedząc, że będę do śmierci służył jakimś jebniętym czarownikom.

- Hej, ile ty właściwie masz lat? - zapytałem czując, że to pytanie mnie nurtuje od kiedy dowiedziałem się, że chłopak jest elfem. No bo jest, tak?

- Jesteś wysokim elfem?

Alphonse już odwracał kartkę żeby pokazać mi swój wiek, ale szybko dopisał coś jeszcze. Moim oczom ukazały się odpowiedzi na moje pytania.

"375" oraz "tak"

Druga odpowiedź była widocznie nierówna, tak jakby chłopakowi drżała ręka podczas pisania. Nie wiedziałem co tak go zdenerwowało, ale zaciekawiło mnie to bardziej niż trzycyfrowa liczba oznaczająca wiek bruneta.

- W takim razie dlaczego jesteś taki niski? - zapytałem, potrzebując odpowiedzi. Przecież to nie tak, że Alphonse nie pił mleka! Wysokie elfy bardzo szczyciły się swoim wzrostem, którego zazdrościły im inni przedstawiciele ich rasy.

- Jak się tutaj w ogóle znalazłeś?

Merlinie, o co chodzi?! Czułem się jakby ktoś dał mi do rozwiązania sudoku z wpisaną jedną cyfrą. Niczego nie rozumiałem!

Brunet nagle zaczął wyglądać na szczerze przerażonego. Zmarszczył brwi, powoli wyciągając rękę ku kartce, ale następnie szybko ją zabrał, tak jakby nie chciał mi odpowiadać, ale zaklęcie wiążące go do tego zmuszało. Cóż, jeżeli chcę go przekonać, że trzymanie sługi, który nie chce być moim sługą jest poniżej mojej godności, muszę chyba dać mu spokój.

- Nie musisz odpowiadać, jeżeli nie chcesz. - odparłem, zapalając papierosa. Ten wywiadzik mnie dość mocno zmęczył. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony i nie byłem pewien czy jest bardziej zafascynowany tym, że mu odpuściłem czy tym, że palę.

"Czy pan Snape pozwala ci palić w domu?"

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, chłopak ze złością odwrócił w swoją stronę kartkę, coś szybko dopisując. Westchnąłem, widząc że skreślił "ci", zamieniając na "panu".

- Nie mam do cholery szesnastu lat żeby się słuchać starego! Mogę sobie palić w wannie, łóżku, na dachu i w ogóle gdziekolwiek mam ochotę! - zawołałem, machając w powietrzu fajką. To, że wyglądam jak dziewiętnastolatek nie znaczy, że nim jestem, kiedy ludzie to zrozumieją?!

Alphonse chyba się trochę przestraszył mojego wybuchu, ale mimo to znowu coś napisał. Hej, a może być się tak nauczyć języka migowego? To też byłoby dobre, ale raczej nie mam na to czasu.

Niecodzienne problemy syna Snape'a /zawieszoneWo Geschichten leben. Entdecke jetzt