Notre Dame de Paris - recenzja

121 7 25
                                    


Jako dziecko często widywałam w telewizji film animowany ,,Dzwonnik z Notre Dame" - właśnie, widywałam, ponieważ był wtedy dla mnie zbyt mroczny i przygnębiający. Bardzo długo nie interesowałam się tą historią, ani w wersji adaptacyjnej, ani książkowej, dopóki szukając filmików z... uwaga, uwaga... filmem ,,Przeminęło z wiatrem", natknęłam się na piosenkę Daniela Lavoie ,,Your love will kill me", w oryginale ,,Tu vas ma detruie". Szybko odkryłam, że jest to piosenka z musicalu na podstawie książki Victora Hugo, która zainspirowała także animację. Wtedy zaczęłam bardzo interesować się opowieścią o Quasimodo jako całością - nadrobiłam animację, przeczytałam książkę, obejrzałam też musical, w całości dostępny na YouTubie z polskimi napisami.



,,Notre Dame de Paris" to francusku musical, stworzony w 1999 roku, na przełomie epok, do czego nawiązuje od razu pierwsza piosenka ,,Le Temps des Cathedrales", wykonywana przez poetę Gringoire'a (w tej roli Bruno Pelletier). Przenosi ona nas do końca średniowiecza, gdzie dawne idee powoli odchodzą w cień, a ludzie przeżywają swoje tragedie i namiętności. Do bram Paryża puka gromada Cyganów, pragnąca zaznać spokoju i bezpieczeństwa pod katedrą Notre Dame. Jednak archidiakon Frollo, nienawidzący inności i ,,pogaństwa", wypędza ich i czyni swoimi wrogami. Jednocześnie sam pada ofiarą uroku Cyganki Esmeraldy i postanawia zdobyć ją za wszelką cenę, nie bacząc, że dziewczyna zakochuje się w kapitanie straży Phoebusie (który ma narzeczoną). Ten nietypowy wielokąt dopełnia dzwonnik z katedry, garbus Quasimodo, brzydki i kaleki, dziki i nienawidzący ludzi, poza Frollem, który go uratował i wychował... a także poza Esmeraldę, która jako jedyna okazuje mu dobroć i współczucie.

,,Notre Dame de Paris" to przede wszystkim musical doskonały technicznie. Scenografia nie jest zbyt bogata, podobnie jak kostiumy i makijaże (mam wrażenie, że w polskiej wersji aktorzy są mocniej umalowani niż w oryginale), jednak robi wrażenie swoją symboliką i wykorzystaniem drobnych motywów. Uwagę przykuwają symboliczne ściany katedry z gargulcami - jedynymi przyjaciółmi Quasimodo, pręgierz do którego przywiązuje się skazańców, czy ,,więzienie" Esmeraldy. Nie ma przesadnego przepychu, jest miejsce dla wyobraźni, ale jednocześnie ma się wrażenie takiej magii teatru i tworzonego przez sztukę świata - ja przynajmniej tak miałam. Jednak najważniejsza jest tu praca zespołu - tancerzy wcielających się w role Cyganów i uliczników. Ich występy są idealnie synchroniczne, bardzo dynamiczne i nie znikają w cieniu akcji i głównych aktorów, przeciwnie, cały czas tworzą miejsce akcji i klimat, choćby w piosence ,,Belle", gdzie oprócz śpiewu trzech zakochanych w Esmeraldzie mężczyzn, mamy też do czynienia z odgrywanymi scenami między Cyganami, którzy walczą o swoje miejsce, chronią Esmeraldę i zdają się atakować Fleur de Lys, narzeczoną Phoebusa. Mnie jednak najbardziej zachwyciła zbiorówka ,,Les sans-papiers", w której Clopin, przywódca Cyganów, i jego ludzie błagają Najświętszą Marię Pannę o azyl w katedrze - bardzo mocny, mroczny kawałek, w którym wolność i energia Cyganów miesza się z desperacją cierpiących i okrucieństwem tych, przed którymi muszą się kryć.

,,Notre Dame de Paris" jest musicalem w całości śpiewanym, ale na zasadzie modern opery - piosenki następują po sobie, nie ma żadnych przerywników i recytatywów, co przypomina bardziej formę koncertu niż musicalu. Dlatego też osoby, które nie słuchają na co dzień musicali, albo nie są zaznajomieni z fabułą książki Victora Hugo mogą się nieco pogubić. Dla mnie jednak ta forma była plusem, bo nie przepadam za momentami, kiedy w musicalach następuje takie przerywniki, muzyczne, ale dość ubogie pod względem kompozycji i treści, denerwuje mnie to, a z kolei sceny dramatyczne, w zależności od musicalu, potrafią albo dopełniać akcję i fascynować, albo nudzić. Dlatego też NDP ma dla mnie idealną formę - muzyka króluje tu od początku do końca, każda piosenka jest po coś i uzupełnia historię... nawet jeśli rzeczywiście dla lepszego zrozumienia warto wcześniej przeczytać powieść, streszczenie albo nawet obejrzeć film Disneya.

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz