Widowisko taneczno-teatralne ,,Czarownica znad Bełdan" - Recenzja

41 6 0
                                    


Zastanawiałam się, czy pisać tę recenzję, ponieważ zazwyczaj skupiam się tu na piosenkach czy spektaklach przygotowywanych przez profesjonalistów, które oczywiście mogą się podobać lub nie, ale zawsze są bardzo dopracowane technicznie. Natomiast wczoraj obejrzałam przedstawienie ,,Czarownica znad Bełdan", które zostało przygotowane przez Miejski Dom Kultury w Działdowie, czyli amatorskie zespoły taneczne i aktorskie, trudno je więc zestawić z koncertami Accantusa, Teatru Syrena czy ,,Chicago" w Krakowie, o hitach Broadwayu nie wspominając. Mimo to nadal jest to forma teatralna, a wiem, że nie każdy może sobie pozwolić na to, żeby jeździć po całej Polsce na spektakle, więc wydaje mi się, że promowanie kultury online nie jest takie złe, zwłaszcza że ,,Czarownica" jest dziełem dość oryginalnym i nietypowym. Oprócz tego moi czytelnicy mogą wiedzieć, że planuję napisać własną wersję tej opowieści, więc myślę, że ta recenzja może być niejako wstępem do publikacji, która prawdopodobnie nastąpi w kwietniu lub maju.


,,Czarownica znad Bełdan" w oryginale jest krótką baśnią Klemensa Oleksika opartą na mazurskiej legendzie. Dom Kultury w Działdowie zaadaptował ją do formy przedstawienia dramatyczno-tanecznego z elementami muzycznymi. Całość jest bardzo wierna książce, skraca jedynie niektóre teksty i fragmenty, prawdopodobnie aby spektakl nie trwał zbyt długo i dał się przeplatać tańcem, ale o tym za chwilę.

Akcja zaczyna się w momencie, gdy jednemu z mazurskim chłopów rodzi się kolejna córka. Mężczyzna nie zaprasza na chrzciny tytułowej czarownicy znad Bełdan, gdyż po prostu się jej boi, a ta z zemsty rzuca na nowonarodzoną dziewczynkę imieniem Anna klątwę odpychającej brzydoty. Anna wyrasta na niezwykle brzydką pannę, której wszyscy unikają. Pewnego dnia spotyka czarownicę, która twierdzi, że wygląd dziewczyny wzbudził w niej współczucie i troskę i daje jej korale z jarzębiny, które zmieniają Annę w prawdziwą piękność. Staje się obiektem podziwu i zazdrości, udaje jej się też zdobyć serce jednego z wiejskich chłopaków, Eryka. Problem jest taki, że aby utrzymać urodę, Anna nie może się zakochać.

Taka ciekawostka: jeśli wpiszecie ten tytuł w Grafikę Google, wyskoczą Wam moje prace na Wattpadzie.


,,Czarownica znad Bełdan" była bajką mojego dzieciństwa, jedne z moich pierwszych wspomnień to mama czytająca mi na dobranoc historię Anny. Kilka lat temu wróciłam do niej i nadal mi się podobała. Jest to nietypowa baśń, smutna, melancholijna, z dużą dozą goryczy, a zarazem przepełniona magią i ludowością. Idealny temat na spektakl muzyczny czy taneczny i wcale mnie nie dziwi, że ktoś postanowił się za to zabrać.

Przedstawienie o którym chcę tu pisać, łączy w sobie czytane przez narratora i aktorów elementy tekstu Oleksika z występami tanecznymi, odgrywanymi przez kilka zespołów, zapewne działających przy Miejskim Domu Kultury. W występie biorą udział zarówno zespoły dziecięce oraz młodzieżowe i niestety widać między nimi dość duży rozdźwięk. Same numery taneczne są naprawdę dobre i dopełniają fabułę - zarówno tańce ludowe, wprowadzające atmosferę polskiej wsi z dawnych lat, czy symboliczne układy dziewcząt krążących wokół Anny (rusałek? czarodziejek?), które zrobiły na mnie zdecydowanie największe wrażenie, wnosząc ducha mroku i niepokoju, który był obecny też w baśni. Gorzej wypadły tańce młodszych zespołów, gdzie w oczy dość mocno rzucał się brak synchronizacji. Zdaję sobie jednak sprawę, że ci artyści to amatorzy, w dodatku w bardzo młodym wieku, którzy zapewne i tak tańczą sto razy lepiej niż przeciętny młody człowiek.

Dość mocnym wybiciem z rytmu był dla mnie występ zespołu dziecięcego w drugiej połowie spektaklu. Odgrywały one wesoły, skoczny numer w klimacie ,,Małej Syrenki". Dzieci tańczyły ładnie, kostiumy i cała scenografia były przyjemne dla oka (do tego dojdziemy), natomiast dla mnie ta scena w ogóle nie współgrała z obecnym już wówczas mrokiem i smutkiem, i widać było, że została ona wstawiona głównie ze względu na to, żeby dzieci, które najprawdopodobniej współpracują z Domem Kultury, dostały swoje role, a nie ponieważ ktoś miał na nią jakiś pomysł.

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz