Dlaczego kocham ,,La Legende du Roi Arthur"

199 13 51
                                    


Post z 26 czerwca 2019 roku. Ogólnie był to pierwszy mój post związany stricte z jakimś musicalem.



Spamuję tym musicalem, gdzie się tylko da, polecam go za każdym razem jak ktoś wspomina o musicalach, więc może przyszedł czas, żebym wyjaśniła za co kocham cudowny i doskonały francuski musical ,,La Legende du Roi Arthur". Szykujcie się na dużo spamu.

Musical jest bardzo wierną adaptacją legend arturiańskich, ale jeśli ktoś nie jest miłośnikiem, to w skrócie przybliże o co chodzi - wychowany przez obcych ludzi i robiący za giermka swojego przybranego brata Artur dowiaduje się, że jest jedynym synem zmarłego króla i prawowitym następcą tronu, a jego przeznaczeniem jest zjednoczyć Brytów i wygnać wrogich Sasów. Oczywiście jednak czeka go bardzo dużo przeszkód, w dużej mierze związanych za faktem, że inny kandydat do tronu, Malagant, poprzysięga mu zemstę, zwłaszcza, że Artur zdążył mu też odbić narzeczoną, czyli Ginewrę.

Nie umiem przybliżać fabuły, więc miejmy to już za sobą i przejdźmy do powodów dla których kocham ,,La Legende du Roi Arthur".



1. Muzyka

Muzyka w tym musicalu jest po prostu nieziemska. Tu nie ma czegoś takiego, że co rusz powtarza się melodia(oczywiście występuje letite motive, ale jest prawie niezauważalny) albo, że wszystkie piosenki są o tym samym. Tu każda jest o czymś innym, dzięki czemu nie tylko bardzo przyjemnie się tego słucha, ale też lepiej poznajemy bohaterów i nie są oni jednowymiarowi.

W sumie nie przepadam tylko za ,,Wake Up" i drugą piosenką Lancelota i Ginewry, która jest takim trochę latino... Nie mam nic do latino, ale jakbym chciała go posłuchać, to bym włączyła radio.



2. Taniec

Taniec we francuskich musicalach to osobna kategoria, zobaczcie sobie ,,Mozart L'Opera Rock" czy ,,Romeo et Juliette" - te wszystkie numery są naprawdę epickie. Nie inaczej jest w tym przypadku, co wiecej, oprócz typowych tańców musicalowych, mamy też reżyserowane sceny walki. Wiadomo, że na scenie nie da się zrobić filmowych efektów specjalnych czy pokazać pięknych krajobrazów, ale twórcy Artura sprytnie z tego wybrnęli i mimo wszystko czuć tu taką ,,królewską" aurę - osobiście kocham taniec z mieczami i ten przy Okrągłym Stole.



3. Fabuła

Czasem podczas oglądania musicali, kiedy następują sceny ,,niemuzyczne" mam takie coś: ,,Ile to może trwać, nikogo to nie obchodzi, niech oni zaczną śpiewać". Tutaj tego nie ma. Pierwszy numer pojawia się jakieś 7-8 minut po rozpoczęciu spektaklu, a ja ani razu nie odczułam nudy. Fabuła przedstawiona jest w taki sposób, że bardzo wciąga i naprawdę wyczekuje się dalszych losów bohaterów.

Musical oglądałam na bieżąco z osobą, która legend nie zna(niech się zgłosi, jeśli chce ;)), ja znam je bardzo dobrze, i obie się świetnie bawiłyśmy i byłyśmy naprawdę pełne podekscytowania, co będzie dalej, chociaż ja w sumie już to wiedziałam :D

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz