Świry. Piosenki nie-dojrzałe - koncert online - recenzja

26 5 2
                                    


Koncerty online Teatru Syrena stały się chyba moimi ulubionymi internetowymi wydarzeniami muzycznymi. Podczas odsłuchiwania ich naprawdę czuję magię teatru, artyści są moim zdaniem naprawdę świetni, a do tego podoba mi się spora różnorodność w repertuarze - nie mamy tu tylko największych hitów Broadwayu czy musicalowych klasyków, pojawiają się utwory z musicali wystawianych w teatrze Syrena, największych hitów takich jak Hamilton czy Beetlejuice, ale też musicali nieco zapomnianych czy pochodzących z innego kręgu niż Ameryka i Wielka Brytania.

,,Świry" to mix piosenek śpiewanych podczas poprzednich koncertów, z których wiele znałam i polubiłam, ale niektóre mnie ominęły i cieszę się, że miałam możliwość je poznać. Recital rozpoczął się dwoma wykonaniami Agnieszki Tylutki i Karola Drozda, dwoma nietypowymi, humorystycznymi duetami miłosnymi - ,,Większego świra mama" z ,,Rodzinny Addamsów" i ,,Ochrzcij mnie" z ,,Book of Mormon". Za kolejnym razem jeszcze bardziej doceniłam kunszt wokalistów, wczucie się w rolę oraz świetne głosy. Moją faworytką bez wątpienia pozostaje Agnieszka (wiarygodna zarówna jako mroczna Wednesdey i nieco nieśmiała, ale energiczna afrykańska dziewczyna), ale i Karolowi nie mogę nic zarzucić. Rewelacyjnie wypadł też jako Marcin Wortman w ,,Amerykańskim proroku", także z ,,Book of Mormon". Sam musical jest mocno prześmiewczy, nie tylko wobec mormonizmu, ale i innych religii, mimo to dzięki swojemu lekkiemu przekazowi i potraktowaniu bohaterów z sympatią w tym dystansie, nie gorszy i nie powoduje poczucia, że ktoś został urażony, przynajmniej ja tak sądzę.

Bardzo dobrze było po raz kolejny usłyszeć ,,His my boy" z musicalu ,,Everybody talking about Jamie" w przejmującym, pełnym uczuć wykonaniu Barbary Melzer czy zabawny ,,Przepiękny krzyk" w wykonaniu Weroniki Bochat-Piotrowskiej i Michała Juraszka, które daje popis nie tylko aktorom, ale i tłumaczowi, Jackowi Mikołajczykowi, który zamieścił tam aluzje na temat sytuacji artystów w czasie pandemii. Weronika wykonała również song ,,W całkiem nową stronę" z ,,Rodziny Addamsów", opowiadającym o przemianie, która zachodzi w Wednesdey, gdy się zakochuje. Przyznam jednak, że ta postać bardziej trafiła do mnie w wykonaniu Agnieszki. Wednesdey Weroniki dobrze manewruje między złością a czułością, ale wydawała mi się zbyt poważna, brakowało jej młodzieńczej energii Agnieszki. Bardzo dobrze natomiast wypadła w ,,Mamie" z musicalu ,,Przebudzenie wiosny", ukazując ból i poczucie samotności dziewczyny, która nie otrzymuje wsparcia od matki i nie rozumie, dlaczego kobieta, która miała dodawać jej siły, sama zawodzi i upada.

Inny numer z tego musicalu, ,,Whispering", wykonała Magdalen Placek-Boryń. W poprzednich recitalach podobała mi się aktorsko, ale mniej wokalnie, natomiast tutaj, w dramatycznym i poruszającym repertuarze, zahipnotyzowała mnie emocjonalnością i głosem, który doskonale tu pasował.

Moje serce jednak całkowicie podbił Przemysław Glapiński w... piosence ,,Kira" z japońskiego musicalu ,,Death Note" na podstawie mangi i anime. Nie jestem fanką kultury azjatyckiej, nie oglądałam ani nie czytałam oryginału, choć go kojarzyłam, jednak piosenka mnie zachwyciła i stała się moim muzycznym uzależnieniem, zarówno w wersji angielskiej, bardziej szaleńczej, jak i w wykonaniu Glapińskiego, który był bardzo mroczny i demoniczny. Sam tekst w kontekście fabuły (głównym bohaterem jest nastolatek, który znajduje tytułowy Dziennik Śmierci postanawia użyć go do rozprawienia się ze złem na świecie, Glapiński odtwarza demona, który z nudów go obserwuje) i mitologii japońskiej jest bardzo hipnotyzujący, a mocna, przebojowa muzyka Franka Wildhorna bardzo zapada w pamięć.

Cieszę się, że moje ulubione recitale powróciły i czekam na dalsze odsłony.


Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz