Six The Musical

234 15 44
                                    


Wpis z 6 lipca 2019 roku.


Ten wpis jest ,,recenzją" musicalu. Nie esejem historycznym, nie oceną postaci historycznych, opisuję to, co da się wywnioskować z tekstów piosenek.

Nie do końca wiem jak to się stało, że tak bardzo polubiłam ,,Six". Nie przepadam za mieszaniem historii ze współczesną muzyką(do ,,Jesus Christ Superstar" przekonywałam się naprawdę długo), a zwłaszcza tak bardzo ,,modern" - klubową czy rapem(to jeden z powodów dla których nie darzę miłością ,,Hamiltona"). Muzycznie wiele piosenek z ,,Six" jest mi kompletnie obcych, a mimo to ostatnio ten musical często gości na mojej playliście.

,,Six" to musical opowiadający historię żon Henryka VIII, a właściwie może powinnam go określić jako koncert albo modern operę, bo z tego co się dowiedziałam nie ma tu typowej fabuły - po prostu każda z żon śpiewa piosenkę, która ma przybliżyć jej postać i ukazać jej punkt widzenia, pokazać ją z innego punktu widzenia niż żonę Henryka. Już początek zdradza nam, że nasze bohaterki będą chciały wyjść z łatek w jakie wcisnęła je historia i udowodnić, że były kimś więcej niż tylko żonami króla Anglii. Pierwsza piosenka musicalu ,,Ex- Wives" nawiązuje po części do ,,Cell Block Tango" z ,,Chicago" - w ,,oryginale" skazane za morderstwo przekonują, że to nie one zawiniły, chcą opowiedzieć własną wersję wydarzeń. W ,,Six" jest bardzo podobnie - żony króla Henryka chcą pokazać, że są kimś więcej niż głosi historia według której Katarzyna Aragońska to nudna dewotka, Jane Seymour równie nudna kura domowa, Anna z Cleve brzydula, której nikt nie chciał, Katarzyna Howard idiotka, ale za to romantyczna, a Katarzyną Parr to się chyba już w ogóle nikt nie przejmuje, za to wszyscy uwielbiają Annę Boleyn.

(Tak, wiem, że brzmię tu tak jakbym miała do kogoś ,,wąty", ale próbuję oddać specyfikę musicalu)

,,Six" urzekło mnie chyba głównie właśnie przedstawieniem kobiet. Kobiet bardzo różnych, sportretowanych trochę ironicznie, ale i z sympatią(Anna Boleyn, która w ,,Don't Lose Your Head" nie jest przedstawiona jako święta matka Elżbiety, tylko trochę zapatrzona w siebie kobietka, ale taka, która uważała, że nie była zobowiązana do zachowania się w porządku wobec męża, skoro on nie był lojalny wobec niej). Zdecydowanie urzekła mnie piosenka Katarzyny Parr ,,I Don't Need Your Love" w której ta przekonuje, że nie powinna być kojarzona tylko jako ostatnia żona Henryka VIII, ale jako bardzo wyemancypowana jak na tamte czasy kobieta, czy ,,Heart of Stone" Jane Seymour, które ukazuje ogromną siłę miłości i oddania - a jednocześnie bohaterka zdaje sobie sprawę, że jej mąż nie kochał jej równie mocno jak ona jego. Niesamowicie podoba mi się ,,No Way" Katarzyny Aragońskiej, w której ta rzuca w twarz Henrykowi, że tak naprawdę przeszkadza mu to, że ona jest lepsza od niego i nie może jej nic zarzucić, czy ,,Get Down" w którym Anna z Cleve wcale nie jest przedstawiona jako brzydka niechciana żona, tylko... szczęśliwa singielka, która może korzystać z życia i tak naprawdę nieźle wykiwała swojego byłego męża. Najmniej lubię ,,All You Wanna Do" Katarzyny Howard, która nie do końca podobała mi się muzycznie, a również tekstowo bohaterka wydaje się mocno irytująca ;)

Myślę, że ,,Six" można nazwać musicalem feministycznym, ale w jak najbardziej dobrym znaczeniu. Przedstawia tak naprawdę sześć różnych postaw - od oddanej żony(Jane), ale mocno znającej swoją wartość(Katarzyna Aragońska), przez intelektualistkę(Katarzyna Parr), ,,szaloną singielkę"(Anna z Kleve), kobietę, która bardzo mocno zaznacza, że ma prawo korzystać z życia(Anna Boleyn) po zwariowaną nastolatkę(Katarzyna Howard). I żadna z tych postaw nie jest pokazana jako lepsza ani gorsza. Z niektórymi możemy się utożsamiać, z niektórymi nie, ale nie ma tu takiego momentu w którym autorzy pokazują ,,to jest dobre, a to nie". Mocno zostaje zaakcentowana solidarność kobieca - w pierwszej i finałowej piosence mamy zasugerowane, że żony Henryka żyją we wzorowej symbiozie... po śmierci.

Jeśli zachwycacie się ,,Hamiltonem", bo są tam nawiązania do innych rzeczy i trudne do przetłumaczenia teksty, to ,,Six" jest dla Was. Nawiązań do życiorysów postaci historycznej jest masa, mamy tu też sporo wtrąceń z języka potocznego(próbowałam tłumaczyć wszystkie teksty i chwilami było ciężko), innego języka(Anna z Cleve wtrąca niemieckie zwroty), a nawet cytat z Biblii. A jeśli ktoś nie lubi musicali, to fakt, że nie mamy tu do czynienia z typową muzyką musicalową, a bardziej rozrywkową może go tylko zachęcić. Ja osobiście wychodzę z założenia, że jak będę chciała posłuchać rocka, popu czy dance, to posłucham w radiu, a musical to ma być musical... Ale nie sprawiło to, że zraziłam się do ,,Six". Może przez przedstawienie bohaterek, może przez różnorodność muzyki, ale tak czy owak, bardzo polecam.


Jak się Wam podoba okładka? 

Shitpost musicalowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz