Większość uczniów, w tym Yurio, po egzaminie wyjechało na ferie do domów. Zostali tylko ci, którzy z jakiegoś powodu nie zdali egzaminu i musieli go zaliczyć jeszcze raz. Oczywiście, że to byli Jean, Leonhard i Reiner. Z innych klas zostali tylko Izuku Midoriya i Nagato z 3 klasy. Pozostali, jakimś cudem, zdali. Wprawdzie, trudno było nie zdać, gdyż próg punktowy wynosił dziesięć punktów na sto. Łącznie ze wszystkich przedmiotów. Niestety, znaleźli się tacy, którym nie wyszło.
Nauczyciele w większości też udali się do swoich rodzin. Zostali tylko wychowawcy uczniów, którzy nie zaliczyli i wicedyrektorka.
- Kurcze, dlaczego zawsze ja muszę zostawać,- skarżyła się Hanji,- Nagato nigdy nie zdaje egzaminów. Mam tego dosyć! Chyba zrezygnuję z bycia wychowawcą. Nie mam czasu na opiekę nad moimi pupilkami.
- Nie przejmuj się, Hanji,- pocieszał ją Chris,- Ja na ferie miałem wolne tylko dwa razy w życiu. Jak szkoła była zamknięta na kwarantannę i wtedy, kiedy egzaminy zostały anulowane, po tym, jak Sakura...
- Cicho!-przerwała mu nauczycielka nauk ścisłych,-Tsunade-sama nadal jest w szkole. Lepiej jej tego nie przypominać.
- A dobra, dobra, już nic nie mówię,- szepnął Chris.
- A co ja mam powiedzieć? -rzuciła Mikasa, zawiedzionym tonem,- Obiecałam Erenowi, że pojedziemy z dyrektorem Erwinem pozwiedzać Tokyo. Od kiedy tu pracujemy, mieliśmy mało czasu na zwiedzanie.
- Ale możesz pomóc Nagato z angielskim. Proszę cię, będę wdzięczna,- powiedziała Hanji, błagalnym tonem.
- Dobrze, ale pomożesz Izuku z chemią. Trochę przesadziłaś z tym zadaniem. Rozpuszczanie parafiny za pomocą pary z destylowanej wody? Nie używając rąk? Podgrzewając ją językiem i destylować wodę za pomocą śliny?
- Skończyły mi się pomysły, a co roku daję inne zadanie,- rzekła Hanji niewinnie.
- Po feriach cię chyba ukatrupię!- krzyknęła Mikasa
- Testowałam to zadanie na woźnym. Skoro Levi dał, radę, to większość chyba też powinna.
- A więc to przez nich nie mam ferii!- krzyknęła Sakura zza korytarza,- Jak będą szczepionki, to Nagato i Izuku dostaną najgrubszą igłę i tak ich zaboli, że będą błagać o łaskę! Haha!
- A ty co, Sakura? Przecież ty nie uczysz. Po prostu czasem opatrujesz im rany, jak się skaleczą,- drwiła Hanji.
- No ale może ja też miałam plany? Tsunade-sensei obiecała, że na ferie zabierze mnie na wakacje w spa, a teraz pojedzie sobie sama.
- Słyszałem, jak gadała przez telefon z Bishounen i ją zaprasza do spa,- wtrącił Chris.
- No nie!
- Musisz tutaj zostać. Kto będzie uczniów leczył?- Hanji spojrzała na Sakurę wymownym tonem.
-Och, już dobra, rozumiem. Raczej ciekawszej perspektywy niż praca szkolnej medyczki mnie nie czeka. Przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Może kiedyś mi dadzą możliwość chociaż na zdanie egzaminu końcowego?
- Po feriach przybędzie do mnie nowy laborant,- wtrąciła Hanji,- Prosto z uniwersytetu pedagogicznego. Ponoć chce się podjąć tu pracy, jako nauczyciel biologii. Jeśli sobie poradzi, będę miała mniej roboty. Wiesz, Sakura, ponoć pochodzi gdzieś tam z waszych stron.
- Interesujące...-rzekła zaintrygowana dziewczyna,- A wie psorka jak się nazywa ten laborant? Może go kojarzę?
- A nie pamiętam, musiałabym sprawdzić. Taki młody chłopak. Przybędzie ze swoim senseyem, który jest ponoć dosyć stary,- odparła, jak gdyby nic, Hanji.
- Bardzo stary?
- Starszy ode mnie. Nie wiem, czego bym miała uczyć tego jego ucznia, skoro on ma takie ogromne doświadczenie. Po co w ogóle zadajesz takie pytania?
- Dobra, ja muszę iść,- odezwała się Mikasa,- Kartkówki mam do sprawdzenia.
- A ja chyba muszę napisać jakiś raport,- powiedziała pospiesznie Hanji.
- A ja...-zająknął się Chris,- Muszę...podpisać jakieś bardzo ważne papiery.
- Dobra, idę zioła gotować,- skwitowała Sakura i pobiegła do swojego gabinetu.
***
W tym czasie Sasha siedziała smutna w swoim pokoju na łóżku. Yurio nie pisał do niej od dwóch dni, a sama bała się zacząć konwersację. W końcu jednak wzięła się na odwagę i napisała:"Hej, co tam? Nie tęsknisz?".
Wysłane. Drobne krople kwietniowego deszczu uderzyły w szybę, jakby zapowiadały przyjście jakiejś katastrofy. To trochę przeraziło Sashę.
Czy Yurio mogło się coś stać? Jaka jest różnica między Rosją a Japonią?Dziewczyna postanowiła sprawdzić w internecie. Czy Yurio mieszka w Moskwie? Maksymalnie może być dziewięć godzin różnicy, więc może spać. Zapytać go z jakiego miasta pochodzi? Nie, lepiej nie.
- Brzdęk!- wydał jej telefon.
„Czy to Yurio?"- pomyślała.
Sprawdziła powiadomienie na wyświetlaczu.
„Co ty odwalasz? Daj mi spać!"- Ech, trzeba było go jednak wcześniej zapytać skąd pochodzi.
Po chwili jednak dostała drugą wiadomość:
„Tak, tęsknię, wszystko w porządku. A co u Ciebie?"
Tak zaciągnęła im się dosyć długa rozmowa.
***Yurio spacerował plażą wraz z Sashą. Słyszał szum morza, mewy, szelest piasku pod stopami. Światło zachodzącego słońca oblewało plażę...
Obaj szli w milczeniu, chłopak chciał się odezwać, lecz strasznie się bał. Cisza była dosyć niezręczna. W końcu zebrał się na odwagę, aby wziąć ją za rękę. Dziewczyna od razu zbliżyła się do niego i wyszeptała jego imię:
- Yurio...
-Sasha...
-Yurio...
Chłopak już miał ją pocałować. Zbliżał się coraz bardziej do jej ust, gdy nagle...
-Drrryyń!-zaskrzeczał telefon.
Jurij ustawił go poprzedniego dnia na maksymalny dźwięk, żeby usłyszeć budzik.
- Су&@?€ка!-krzyknął.
Sprawdził szybko godzinę. Prawie druga w nocy. Szybko wystukał jakieś słowa po angielsku i już chciał znowu spać, ale dla pewności spojrzał od kogo była ta wiadomość. Od Sashy. Kurwa. Dobra, z nią to trzeba popisać.
Na szczęście, dziewczyna się nie obraziła. Udało im się pociągnąć miłą rozmowę. Próbowali nawet trochę po japońsku, ale niezbyt im to wychodziło.
***W tym czasie Erwin próbował prowadzić ważną konwersację na temat nowych praktykantów z rektorem Uniwersytetu Pedagogicznego Minato Namikaze. Stanowiło to niemałą trudność z tego powodu, że rektor nie za bardzo znał angielski, a dyrektor Smith niezbyt znał japoński.
- Co? Nie! Powiedziałem, że praktyki trwają półtora miesiąca w tym dwa tygodnie prowadzenia zajęć. Tak, jak wszędzie. Tak. Nie!- dyrektor próbował chociaż coś wskórać.
„Cholera,-pomyślał Erwin,- Nie ma teraz ze mną nikogo, kto by znał dobrze japoński. Może Mikasa?"
- Mikaaasaaaa!- zawołał przywódca,- Choć! Potrzebuję tłumacza!
Kobieta szybko podbiegła do przełożonego i wzięła słuchawkę.
- Tak. Tak. Tak. Nie. Nie. Tak,- powiedziała szybko, a potem zakończyła,- Dobrze, rozumiem. Do widzenia.
- Zrozumiałaś o co pytał?
- No o terminy i tak dalej. Praktykanci przybędą po feriach. Spokojnie, może pan się zrelaksować. Wszystko jest w porządku.
- Dobra, tylko zadzwonię do Hannah, bo muszę z nią obgadać parę ważnych spraw. Jeszcze muszę się spakować do Tokyo.
- Och, dobra, lecę, mam fakultety teraz,- rzuciła przez ramię Mikasa.
Te ustalenia miały otworzyć nową erę Katsudonu i rozpocząć ciąg niesamowitych wydarzeń...
CZYTASZ
Akademia im. Katsudonu| Gdyby postacie z anime chodziły do szkoły...
FanfictionAkademia im. Katsudonu to wyjątkowa szkoła, w której wszystkie osoby (łącznie z ciałem pedagogicznym) to postacie z anime. Ich historie łączą się w często zabawny i niespodziewany sposób. Spotkasz tam m.in.: Viktora Nikiforova, Levi'a, Sebastiana, N...