Rozdział 9

25 4 0
                                    

Sasuke i Ino stali naprzeciw siebie. Patrzyli sobie prosto w oczy. Każdy był gotowy na to, że lada moment ktoś rozpocznie bitwę.

- No co tak stoisz? Zaczynaj!- powiedziała z uśmiechem Ino.

- Damy mają pierwszeństwo,- odparł oschło Sasuke.

- No co tak stoicie, jak słupy. Zaczynajcie!- ponaglił ich Alois.

Sasuke popatrzył ze zdziwieniem na przyjaciela.

- Ale ona jest dziewczyną!

- No i? Co z tego? Przecież sama zgodziła się na bitwę.

- Dobra, zacznę,- wtrąciła Ino i wyciągnęła z kieszeni kunai.

Sasuke też wyciągnął swój. Stali tak jeszcze około dwóch minut, aż Ino zaczęła z rozpędem biec na Sasuke. Chłopak nie ustępował i pobiegł jeszcze szybciej. Ich ostrza się zetknęły.

Zaczęła się prawdziwa walka. Pozostali członkowi drużyn widzieli tylko błysk kunajów i krew. Zarówno drużyna Ino, jak i drużyna Sasuke bardzo się martwiły.

- Wiedziałem, że ta walka to zły pomysł,- powiedział wystraszony Shouto do Alois'a.

- No, masakra! Przecież oni się zaraz pozabijają!- Alois zasłonił usta ręką.

Momo zakryła sobą Konohamaru. Wtedy Ino osunęła się na ziemię z krzykiem, trzymając się za udo.

Sasuke także upadł na ziemię, ciężko dysząc. Momo szybko podbiegła do Ino, aby zatamować krwawienie jej rany. Shouto schłodził rany Sasuke.

W tym czasie trzecia grupa zbliżała się już do celu. Jurij, Pichit i Genos byli bardzo zmęczeni przedzieraniem się przez chaszcze.

- W końcu! Już widzę tą cholerną świątynię!- ucieszył się Jurij na widok długo poszukiwanego budynku.

- Ej, patrzcie tam! To chyba druga i czwarta grupa! Coś im się stało!- zawołał Pichit.

- Gówno mnie to obchodzi! To, że nie mogą dalej iść, to ich problem. Za to ja będę pierwszy...Znaczy...My będziemy!

- Ale Jura! Jeśli im się coś stało? Może chociaż kogoś powiadomimy!- poparł Pichita Genos.

- Ja jestem kapitanem drużyny i macie się mnie słuchać!- nie ustępował Jurij,- Jeśli pójdziecie teraz pomagać tym frajerom, to nie wygramy! Przecież liczy się, jak cała drużyna dojdzie do celu. A przecież chcecie wygrać, nie?

- Ech, No dobra masz rację,- Genos dał za wygraną,- Każdemu przyda się dodatkowy punkt na egzaminie. Tylko musimy się pośpieszyć.

Chłopcy pobiegli do Świątyni Zen z całej siły w nogach. Aż się kurzyło.

Shouto Todoroki zauważył ich i podążył wzrokiem za znajomymi, a następnie postanowił przerwać walkę, która toczyła się już nie na żarty.

- Ej! Dosyć!- krzyknął najgłośniej jak tylko mógł,- Widziałem przed chwilą trzecią grupę, jak biegli w stronę świątyni! Szybko, za nimi! Nie ma czasu na walki!

Ino spojrzała z gniewem na Sasuke, Sasuke spojrzał na Ino wymownie, a następnie pobiegli pędem do świątyni. Za nimi udali się członkowie ich drużyn.

W tym czasie Yurio, Genosa i Pichita dzieliło już tylko kilka kroków od mety. Musieli wygrać ten pojedynek! Nie było innej opcji!

Genos spojrzał przez sekundę za siebie i ujrzał sześć postaci, które zbliżały się do nich coraz szybciej.

Akademia im. Katsudonu| Gdyby postacie z anime chodziły do szkoły... Where stories live. Discover now