Rozdział 2

68 14 5
                                    

Jurij biegł po korytarzu. Strasznie się spóźnił na lekcję. Tego dnia pierwszy był WF ze znanym łyżwiarzem figurowym, Viktorem Nikiforovym.

Na korytarzu, który służył przejściem między szkołą, a centrum sportowym, napotkał Armina i Genosa, którzy rozmawiali spokojnie o fizyce.

- Ej, kujony,- zaczepił ich,- a wy nie wybieracie się na WF? Przecież Victor zaniży wam oceny.

- Dzisiaj mamy w programie łyżwiarstwo figurowe. Niestety, żaden z nas nie potrafi jeździć na łyżwach, - powiedział Armin drapiąc się po karku - a nawet jeśli, to i tak jestem pierdołą z WF i rzadko kiedy chodzę, zgaduję, że on nawet mnie ledwo co kojarzy.

- A ty, blaszak? - spytał pogardliwym tonem.

- Postanowiłem z nim zostać, żeby nie było mu smutno. - odpowiedział bez chwili zastanowienia. Jurij tylko na nich spojrzał i poszedł dalej szepcząc coś w stylu "kurwa zakochana parka się znalazła".

Na szczęście na hali sportowej jeszcze nie było wielu osób, więc mógł się w spokoju przebrać w strój do ćwiczeń. W jednej z toalet usłyszał rozmowę dwóch osób, pół biedy, gdyby to nie była prawdopodobnie najbardziej irytująca parka w szkole. Ubrał się do końca i poszedł sprawdzić kto tam jest.

- Jeżeli to będą te śmiecie, co mi zajebały ostatni soczek na stołówce, kurwa nie wybaczę. - otworzył drzwi ze swojego słynnego kopniaka, a jego przypuszczenia nie były mylne.

Na toalecie siedziała i obściskiwała się para, która w sumie nie wiadomo co robiła w tej szkole jako uczniowie, bo byli starsi nawet od kilku osób z kadry. Miche i Nanaba. Jurijowi robiło się niedobrze gdy ich widział w tej czy podobnej sytuacji, zresztą nie tylko jemu. Z całej klasy tylko Elizabeth ich shipowała, w taki sam irytujący sposób, jak ich istnienie. Jurij wykrzywił minę na ich widok i tylko powiedział:

- Jesteście kurwa obrzydliwi, nawet nie chcę mi się wymyślać czegoś zabawnego. I oddajcie mój soczek szmaty niewyciśnięte. - jak szybko się pojawił tak i poszedł, nie czekając nawet na ich reakcję.

Parę minut później zaczęła się lekcja na lodowisku. Uczniowie zawiązywali łyżwy i rozgrzewali się przed treningiem.

- Cudownie, moi drodzy, po prostu cudownie!- zachwycał się Viktor,- Dzisiaj pokażecie mi prawdziwy eros do rosołu wieprzowego. Katsudon to taka pyszna potrawa. To właśnie jego imieniem nazwana jest nasza szkoła!

- On chyba jest jakiś chory.- szepnęła Ymir do Elizabeth.

- Wiesz jacy są ci Ruscy i co im po głowie chodzi,- odparła Lizzy znudzonym tonem,- Martwię się tylko o Ciela. Tańczenie zawsze wychodzi mu kiepsko. Tym bardziej na lodzie.

- Nie przesadzaj, poradzi sobie,- odparła Ymir,- Za to ten nowy, Jurij, na pewno sobie poradzi. W końcu jest zawodowym łyżwiarzem.

- No niby tak, ale eros do Katsudonu? Czego profesor się naćpał przed lekcją. Ziółek od Babci Gandzi?

- No w końcu ma najlepszy towar w szkole,- zaśmiała się Ymir.

- Dobrze , moi kochani,- zaczął lekcję Viktor- czy wszyscy są rozgrzani?

- Taaak!- odpowiedziała chórem klasa.

- Świetnie! To kto by chciał zacząć jako pierwszy? Może nasz nowy kolega, Jurij? Dawaj, Jura, pokaż to, na co cię stać!

- Juraśka! Juraśka!- słychać było wiwatowanie z damskiej części lodowiska.

Jurij z pewną miną wyjechał na środek lodowiska. Od razu widać było, że zna się na rzeczy. Na lodowisku poruszał się z ogromną gracją godną baletnicy teatru Bolszoj. Z wielką lekkością przychodziły mu piruety i długie kombinacje różnorakich skoków. Jego blond włosy cały czas unosiły się i opadały w rytm muzyki.

Wszyscy zgromadzeni łącznie z Viktorem wiwatowali i klaskali, gdy zasapany Yurio podszedł pod barierkę lodowiska. Jedynie Ciel stał z boku i czerwony jak burak z zazdrości mruczał coś pod nosem. Po chwili poczerwieniał też Juraśka, bo wszystkie Sailorki zostawiły ślady swojej szminki na jego policzkach.

- Kto następny? - zapytał Viktor

Cała klasa odsunęła się bez słowa do tyłu.

- OK. W takim razie cała klasa niech przećwiczy cały jeszcze raz układ ze mną, a ty Jurij możesz chwilę odpocząć.

Rosjanin poszedł do szatni po wodę, ale nagle zaczepił go niećwiczący dzisiaj Ciel.

- Co ty sobie wyobrażasz!? Ledwo przyjeżdżasz z drugiego końca kontynentu, a już jesteś ulubieńcem nauczycieli i wszystkich dziewczyn!

- A co? Jesteś zazdrosny, lizusie?

- Nie masz prawa mnie obrażać! Jestem brytyjskim hrabią! A poza tym umyj ryja, bo wyglądasz jak jakiś playboy...

Yurio wściekł się tak bardzo, że jednym ruchem wylał całą zawartość swojej butelki na Ciela, a ten rozpłakał się. Wtedy do szatni wszedł Viktor.

- Ciel, proszę weź chusteczkę i idź na przerwę, a ty chodź ze mną do mojego pokoju.

W pokoju:

- Chodzi o tą sytuację w szatni, tak? Mogę wyczyścić nawet całe lodowisko.

- Nie, nie. Przede wszystkim chciałem ci powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem twoich umiejętności.

- Dziękuję, Profesorze.

- W zasadzie to dobrze, że wspomniałeś o zajściu w szatni, bo to ma pośredni związek z tym, co chcę ci powiedzieć.

- Nie rozumiem.

- Chodzi o to, że gdy zobaczyłem twoje dzisiejsze zachowanie to stwierdziłem, że masz duży problem z panowaniem nad emocjami, dlatego wpadłem na pomysł jak temu zaradzić.

- Proszę, tylko nie rozmowa z psychologiem Kaneki lub pedagog Uryu.

- Nic z tych rzeczy. Muzyka, do której dziś tańczyłeś, ma drugą część - agapè.
Jest dużo łagodniejsza i opowiada o bezgranicznej miłości. Nauczę cię układu, a gdy odnajdziesz swoje agapè, będziesz mógł do niego wracać w chwilach zwątpienia. Wchodzisz?

- Pewnie!

Powrócili na lodowisku i Viktor pokazał Jurijowi układ. Szybko go załapał, ale mimo tego, że znał technikę nie jeszcze agapè.

Był już spóźniony na fizykę, ale gdy One Punch Man zobaczył łyżwy w jego dłoni, bez wyjaśnień kazał mu zająć miejsce. Młody łyżwiarz do końca lekcji myślał tylko o agapè.

Gdy w końcu mógł wrócić do pokoju okazało się, że dostał list. To był dziadek. Pisał, że chciał zadzwonić, ale bez jego pomocy nie potrafi obsługiwać smartfona. Bardzo tęsknił i nie mógł doczekać się już ich spotkania w ferie wiosenne. Obiecał zrobić jego ulubione pierożki. Na końcu dodał, że bardzo go kocha.

Yurio po przeczytaniu listu popłakał się. Nie tak, jak Ciel rano, tylko szczerymi łzami tęsknoty i pustki. Chciał podrzeć list i złamać w pół deski łóżka, ale zdecydował pójść za radą Profesora i tańczyć nowy układ. Gdy na lodowisku rozbrzmiała muzyka czuł, że jest lekki i delikatny jak piórko unoszące się na wietrze. Po zakończeniu tańca wrócił do pokoju i wziął prysznic. Usiadł na łóżku i zaczął pisać list do dziadka. Wiedział, że odnalazł agapè.

Akademia im. Katsudonu| Gdyby postacie z anime chodziły do szkoły... Where stories live. Discover now