15 // Utterly broken

7.7K 523 42
                                    

Rozdział piętnasty: Utterly broken (Kompletnie załamany)

Harry

Leżałem na plecach, wpatrując się w ciągle ten sam podwieszany baldachim. Miałem już wszystkiego kompletnie dość. Nie mogłem w ogóle się ruszyć, pomimo, że czułem się o niebo lepiej, moja matka zabroniła mi. Straże stali przed moimi drzwiami, mając całkowite pozwolenie wejść do środka, gdyby usłyszeli jakikolwiek szmer.

Byłem tym zmęczony.

Chciałem wstać, ubrać się i pójść do Melody. Owszem, przychodziła do mnie codziennie i siedziała przez dwie, a nawet trzy godziny, ale to mi nie wystarczało.

Kiedy się kogoś kocha miałoby się ochotę spędzać z tą osobą całą wieczność. Można uznać mnie kompletnego mięczaka, ale ani przez moment nie żałowałem tego i gdyby nie mój strach przed odrzuceniem byłbym w stanie wykrzyczeć jak bardzo ją kocham – przed wszystkimi.

Westchnąłem, obracając się na nie zraniony bok i układając się wygodnie. Moje całe ciało już bolało mnie od tego leżenia.

Nagle usłyszałem rozmowy dochodzące zza drzwi mojej komnaty. Przeniosłem wzrok w tamto miejsce, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Miałem nadzieję, że zaraz ktoś wejdzie i dotrzyma mi towarzystwa.

Moment później zobaczyłem jak do mojej komnaty wchodzi rozpromieniona Melody. Moje serce zaczęło bić szybciej, gdy zobaczyłem uśmiech na jej twarzy.

Do mojej głowy od razu przyszło wspomnienie mojego snu. Poczułem jak moje policzki rozgrzewają się – mój rumieniec musiał być ogromny. Pośpiesznie ukryłem twarz w poduszkę, próbując chociaż trochę ochłonąć.

-Dziękuję bardzo. – usłyszałem jej piękny głos, a następnie dźwięk zamykanych drzwi i kroki, które coraz bardziej zbliżały się w moją stronę.

-Harry. – zadrżałem, gdy poczułem jej dłoń na moim ramieniu. Po chwili usłyszałem jej cichy śmiech, ale pomimo zachwytu postanowiłem nadal udawać, że śpię. – Oh, wasza książęca mość.

Poczułem jak materac delikatnie ugiął się pod jej niewielkim ciężarem. Jej dłoń delikatnie odgarnęła moje niesforne loki z czoła, a na moje usta wkradł się drobny uśmiech. Moment później jej wargi złożyły na moim policzku krótki pocałunek. Od razu otworzyłem oczy nie spodziewając się takiego gestu z jej strony.

-Oh, książe jak dobrze, że już wstałeś. – zaśmiała się.

Długo gramoliłem się, tak aby móc normalnie usiąść – byłem zaplątany w prześcieradło. Nie mam pojęcia jak tego dokonałem, ale tak właśnie było.

Usiadłem, opierając się o ramę łóżka, spoglądając na piękną twarz Mel. Tylko ona ze wszystkich osób, które się mną zajmowały pozwalała mi się ruszać. Wszyscy inni bali się gniewu moich rodziców.

-Przyniosłam ci coś. – uśmiechnęła się, przysuwając do mnie naczynie. – Na osłodę życia.

-Co to takiego? – zapytałem, biorąc od niej pucharek z deserem.

-Mus czekoladowy (A/N: na Śląsku mówi się na to szpajza :D a tak postanowiłam zarzucić wam pewnym faktem).

Nie myśląc zbyt wiele od razu nabrałem na łyżeczkę trochę musu i pozwoliłem rozpłynąć mu się w moich ustach. Z przyjemności jaki dostarczył mi ten niebiański smak zamknąłem oczy i jęknąłem cicho, słysząc później po raz kolejny śmiech mojej ukochanej.

-Jedz szybko, bo muszę pomóc ci się przygotować. – momentalnie otworzyłem oczy, by spojrzeć na nią.

-Jak to przygotować? – zapytałem, niedowierzając. Czy naprawdę pozwolono mi się ruszyć z mojej komnaty?

-Król wzywa cię do sali przyjęć. – uśmiechnęła się, odchodząc w stronę mojej garderoby.

-Mówił w jakim celu? – pytałem podekscytowany; nie z powodu, że będę musiał siedzieć w sali przyjęć, Bóg jeden wie po co i jak długo, ale z racji tego, że będę mógł opuścić moją komnatę.

-Nie miałam przyjemności rozmawiać z twoim ojcem osobiście. – wzruszyła ramionami. - Carl kazał mi tobie przekazać tą informację, gdy natknęłam się na niego po drodze tutaj.

-No cóż, w takim razie weźmy się za przygotowania. – powoli wstałem z łóżka, idąc w jej stronę i w głowie cały czas mając mój sen oraz naszą wspólną gonitwę i oczywiście pocałunek.

*

Powoli zbliżaliśmy się do sali przyjęć – cały czas próbowałem przyzwyczaić się do chodzenia po tak długim czasie leżenia i odpoczywania.

-Nawet nie wiesz jak dobrze widzieć cię znów tak uśmiechniętego. – usłyszałem nagle, odwracając głowę w stronę Mel.

-Nawet nie wiesz jak dobrze jest się wyrwać z tego zimnego, pustego i bardzo nudnego łóżka (A/N: gif obok przedstawia radość Harolda w tym momencie ;) ).

Melody jedynie pokręciła głową z uśmiechem i ścisnęła moją dłoń, ciągnąc mnie w stronę sali przyjęć.

Od razu po przekroczeniu progu dostrzegłem uśmiechniętą twarz mojego ojca, który powitał mnie i Melly uściskiem.

-Synu, dobrze widzieć, że już zdrowiejesz. – uśmiechnął się szerzej, wskazując dłonią na fotel, stojący przed jego fotelem.  – Usiądź proszę, mamy wiele spraw do omówienia.

-Ja zostawię, wasze wysokości. – oznajmiła Mel, kłaniając się nam, puszczając przy tym moją dłoń i odchodząc w stronę korytarza. Przez cały czas odprowadzałem ją wzrokiem.

-Jak się czujesz? – zapytał, zwracając tym samym moją uwagę na nim.

-Bardzo dobrze. – odpowiedziałem.

-Wspaniale. – klasnął w dłonie, na co uniosłem jedną brew do góry. – A więc synu czy zdajesz sobie sprawę z tego, że za niedługo przekażę ci moją władzę? – moje oczy rozszerzyły się, a w głowie pojawiły się tylko najgorsze myśli.

-C-czy t-ty..

-Haroldzie, znów się jąkasz. – zaśmiał się z mojej wady. – Mam nadzieję, że nie pomyślałeś sobie, że umieram. – westchnąłem z ulgą słysząc jego słowa. Naprawdę mnie tym przeraził. – Myślę, że to najlepszy czas by oswajać cię z myślą, że wkrótce ty zostaniesz królem Anglii.

-Zdaję sobie z tego sprawę. – potwierdziłem, przyglądając mu się z ciekawością.

-Pamiętasz może księżniczkę Beatrice? – zapytał nagle, zmuszając moje szare komórki do pracy.

-T-tak. – odpowiedziałem niepewnie.

-Spędzi tutaj trochę czasu. – oznajmił, zbijając mnie z tropu. – Musi się zapoznać z naszym dworem i naszymi zasadami, a przede wszystkim z tobą. – zamarłem.

-A-ale po co z-ze mną?  

-Haroldzie, dobrze wiesz, że zanim zostaniesz królem musisz być żonaty. – czułem jak zaczyna kręcić mi się w głowie, a w pomieszczeniu staje się coraz cieplej. Nie chciałem słuchać tego co miał mi właśnie do powiedzenia.

-Beatrice zostanie twoją żoną, synu.

***

Dum, dum, duuuum :) Zaczyna się komplikować :)

Piszcie co myślicie, bo ostatnimi czasy zaprzestaliście wyrażać swoje zdanie ( przynajmniej większa wasza część) :( 

The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz