36 // Healing kiss

3.7K 347 46
                                    

Rozdział trzydziesty szósty: Healing kiss ( Uzdrawiający pocałunek)

Marco i Aaron wstali zaszokowani ze swoich miejsc. Z należytym szacunkiem ukłonili się Haroldowi i nie odważyli się pisnąć chociażby jednego słówka.
Melody, słysząc jego głos, zamarła. W jego głosie słyszała smutek, dlatego bała odwrócić się i spojrzeć mu prosto w oczy. Wiedziała, że jeśli zobaczy go smutnego, a być może załamanego, wybaczy mu. Przytuli go do siebie i całując jego skroń powiedziałaby, że nic się nie stało. Nie ważne, co by się stało ona wciąż go kochała, a miłość wybacza wszystko.

-Melody, błagam. Wysłuchaj mnie - powtarzał żałośnie - Ja dłużej tego nie zniosę!

Zagryzła walkę, walcząc z łzami, które cisnęły jej się do oczu. Nie chciała pokazać, że jest słaba. Wstała i obeszła go, ani na moment nie patrząc na jego twarz. Podeszła do wyjścia prowadzącego do ogrodu i przystanęła na moment. Z odwagą, którą budowała w sobie podczas tego „spaceru", odwróciła się, by spojrzeć na księcia przelotnie.

-5 minut - powiedziała, mając nadzieję, że nie będzie tego żałować. Chciała wiedzieć, co nagle kierowało jej ukochanym, dlaczego tak drastycznie się zmienił.

Harry poczuł w sobie napływ nadziei. Nic nie mówiąc do kucharzy, którzy nadal stali zaszokowani całą sytuacją, ruszył za nią, by po chwili iść na równi z nią.

Przez moment szli w kompletnej ciszy, mijając wszystkich strażników, którzy salutowali księciu. Dopiero, gdy byli daleko od pałacowych murów i przy małym pomostku Harry zaczął mówić.

-Kochanie - zaczął, próbując ostatni raz układając w swojej głowie wszystko, co planował jej powiedzieć.

-Proszę, nie mów tak do mnie - powiedziała, odwracając głowę w inną stronę - To za bardzo boli.

Poczuł ucisk w klatce piersiowej, na jego czole uformowała się zmarszczka, gdy zmarszczył brwi. Liczył na to, że wciąż będzie mógł ją tak nazywać, ale wiedział, że to nie odpowiednie.

-Mel, musisz zrozumieć, że ja przez te wszystkie dni nie byłem sobą. Za każdym razem, gdy podejmowałem jakąś decyzje ona automatycznie została zmieniana - mówił, powodując zdziwienie u Melody - Wiem, że to zabrzmi absurdalnie, ale to było jak zły urok. Nie działał, gdy nastawała noc i gdy, g-gdy byłem z daleka od Beatrice.

-Przez długi czas chodziła krok w krok za mną. Nie dawała mi spokoju - dodał, łapiąc ją delikatnie za dłoń - Melly, ona podejmowała za mnie moje decyzje, nie potrafiłem kontrolować samego siebie. Byłem tylko jej kukłą.

-Czarownica - powiedziała cicho Melody. Teraz wszystko nabierało dla niej sens. Ten dziwny język, którym się posługiwała, sam fakt, że mówiła sama do siebie w swojej komnacie, a teraz jeszcze to o czym mówił Harry. Wszystko składało się w logiczną całość.

-Co takiego? - zapytał Harry.

-Ona jest czarownicą! - powiedziała głośniej, kaszląc jeszcze przy tym.

Harry zmarszczył brwi, spoglądając na ukochaną. Bardziej przejął się jej stanem zdrowia niż tym stwierdzeniem.

-Wszystko w porządku? - zadał pytanie, kładąc dłoń na jej policzku.

Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć, oboje usłyszeli kroki na ścieżce.

-Harry? - usłyszeli głos tej, o której rozmawiali. Książę od razu przyparł Mel do muru, nie chcąc ryzykować, że ich tam znajdzie.

-Cii... - uciszał, przykładając palec do swoich ust.

-Harry? - Beatrice jeszcze kilkakrotnie zawołała, odchodząc w nieznanym dla ich dwójki kierunku.

Jeszcze chwilę nic nie mówili. Obawiali się, że mimo wszystko ona będzie w stanie ich usłyszeć.

Harry przeniósł wzrok na Melody, której twarz była oddalona tylko o kilka centymetrów od jego twarzy. Ona także przeniosła wzrok na niego, nie mogąc zaprzeczyć, że tak bardzo brakowało jej tej bliskości.

Serca biły im jak oszalałe. Mimo ciemności, która panowała dookoła, byli w stanie dokładnie zobaczyć rysy swoich twarzy.

-Melody - wyszeptał, zbliżając się do jej twarzy. Nie mógł się powstrzymać, bo tak bardzo za nią tęsknił. Najdelikatniej jak tylko mógł, złączył ich wargi w pocałunku. Powoli poruszał ich ustami w rytmie pełnym desperacji, tęsknoty i miłości. W swoje dłonie chwycił jej twarz i kciukami kreślił jej policzki.

Przez chwilę nie była w stanie odpowiedzieć na jego pieszczotę. Jednak, tak jak bardzo starała się go odepchnąć tak też nie chciała tego zrobić. Zaczęła ruszać swoimi wargami razem z nim.

Oderwali się dopiero wtedy, gdy zabrakło im tchu. Wtedy to Harry oparł swoją głowę o jej czoło, oblizując swoje wargi, by na nowo móc poczuć jej smak.

-Tak bardzo cię kocham, Melody - powiedział, całując czubek jej nosa.

C.D.N.

***
I jak wam się podobał ten rozdział? Nie piszcie teraz, że Melody jest głupia lub coś w ten deseń. Poczekajcie do następnego rozdziału, proszę was!

Btw zapraszam was na moje nowe fanfiction, które ruszy, gdy skończę pisać The Prince. Nazywa się Higway to Heaven i mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Piszcie co myślicie xx

The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz