3 // "Who's amazing?"

9.9K 640 61
                                    

Rozdział trzeci: Who's amazing? (Kto jest niesamowity?)

Melody

-Kim on właściwie jest? – zapytałam ciągle przyglądając się Gemmie, która przeglądała się w długim lustrze. – Znam jedynie jego imię.

-Widzę, że zainteresowała cię moja sugestia. – patrząc na jej odbicie w tafli lustra, dostrzegłam, że na jej twarzy pojawia się uśmieszek, który mógł oznaczać kłopoty lub coś naprawdę przyjemnego.

W tym przypadku nie mogłam mieć pewności o co tak naprawdę się rozchodzi. Księżniczka Gemma była jedną z najbardziej nieprzewidywalnych osób jakie dotychczas poznałam.

Wzruszyłam ramionami i uciekłam wzrokiem, czując jak moje policzki pokrywa nagłe ciepło.

-Nie ma powodu żebyś się rumieniła, Mel. To zupełnie naturalna rzecz.

-A więc powiesz mi kim on jest?

Gem westchnęła i podeszła bliżej łóżka, na którym siedziałam. Zajęła miejsce koło mnie po czym od razu położyła się na miękkim materacu.

-Widziałam go może dwa razy w swoim całym życiu. Z tego co pamiętam to, że był wysoki. Niemal taki jak Harry wtedy. Jest w waszym wieku, to wiem na pewno. Miał niebieskie oczy i zniewalający uśmiech. Kolor jego włosów opisałabym jako piaskowo-złoty. – nagle podniosła się, prostując się i spoglądając w moją stronę. – Jest idealny dla ciebie.

Uśmiechnęłam się, zachęcając ją by kontynuowała. Tak przynajmniej mi się wydawało, że ma coś jeszcze do powiedzenia.

-Jego rodzice zginęli w pożarze. Sir Philip przygarnął go jako iż sam z żoną nie mogli mieć potomstwa. Wychowali go, nauczyli wszystkiego co było mu niezbędne do życia. Sprawili, że stał się kimś. – westchnęła. – Sir Philip jest dobrym przyjacielem mojego ojca, a także znanym sprzedawcą starych ksiąg – jego antykwariat robi furorę.

-A więc nie są bogaci. – ożywiłam się słysząc jej słowa. Od zawsze chciałam znaleźć dla siebie prostego mężczyznę, który potrafi własnymi rękami zapracować na siebie i jego rodzinę. Nie zrozumcie mnie źle – miałam szacunek dla wyższych warstw społecznych i do rodziny królewskiej, ale ich życie zdecydowanie nie należało do takich, które byłoby dla mnie idealne. Życie w wiecznym przepychu i luksusach nie było dla mnie.

-Owszem, ale także nie można ich nazwać biednymi. Lucas pracuje jako piekarz i cukiernik. Codziennie dostarcza do zamku swoje wypieki. – uniosła brew. – Pamiętasz to czekoladowe ciasto, które było podane na twoje urodziny? – moje oczy rozszerzyły się na samą myśl o tym cudzie. Było jednym z najlepszych ciast jakie jadłam.

-On je upiekł? – zapytałam niedowierzając. Gemma pokiwała twierdząco głową i wstała ponownie podchodząc do lustra.

Wzięłam głęboki oddech i pozwoliłam mojemu ciału swobodnie opaść na łóżko księżniczki. Zamknęłam na moment oczy i stworzyłam w głowie obraz tego idealnego mężczyzny. Wydałam z siebie cichy jęk zadowolenia, który mógł być słyszalny tylko przeze mnie.

-On musi być niesamowity.

-Kto jest niesamowity? – męski i niezwykle znajomy mi głos rozniósł się po ogromnym pokoju. Nie unosiłam nawet głowy by sprawdzić do kogo należy. Wiedziałam doskonale, że to on.

-Harry, mój jakże cudowny bracie, czy nikt nie nauczył cię, że przed wejściem należy pukać?

-Ty i twój pokój tworzycie dla mnie wyjątek, droga siostro. – zaśmiałam się pod nosem słysząc ich dwójkę po raz kolejny kłócącą się. Pomimo, że sprzeczki były ich codziennością, wiedziałam że są dla siebie bardzo ważni. Byli niemal, że rodzeństwem doskonałym.

-Jak zwykle rozpoczynasz swój dzień od irytowania mnie, to niesamowicie miło z twojej strony. – fuknęła, odkładając lawendową sukienkę na bok. Przeniosłam wzrok na Harry’ego, który z uśmieszkiem na twarzy przyglądał się jego siostrze.

-Cała przyjemność po mojej stronie. – ukłonił się i odwrócił w moją stronę. Jego wzrok wlepiony był w moje oczy. Uśmiechnął się łagodnie, podchodząc coraz bliżej do łóżka.

Moment później czułam jak materac ugina się pod jego ciężarem. Położył się zaraz obok mnie i wsparł swoją głowę na jednej dłoni.

-Powiesz mi kto twoim zdaniem jest niesamowity? – zapytał ściszonym i ochrypłym głosem. Był bardzo blisko mnie, czułam bijące od niego ciepło. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc jego zrelaksowaną twarz. Jego oczy tryskały radością, a ciepły uśmiech nie schodził z jego twarzy.

-Na pewno nie ty, Harold. – prychnęła Gemma, odchodząc w stronę łazienki. Harry posłał jej karcące spojrzenie – nienawidził, kiedy używano jego pełnego imienia. Wolał być nazywany najprostszym sposobem.

Zaśmiałam się po raz kolejny, widząc formującą się na jego czole zmarszczkę. Przejechałam po niej dłoniom, skupiając jego uwagę na mnie.

-Nie rób tak, bo ci tak zostanie. – zażartowałam, widząc jak jego wyraz twarzy łagodnieje. – Od razu lepiej. – przejechałam kciukiem po raz kolejny po jego czole, zahaczając przy tym o jego skroń i boczną prawą część jego twarzy.

Jego wargi rozszczepiły się, a z jego ust wydobył się niespokojny oddech.

-A więc? – zapytał przymrużając spokojnie jego oczy. – Kto jest niesamowity?

-Lucas! – krzyknęła Gemma, zmuszając nas obu do uniesienia naszych głów i spojrzenia w zdezorientowaniu na drzwi od łazienki, z której po chwili wybiegła Gem.

-Co, proszę? – zapytał rozkojarzony książe.

Jego siostra uśmiechnęła się niemal, że maniakalnie i podbiegła do nas. Złapała mnie za dłonie i pociągnęła w stronę wyjścia.

-Gem, spokojnie. O co chodzi? – zapytałam, przy okazji śmiejąc się z jej nagłego wybuchu.

-Lucas przyjechał! – wykrzyknęła radośnie. – Nie możemy go pozostawić bez należytego przywitania, prawda? 

***

piszcie swoje opinie. chcę wiedzieć czy wam się podoba  :)

poza tym to cholernie motywuje x 

The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz