37 // "Well, hello Melody"

4K 361 38
                                    

Korzystając z tego, że wcześniej wszyscy mieli to w nosi, co napisałam, przejmowali się tylko tym, że nie dodaje rozdziału na czas i zignorowali to, co napisałam, postanowiłam napisać jeszcze raz. Opublikowałam nowe opowiadanie. Znów o Harry'm. O ciekawej wyciecze dwójki ludzi, którzy chcieli odpocząć od wszystkiego. Zapraszam na HIGHWAY TO HEAVEN.

Rozdział trzydziesty siódmy: "Well, hello Melody" ( Witaj, Melody)


-Tak bardzo cię kocham, Melody - powiedział, całując czubek jej nosa.

Melody zacisnęła mocniej wargi, odsuwając się od niego. Patrzyła na niego jakby była zagubiona, jakby szukała odpowiedzi na wszystkie pytanie, które ją nurtują. Nie potrafiła odpowiedzieć. Nawet po tym wszystkim, co jej powiedziała, ona potrzebowała dystansu i chwili na zastanowienie. Fakt, przeprosił ją, ale to mogły być przecież puste słowa, które nic dla niego nie znaczyły. Skąd miała mieć pewność, że to co wyznał było prawdą?

-Ja nie mogę - odparła, odchodząc od Harry'ego.

-Czego nie możesz? - znów zaczął się do niej zbliżać. Nie podobało mu się, że znów ucieka - Melody, kochanie, wszystko, co powiedziałem to prawda. Kocham cię jak nikogo innego i potrzebuje byś była w moim życiu. Proszę, nie. Ja błagam, żebyś nie odchodziła. Wybacz mi to, co uczyniłem.

-Muszę to wszystko przemyśleć - powiedziała, odwracając wzrok - Daj mi czas.

-Skąd mam mieć pewność, że nie uciekniesz ode mnie? - mówił na granicy łez. Jego wizja była zamglona, ale wciąż mógł dostrzec, że stoi przed nim ze smutkiem wymalowanym na jej pięknej twarzy.

-Przepraszam, Harry - absurdalne z jej strony było przepraszać. To nie ona zawiniła. Ona po prostu w tamtym momencie odeszła od niego, wracając na zamek.

W głowie miała mętlik, a raczej wielkie zapętlenie. Życie nie przygotowało ją na tego typu wybory. Kompletnie nie wiedziała, co ma zrobić. Jej serce błagało, by przyjęła go z powrotem, a zdrowy rozsądek mówił, by trzymać go na dystans - do czasu. Ogromnym utrudnieniem były zbliżające się koronacja i dwa wesela. Nie chciała skrzywdzić Lucasa. Odkąd się poznali tylko pomagał jej i wyświadczał przysługi. Nigdy jej nie zawiódł i dotrzymywał obietnicy, że będzie tym, który na nią zasługuje.

Melody czuła, że traci rozum i rozsądek. Mimo, że Lucas był złotym człowiekiem, nie kochała go. Jej serce należało tylko i wyłącznie do księcia, którego na dobrą sprawę nie mogła mieć.

Wydawało jej się, że jest w pułapce bez wyjścia. Wybierając jedną z dwóch opcji, nie ważne której, zrani jedną ważną dla niej osobę. A więc, co miała począć?

Melody

Weszłam do swojej komnaty, kładąc się na dość nie wygodne łóżko. Było małe i bardzo twarde - zdawać się mogło, że śpi na głazie. Przytuliłam do siebie jedyną poduszkę, która się tam znajdowała. Zamknęłam na chwilę oczy, delektując się ciszą, która mnie otaczała. Chciałam zasnąć w spokoju, nie przejmując się tym, co się dzieje. Pragnęłam wrócić do momentu, gdy nikt nie znał Lucasa i Beatrice. Gdy wszystko było jeszcze takie barwne i przyjemne. Te lata, gdy byliśmy jeszcze dzieciakami, biegającymi po zamku, bawiący się misiami i lalkami.

Wpatrując się w ciemność, która mnie otaczała dostrzegłam ruch. W pewnej chwili pomyślałam, że to po prostu mysz lub kot, ale gdy wysoka postać wyłoniła się z mroku, stając w blasku księżyca, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Od razu usiadłam wyprostowana, wpatrując się w zjawę, jak oniemiała.

Mroczny śmiech rozbrzmiewał z jej gardła, oczy błyszczały złowrogim blaskiem, który wróżył tylko samo zło.

-Witaj, Melody - odparła głośno Beatrice, uśmiechając się przy tym szyderczo.

***

O nie, co tutaj się dzieje? :o

Piszcie co myślicie xx


The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz