41 // First casualties

3.8K 354 13
                                    

Rozdział czterdziesty pierwszy: First casualties (Pierwsze ofiary)

Melody

Szybko biegliśmy przed siebie. Wszystkie korytarze tego ogromnego zamczyska opustoszały. Gdzie byli strażnicy? Gdzie żołnierze? Przecież ich król i królowa byli w niebezpieczeństwie. 

Harry niósł Gemmę na rękach, jej noga była naprawdę mocno poraniona, a ona sama nie była zdolna do choćby marszu. Nie wspominając o tym, że od nadmiaru bólu straciła przytomność. Rozglądałam się w możliwie każdą stronę, szukając kogoś kto mógłby nam pomóc. Ani widu ani słychu - jedynym słyszalnym dźwiękiem było stukanie naszych butów o posadzkę. 

Otworzyłam drzwi prowadzące na zewnątrz, wybiegając prosto na dziedziniec. Pędząc przez sam środek dużego zajazdu dostrzegłam, że drzwi do lokum Charlie'ego były otwarte na oścież. Jak najszybciej mogłam podbiegłam do nich, wpadając do środka jak oparzona - chciałam ostrzec chociaż jedną osobę. Jednak, gdy wbiegłam do środka chciałam od razu się cofnąć. Dłonią zakryłam swoje usta tłumiąc krzyk. Moje oczy zaszły łzami na widok ciała Charls'a, leżącego w kałuży własnej krwi, który pozostawiony został na podłodze z otwartymi oczami i ustami. Tłumiąc w sobie szloch podeszłam do niego, klękając przy nim i oddychając ciężko. Zamknęłam jego oczy, modląc się, by jego dusza trafiła tam, gdzie powinna. Był dobrym człowiekiem. Uprzejmym, radosnym - był jak dziadek, który troszczył się o swoje wnuki. Nie miał wiele, ale dzielił się wszystkim, co miał. Trudno było pogodzić się ze śmiercią kogoś kto znaczył dla ciebie tak wiele. 

-Melody, musimy... - głos Harry'ego dobiegł zza moich pleców - O mój Boże - wypowiedział cicho, przyglądając się sytuacji przed nim. Dla niego także Charlie był kimś ważnym. Całe nasze dzieciństwo spędziliśmy w jego szopie. To od niego dostaliśmy nasze szmaciane zabawki, które do dnia dzisiejszego są w naszych komnatach. 

-Mel, nie patrz na to - powiedział łamiącym się głosem - Kochanie proszę, nie pomożemy mu już. Musimy iść.

Z ogromnym bólem serca, ostatni raz spojrzałam na bohatera mojego dzieciństwa. Wstałam i odeszłam w stronę drzwi. Czułam ten ciężar na sobie - ciężar śmierci tego człowieka. 

*

Harry odłożył swoją siostrę na leżance zrobionej z dwóch warstw grubego materiału. Wstając od niej, podszedł do miejsca, w którym stałam. Obrócił mnie twarzą do niego, patrząc uważnie na moją twarz

-Wszystko w porządku? - zapytał, gdy jego dłonie odnalazły moje policzki - Nic cię nie boli?

Pokiwałam przecząco głową, opuszczając głowę w dół i dając upust łzom. Harry przyciągnął mnie do niego, obejmując mnie mocno swoimi silnymi ramionami i szepcząc pokrzepiające słowa.

-Nie płacz, proszę - mówił, całując czubek mojej głowy.

-To nasza wina, Harry - szlochałam, odsuwając się delikatnie od niego. Jego brwi były zmarszczone, a oczy zagubione w konsternacji. Patrzył na mnie smutnym spojrzeniem, jak gdyby zgadzał się ze mną - Gdyby nie my...Charlie by wciąż żył.

-Proszę nie mów tak.

-Kiedy to prawda! - podniosłam nieco głos, dławiąc się własnymi łzami - Przez nas umarł niewinny człowiek, Bóg wie ilu jeszcze podzieli jego los - dokończyłam, klękając i łapiąc się za głowę.

-C-czy..  - zaczął - Żałujesz tego wszystkiego? - podniosłam na niego wzrok, widząc, że w jego oczach także formują się łzy - Żałujesz naszych wspólnych chwil i n-naszej miłości? 

Patrzyłam na niego przez dłuższy moment. Widziałam, jak przygryza wargę, walcząc z własnymi łzami. Nie mogłam patrzeć na to.

Wstałam i podeszłam do niego, łapiąc za jego policzki i całując jego usta. Pocałunek, który był pełen bezradności i potrzeby bliskości trwał kilka sekund, a może nawet i minut. Straciłam rachubę czasu.

-Nigdy tak nie mów - wyszeptałam prosto w jego wargi - Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

***

Nie podoba mi się ten rozdział. Jest w prawdzie uzupełnieniem, ale nie jestem zadowolona. Pisałam go w pośpiechu, bo muszę iść spać, żeby normalnie się wyspać na jutro. Najprawdopodobniej w weekend go poprawię.

Proszę napiszcie co myślicie x


The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz