Rozdział czterdziesty trzeci: "I can't losie you" ( Nie mogę cię stracić)
Melody
-Właśnie mi o czymś przypomniałeś, wasza wysokość - wyjaśnił Lucas, wypowiadając ostatnie słowa z ironią. Nawet nie zauważyłam, kiedy jego pięść uderzyła w szczękę Harry'ego, który nie przygotowany na atak z jego strony wylądował na ziemi. Zaskoczony podniósł dłoń na wysokość swojej twarzy, pokazując mi tym samym, że nie do końca dostał w szczękę tylko w nos. Delikatnie sprawdzał czy nie jest złamany, a krew powoli zaczynała spływać na wargi.
Kiedy ten fakt dotarł do Harry'ego, podniósł swoje gniewne spojrzenie na Lucasa, który stał zadowolony z siebie.
-Ty szujo! - wykrzyknął Harry, szybko wstając i od razu uderzając go w twarz. Luke zachwiał się, ale zaraz po tym złapał równowagę.
Długo nie pozostawał mu dłużnym, bo już po chwili wymieniali się ciosami, nie martwiąc się o nic innego.
-Przestańcie! - wykrzyknęłam, ale zostałam zignorowana przez dwóch wściekłych mężczyzn.
-Ja jestem szują? - syknął Luke, wymierzając cios - A co powiesz o sobie? Uwiodłeś moją narzeczoną!
-Kochałem ją długo wcześniej zanim ty w ogóle pojawiłeś się tutaj i zniszczyłeś wszystko! - odpowiedział Harry, unikając uderzeń Lucasa, blokując go swoimi rękami.
-Przestańcie, błagam! - kolejna moja próba została zignorowana. Nie docierało do nich kompletnie nic.
-Kochałeś ją?! I za to posłałeś ją do ciemnej i wilgotnej piwnicy, kiedy była bardzo chora?!
-Byłem pod wpływem czarów tej wiedźmy - wykrzyknął Harry, wymierzając cios w szczękę, po którym Luke nie potrafił już złapać równowagi. Runął na ziemię, wciąż obrzucając gniewnym spojrzeniem Harry'ego, który podchodził do niego. Wykorzystałam tą sytuację i od razu stanęłam przed jego postawnym i silnym ciałem. Złapałam za jego ramiona, próbując go uspokoić. Patrząc prosto w jego oczy widziałam, jak łagodnieją. Kąciki jego warg drgnęły ku górze.
-Już wystarczy - powiedziałam cicho, odgarniając włosy z jego czoła. Chwilę pózniej odwróciłam się w stronę Lucas, wyciągając w jego stronę dłoń. Chciałam mu pomóc, ale on tylko spojrzał na mnie smutno i sam się podniósł.
-Wszystko w porządku? - chciałam sprawdzić czy z jego twarzą nic poważniejszego się nie stało, ale on odwrócił się do mnie plecami, bełkocząc krótkie:
-Nic mi nie jest.
Westchnęłam ciężko, podchodząc bliżej dzbanka z wodą i nalewając ją do misy. Namoczyliśmy kawałek materiału, który tam znalazłam i podeszłam do Harry'ego, którego nos wciąż krwawił.
-Podnieś głowę do góry - mówiłam - Ale delikatnie.
Wykonał moje polecenie, pozwalając mi tym samym zetrzeć krew z jego górnej wargi i skóry pod nosem.
-Macie więcej się nie bić, zrozumiano? - powiedziałam, kierując wypowiedź do ich obu. Sir Carl pomagał mi zająć się ich obrażeniami, próbując obcierać twarz Lucasa podobnym materiałem, do tego który miałam w ręce.
-To nie wy jesteście swoimi przeciwnikami. Mamy teraz inne zmartwienia - oznajmiłam, pokazując Harry'emu, żeby usiadł na krześle stojącym obok. Robiąc to przyciągnął mnie bliżej siebie, ustawiając mnie między swoimi nogami. Jego dłonie uniesione były delikatnie na mojej talii, a na jego twarzy błądził delikatny uśmieszek. Wiedziałam doskonale, dlaczego to robił.
-Musimy tam wrócić - kontynuowałam, zwracając na siebie uwagę księcia.
-Melly... - odparł, patrząc prosto w moje oczy - Nie zgadzam się, żebyś ryzykowała swoje życie.
-Tylko tak możemy uratować twoją rodzinę i twoje królestwo - powiedziałam, odkładając materiał na stole i patrząc na Harry'ego - My jesteśmy powodem tego całego zamieszania i to my znajdziemy rozwiązanie problemu - dodałam, kładąc dłoń na jego policzku, na której od razu położył swoją dłoń, wtulając się w obie.
-Nie mogę cię stracić, Mel - wyszeptał, całując mój nadgarstek - Dopiero cię odzyskałem, nie mogę na to pozwolić.
-Nic mi się nie stanie. Nie stracisz mnie - powiedziałam, całując jego czoło i czując jak przytula się do mojego skulonego ciała.
***
Piszcie co myślicie x
CZYTASZ
The Prince // h.s.
FanfictionCofnijmy się do czasów, kiedy o technologii jeszcze nikt nie miał pojęcia. Powróćmy do momentu, gdy jedynymi rozrywkami ludzi były potyczki rycerskie, festyny i bankiety. Pomyślmy o świecie, który nie był podzielony tylko na kraje, ale i na królestw...