33 // Madness

3.7K 355 64
                                    


Rozdział trzydziesty trzeci: Madness (Wściekłość) 

Po raz kolejny wzeszło Słońce nad królestwem. Bezchmurne niebo nie zwiastowało niczego złego, wszyscy sklepikarze i kramarze z większym zapałem otwierali swoje stoiska i z uśmiechami witali mieszkańców miasteczka. 

Wszystko tętniło życiem tylko zamek zdawał się być opuszczonymi ruinami. Wszędzie dookoła panowała przeraźliwa cisza, którą mieszkańcy pałacu bali się przerwać. Wszyscy zgromadzeni byli przy stole mimo, że apetyty nie dopisywały. Królowa po rozmowie ze swoim mężem o tym, co zaszło wczorajszego dnia utrzymała się w przekonaniu, że jest bezsilna. Chciała pomóc Melody wydostać się stamtąd, ale nijak nie potrafiła. 

Beatrice siedziała zadowolona zaraz obok swojego ojca, jedząc przygotowane śniadanie z uśmiechem na twarzy. Harry podobnie jak Gemma nie mógł skoncentrować się na tym, co robił. Wodził widelcem po swoim talerzu, z niesmakiem przyglądając się swojemu posiłkowi. Co jakiś czas podnosił wzrok znad talerza, by spojrzeć na puste miejsce, które zawsze było zajmowane przez Mel. Przez te lata, które spędziła na zamku wszyscy zdążyli przywyknąć do faktu, iż owe miejsce należało do niej. 

Philip rozmawiał cicho ze swoim przyjacielem. Ich rozmowa zdawała się nie zakłócać niczyjego spokoju. Tylko Beatrice zdawała się być zainteresowana tym, co mieli do powiedzenia. Tylko ona zwracała uwagę na każde słowo, pomimo że siedziała najdalej nich.

-Dostałem wiadomość od pracowników z mojego domu - oznajmił radośnie Philip.

-Jak idzie renowacja? Mam nadzieję, że wszystko jest po twojej myśli, przyjacielu.

-Tak. Wszystko idzie doskonale! Prace zakończą się jeszcze przed koronacją księcia Harolda. Mój syn zachwycony był tą wiadomością. Wciąż męczy go poczucie, że nadużyliśmy waszej gościnności - mówił, biorąc do ust kawałek chleba. 

-Ależ skąd. To była przyjemność was gościć i zawsze będzie to przyjemnością - król uśmiechnął się, odwracając się w stronę drzwi, które zamknęły się z trzaskiem.

Lucas przyszedł na śniadanie, jego twarz ukazywała zmęczenie po nieprzespanej nocy. Melody sama wysłała go na posiłek, wiedząc, że nie miał nic w ustach od dawna. Nie chciała pozwolić, żeby także i on się pochorował.

-Oh, Lucas! - odparła Gemma, zauważając chłopaka - Jak się czuje Melody?

-Trochę lepiej. Temperatura spadła i mam nadzieję, że to nie jest chwilowe - powiedział, siadając obok księżniczki - Chociaż wszystkiego można się spodziewać po tej zimnej piwnicy - powiedział, głównie kierując słowa do Harry'ego, który z uwagą przyglądał się jego osobie. 

-Z resztą to nie potrwa już długo - dodał po chwili. 

Harry uniósł brew, słysząc zadziwiające słowa młodego szlachcica. 

-Co masz na myśli? - zapytała równie zaintrygowana królowa Anne. 

-Odnowa naszego domu już wkrótce dobiegnie końca. Mam zamiar zabrać Melody ze sobą - odpowiedział, uśmiechając się niemrawo do królowej - Moja narzeczona nie będzie długo mieszkać w tej zimnej spiżarni.

-Dlaczego uważasz, że dostanie pozwolenie, by wyjechać poza mury tego zamku? - zapytał Harry poprzez zaciśnięte zęby. Nie podobała mu się krnąbrność tego chłopaczka.

Lucas chwilę przyglądał się przyszłemu władcy, tłumiąc w sobie wściekłość. Nie bał się zaryzykować i z każdą chwilą był co raz bardziej zdeterminowany, by wstać i po prostu uderzyć go w jego idealną buźkę. 

-Planujemy pobrać się jeszcze przed Bożym Narodzeniem - oznajmił, zaskakując tym wszystkich - Gdy król Desmond okaże się być łaskawym i podpisze papiery, zwalniające ją z pracy tutaj będziemy mogli swobodnie wyjechać do dworku w Norfolk należącego do mojego ojca. Tam zamierzamy się osiedlić i wychować nasze dzieci.

Gdy to powiedział w Harry'm coś pękło. Uświadomił sobie, że o czym im opowiadał to marzenie jego i Melody. To oni mieli żyć w małym domku z dziećmi, nie Lucas i Mel. Jeszcze mocniej zacisnął pięści i szczękę. Gdyby było to możliwe para wylatywałby mu z uszu przez wściekłość. 

-Nie pozwalam na to - krzyknął, uderzając w stół - Przypominam ci, że aż do mojej koronacji to ja podejmuje decyzje należące do króla. Nigdzie się z nią ruszysz aż ja wyrażę na to pozwolenie.

Kończąc ostatnie zdanie wstał, głośno odsuwając krzesło i zmierzając w stronę jego komnaty. Bijąc się z własnymi myślami.

***

Czwarty rozdział dzisiaj :o

Szok, szok, szok haha

Piszcie co myślicie xx


The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz