17. Zakład

2.8K 153 22
                                    

Wyruszamy wraz z braćmi, żeby eskortować ciężarówkę z farbami, gdzie są ukryte narkotyki. Jedziemy  z Will'em, jako pierwsi, eskortę zamykają Kenny wraz Poppy, która uparła się żeby dziś jechać razem z nami. Przejeżdżając przez nasze miasto, wiemy że tutejsza policja nas nie zatrzyma. Ojciec wszystko załatwił. Miejmy nadzieje, że dzisiejsza wycieczka obejdzie się bez przeszkód i niespodzianek. Nakłaniałem ojca żebyś puścili dwie ciężarówki, jednak z nieznanych mi przyczyn się nie zgodził. Czasami mam wrażenie, że robi to specjalnie, tylko po to żeby pokazać mi, gdzie moje miejsce. Jeszcze kilka lat  i to ja będę zarządzał klubem. Do tego czasu muszę posłusznie wykonywać jego rozkazy.  Moja bestia aż rwie się, kiedy dodaje więcej gazu.

Przejeżdżamy przez ostatnie skrzyżowanie, teraz zostaje nam ostatnia prosta droga i wyjedziemy z miasta. Zaraz przy znaku z nazwą naszego miasta, stoją kilka radiowozów. Policjant wychodzi z samochodu i macha na nas, żebyśmy się zatrzymali.

Cholera.

Jakim cudem, przecież wszystko miało być załatwione.

Zwalniam i zatrzymuje się na poboczu zaraz obok policyjnego radiowozu. Zaraz za mną staje Will, za nim ciężarówka. Policjant mija mnie bez słowa i podchodzi do kierowcy, prosząc go otwarcie naczepy, żeby mogli sprawdzić co się w niej znajduje. Kierowca patrzy na mnie czekając na moje pozwolenie. Gaszę moją bestie i schodzę z niej, chcąc dołączyć do policjanta.

— Nakaz jest? — Pytam.

Policjant uważnie mnie obserwuje, dłużej zatrzymując się na moich klubowych naszywkach.

— Do tego nie potrzebuje nakazu. — Odzywa się i kieruje na tył ciężarówki. Do niego dołącza kilka kolejnych jego kumpli.

Niechętnie idę za nimi, szepcząc do kierowcy, żeby zachował spokój. Jest u nas nowicjuszem, nie wie co przewozi poza farbami. Sądząc po jego bladej twarzy, jedynie co to się domyśla. Teraz sprawdzimy czy ma jaja. Jako, że to nie ja prowadziłem nie mam prawa do odżywania się w sprawie transportu. Wszystko teraz w rękach naszego kierowcy, który powinien wiedzieć jak się w takich sytuacjach zachować. Martwi mnie to, że to ja musiałem przypomnieć o nakazie.

— To zwykła kontrola. Proszę otworzyć drzwi naczepy. — Odzywa się policjant.

Obserwuje naszego kierowcę, który spanikowanym wzrokiem patrzy to na mnie to na Willa. Przecież każdy głupi zauważy jego zachowanie. Widać, że coś jest nie tak. Facet nie nadaje się do tej roboty, to będzie ostatni transport, jaki u nas wykonał.

— Wy dlaczego jedziecie za nim i przed nim? — Pyta się policjant, patrząc na Poppy. — Chyba potrzebujesz fryzjera dziewczynko. — Zwraca się bezpośrednio do przyjaciółki.

Poppy uśmiecha się słodko, dając nam tym znak, że rzuci zaraz ciętą ripostę. Will widząc to, podszedł do niej, żeby mógł w razie czego ją powstrzymać przed głupim pomysłem.

— Róż jest teraz w modzie, nie wiedziałeś? Nudzi nam się to sobie jeździmy, nie wolno? Przekroczyliśmy prędkość? Może to wam się nudzi i dlatego zatrzymujecie normalnych obywateli? — Odzywa się dziewczyna, nie przestając się uśmiechać.

Boże, aż wstrzymałem oddech, myślałem, że powie coś innego.

— Na normalnych obywateli to wy nie wyglądacie. Bardziej bym celował w kryminalistów. Zgadłem? — Odzywa się policjant, śmiejąc się z własnych słów.

Kurczę, trafił nam się dupek z innego miasta. Nikt z naszego by się nie ośmielił nas zatrzymać.

— Bingo. Chociaż kryminalistka to ze mnie kiepska. Proszę pana jak bym nawet muchy nie skrzywdziła. — Odzywa się przyjaciółka.

Dylan - Seria Shadow #1Where stories live. Discover now