7. Naprawdę chcesz wiedzieć?

4.3K 210 13
                                    

Parkujemy swoje maszyny w rzędzie podobnych do siebie motorów, każdy z nas uwielbia harleya. Wyciągam kluczyk ze stacyjki, wciąż podekscytowany jutrzejszym spotkaniem ze Stellą. Staram się wyciszyć i choć przez chwile zapomnieć o pięknej blondynce. Kenny jako pierwszy wszedł do domu, witając się z naszymi braćmi. Całe podwórko się od nich roi, zapewne szykują jakiegoś grilla, lub inną imprezę.

Rozglądam się po tak dobrze znanych mi twarzach i zaciskam pieści. Nie mogę uwierzyć, że któryś z nich mógł chcieć nam zaszkodzić. Powinienem pójść do ojca i mu o wszystkim powiedzieć, lecz wole rozwiązać to bez jego wiedzy, inaczej zapewne skończyłoby się wojną z Fobami. Ojciec nigdy nie dopuściłby nawet jednej małej myśli na temat, że któryś od nas mógłby chcieć nam zrobić krzywdę lub zagarnąć władze. Czasami jest zbyt łatwowierny, gdyby nie jego przyjaciele już dawno straciłby pozycje lub – co gorsza – klub.

Wchodzę do głównego domu, przybijając sobie piątki z niektórymi z braci. Niestety w naszej dużej rodzinie nie jest aż tak kolorowo. Wszyscy jesteśmy oddani mojemu ojcu oraz S.O.T.R ale nie każdy pała do siebie sympatią. Zbyt duża ilość testosteronu w jednym miejscu może doprowadzić do tragedii. W moim przypadku, do obicia któremuś z tych debili, żałosnej gęby. Tak połowa z nich jest wredna, czekająca aż mi się podwinie noga i będą mogli mnie wywalić z klubu. Niektórzy owszem szanują mnie oraz moje zdanie innych boli to, kim jestem.

Przecież jestem tylko synem prezesa, więc względem mnie mają wielkie wymagania i każdy z nich chce sprawdzać, czy nadaje się do przejęcia stanowiska. Jestem tym złym bratem, czarną owcą w rodzinie, myślę, że to dlatego ojciec wyznaczył mnie na jego zastępstwo. Z kolei mój brat, jest dobrym negocjatorem, zawsze przemyśli wszystko z pięć razy, zanim coś powie. Poukładany, rozsądny, grzecznie wykonujący każdy rozkaz ojca. Stuprocentowe przeciwieństwo mnie, aż tu nagle się zbuntował i uciekł z klubu, tego nawet ja bym się po nim nie spodziewał.

Przecież to było naszym marzeniem, móc w końcu założyć kamizelki z logo klubu, uzbierać jak najwięcej naszywek, wsiąść na harleya i godnie reprezentować Shadow of the Road.

Po dłuższej chwili dostrzegam Willa, który pijąc piwo, bawi się swoim telefonem. Koło niego siedzi Poppy, która ze wkurwioną miną bawi się magazynkiem do swojej broni. Ta dwójka ewidentnie musiała się ze sobą pokłócić, inaczej suszyliby zęby do siebie, niczym idioci.

— Co mnie ominęło. — Odzywam się, jak tylko do nich podchodzę.

Nie chce, żeby akcja się spieprzyła tylko dlatego, że ta dwójka ma ze sobą problem.

— Nic. — Odzywa się Will, po czym lekko się krzywi, nadal bawiąc się telefonem.

— Will wczoraj bzykał się z klubową dziwką i dziwi się, że jej twarz miała bliższe zbliżenie ze ścianą. — Odzywa się Poppy, wzruszając ramionami.

Ta laska, powoli zaczyna przerażać nawet mnie. Dla niej krzywdzenie innych nie robi jakiegoś większego problemu, nieważne co jej zrobili, wystarczy, że któraś z nich spojrzy na nią krzywo a ta już zamienia się w halka i spuszcza, im wpierdol.

— Przestań! Kurwa każdemu o tym mówić! Zastanów się czego chcesz, bo już cię nie rozumiem. — Unosi się Will, po czym wstaje i wychodzi, zostawiając naszą dwójkę samych.

— Poppy, przestańcie już się bawić. Powiedz, mu, że ci zależy. — Komentuje, na co dziewczyna się na mnie patrzy.

— Nie. Myślałam, że on mnie chce, a tylko się mną bawi. Teraz już wiem, że to jego twarz powinna się przywitać ze ścianą. — Powiedziała, po czym wykrzywiła usta w uśmiechu świrniętego prześladowcy.

Dylan - Seria Shadow #1Where stories live. Discover now