4. Taylor Kit

4.6K 210 12
                                    

Parkujemy przed grobowcem, gdzie stoi dwóch młodych klubowiczów, którzy pilnują wejścia. Will wchodzi jako pierwszy, przybijając piątki z chłopakami, których imion nie pamiętam. Przestałem już dawno, zwracać uwagę na nowych, chyba że jakoś udało im się zwrócić na siebie moją uwagę.

— Zaczynamy zabawę, a wy pilnujcie wejścia. — Odzywa się Will.

Zamknąłem na chwile oczy, powtarzając sobie w myślach, że tak trzeba. Albo oni, albo my. Odpowiedz, jest prosta, my. Ktoś, kto chce skrzywdzić nasz klub, zostanie uderzony z większą siłą.

Na samym środku pomieszczenia związany na krześle śpi, młody chłopak, który wczoraj do nas strzelał.

— Księżniczko, przyszedł książę, który cię jednak nie pocałuje, tylko zrobi to. — Odzywa się Will, uderzając kolesia w twarz.

Kiedy jego pięść zetknęła się z głową, młodego chłopaka ten wrzasnął, niczym przestraszona panienka.

— Oszczędzaj siły na późniejsze wrzaski. — Odzywam się, swoim morderczym głosem.

Podchodzę do chłopaka, uprzedzając go o swoich zasadach. Widać, że Zack zabawił się z nim trochę, jednak facet wciąż miał kończyny na miejscu czas to zmienić.

— Zasada pierwsza ja zadaje pytania, ty mówisz. Zasada druga twoje milczenie sprawi mi ogromną przyjemność obcięcia ci palca. I tak w kółko, aż nie powiesz nam wszystkiego albo po prostu się wykrwawisz. Nie mniej jednak żadnych złudzeń, tak czy siak zginiesz, daje ci wybór jaką śmiercią. — Odzywam się, krążąc wokół niego.

Wyciągam rękę, do której Will już wkłada sekator. Taki mały a taki przydatny. Moja ulubiona zabawka zaraz po pile mechanicznej, tak jej też używam.

— Zacznę od czegoś prostego, twoje imię i nazwisko. Wybacz, ale muszę wiedzieć, kogo mogę dopisać do mojej długiej listy morderstw. — Odzywam się, nachylając nad chłopakiem.

— Taylor Kit. — Odzywa się pospiesznie, kiedy to już łapałem za jego małego palca.

Udałem, że się nad tym zastanawiam i za cholerę mu nie uwierzyłem. Nie mówił zbyt przekonująco, dlatego złapałem jego najmniejszego palca i wsadziłem pomiędzy ostrza sekatora. Delikatnie wzmocniłem zacisk, nacinając skórę, jednak jeszcze nie odcinając palca.

— Matko przestań! Naprawdę nazywam się Taylor Kit! — Krzyczał, a ja zobaczyłem, że na jego spodniach powstaje mokra plama.

Kutas się posikał!

Wybuchłam śmiechem, zostawiając jego palca w spokoju.

— Następnym razem, mów bardziej przekonująco. — Odzywam się.

— Dlaczego wczoraj napadłeś na nas i na furgonetkę. — Odezwałem się, dalej krążąc wokół niego.

— Miałem rozkaz, zabicia członków SORT. Nie wiedzieliśmy nic o tej furgonetce. Mieliśmy tylko wjechać na stacje i zabić kilku gości na motorach tyle, nic więcej nie wiem. — Krzyczał, łzy strachu zaczęły, płynąc mu po policzkach.

—Taylor, Taylor. Uwierzyć ci czy nie. — Udawałem, że mówię sam do siebie, a kontem oka spojrzałem na Willa, który marszczył brwi, delikatnie kiwa głowa na znak, że mu uwierzył.

Dylan - Seria Shadow #1Where stories live. Discover now