14. Niewyparzony język

3K 171 38
                                    

Zaskoczony wchodzę do spiżu, z którego dochodzą wrzaski oraz harmider. Przystaje u progu i obserwuje całe towarzystwo. Nawiązuje kontakt wzrokowy z moim ojcem, który siedzi ze zrezygnowaną miną. Muszę z nim spróbować porozmawiać, przekonać go od absurdalnych pomysłów.

— Dość! — Wydziera się James. — Usiądźcie.

Wchodzę głębiej, chcąc zająć swoje miejsce. Zatrzymuje się jednak kiedy mój ojciec wstaje, i pokazuje mi gestem ręki, żebym poczekał.

— Dziś synu, nie będziesz brał udziału w spotkaniu. — Odzywa się, patrząc mi w oczy.

Jest to dla mnie jak cios, prosto w żebra. Właśnie teraz przy wszystkich, pokazał, że mi nie ufa. Nazwał mnie zdrajcą, bez używania tego słowa.

— Na jakiej podstawie? — Pytam.

Nie pozbędzie się mnie, nie pozwolę mu naginać swoich praw. Jeśli chce żebym wyszedł, musi udowodnić mi na jakiej podstawie.

— Zawieszam cię. — Odzywa się, jakby to było oczywiste. — Nie potrzeba nam jeszcze większego zamieszania.

Nie da się zawiesić członka klubu. Można go wyrzucić albo zabić. Czy naprawdę ten kontrakt jest aż taki ważny dla mojego ojca, że musi się mnie pozbyć żeby osiągnąć cel?

— Nie możesz. Skończ tę szopkę. Oboje wiemy, że chodzi ci tylko o ten kontrakt. Dlatego Zack, nazwał mnie zdrajcą. Chcesz się mnie pozbyć, żeby móc ich przekonać na swoją stronę.

Nie przejmując się jego słowami, siadam na swoim miejscu. Wszystkie pary oczu są skierowane w moją stronę. Zaczynam się denerwować. Niektórzy patrzą na mnie z podziwem, inni wręcz przeciwnie. Z odrazą, wierząc, że jestem zdolny do zdrady klubu.

— Możesz kontynuować spotkanie. O ile dobrze pamietam, powinnismy głosować. Kto jest za tym żeby handlować kobietami? — Pytam, rozglądając się po zgromadzonych.

Ojciec obrzuca się jeszcze bardziej. Czuje, że za chwile sam straci nad sobą panowanie. Jego twarz przybiera odcień pomidora, zaciśnięta mocno szczęka, pokazuje jak bardzo powstrzymuje się przed słowami.

— Nie będzie żadnego głosowania. Podjąłem decyzje. Spróbujemy. Mamy dostarczyć dwadzieścia dziewczyn. — Odzywa się i przeciera zmęczoną twarz.

— Nie możesz sam podejmować decyzji. — Odzywa się oburzona Poppy, która aż kipi ze złości.

Ojciec siada. Pierwszy raz od dana widać, że jest zmęczony prowadzeniem tego interesu albo coś ukrywa.

— Zaginął Oscar Wang, wszyscy go szukają. Facet wisi nam kupę kasy. — Odzywa się James, a mnie przechodzi dreszcz. — Ktoś za niego odebrał transport, jednak pieniędzy brak. Foby zaczynaja się wściekać.

Spoglądam w tym samym czasie na Willa, który jest tak samo zdziwiony co ja. Znów popełniłem błąd. Miałem gościa tylko przesłuchać i zostawić przy życiu, jednak nie chciał gadać. Takim sposobem nie żyje. Cholera! Zabiłem osobę, która powinna nam zapłacić kasę.

— Co na to jego ludzie? — Pytam.

Ojciec spogląda na mnie, przez chwile nic się nie odzywając. On wie. W końcu jest moim ojcem. On wie, że coś ukrywam. Widać to w jego spojrzeniu.

— Zapłacą jak odnajdą swojego szefa. — Odpowiada.

W mordę!

Kiwam głową, nie wiedząc co mam powiedzieć. Chyba teraz nie przyznam się ojcu, że to ja zabiłem gościa.

Dylan - Seria Shadow #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz