60. Oceany się podnoszą, mocarstwa upadają

889 84 132
                                    

Pierwszy tydzień bycia dorosłym minął Alexandrowi spokojnie i dziwnie zarazem. W szkole obeszło się bez ekscesów, większość nauczycieli dla własnego komfortu przestała uznawać jego egzystencję, co Hamiltonowi było jak najbardziej na rękę. Poza kilkoma komentarzami i głupimi spojrzeniami jego mały skandal w szkole przeszedł bokiem. Okazało się, że w liceum, na początku drugiego semestru, ludzie mają na głowie sprawy znacznie ważniejsze niż kilka artykułów w mało popularnych magazynach plotkarskich. Terminy złożenia papierów na uczelnie powoli dobiegały końca, więc wszyscy, którzy zaspali z egzaminami (niewiele było takich osób, szkoła kładła na to niezwykle silny nacisk) obudzili się nagle z ręką w nocniku i szybko zapisywali się na najpóźniejsze daty testów. Wśród nielicznej grupy osób, które egzaminami jednak nie zawracały sobie głowy, ze znanych Alexandrowi osób należeli jedynie Maria i Callender. Jakkolwiek decyzja dziewczyny go nie dziwiła, bo od dawna wiedział, że Lewis się na studia nie wybiera, to w przypadku Callendera sytuacja była nieco zaskakująca, bo gdy w końcu udało mu się przetrwać semestr bez zagrożenia, postanowił zrezygnować nie tylko z egzaminów, ale też ze swoich dotychczasowych przyzwyczajeń takich jak odbieranie Alexandrowi chęci do życia. Hamilton uznał to za dogodną anomalię.

Morris był innego zdania.

Wciskając telefon między ucho a ramię, Alexander rzucił krótkie „na razie" Churchowi i Pendletonowi, po czym opuścił samochód drugiego z nich i zatrzasnął za sobą drzwi, jednocześnie zawieszając torbę na ramieniu. Morris z powodu przeziębienia nie pojawił się w szkole tego dnia, a mimo to dysponował informacjami, którymi, swoim zdaniem, musiał natychmiast się z Hamiltonem podzielić, choć ten wyraźnie dał mu już parokrotnie do zrozumienia, że powrót ze szkoły — czyli jednoczesne ubierania płaszcza, szalika, czapki, pakowanie się do samochodu i wychodzenie z niego — jest łatwiejszy bez telefonu przy uchu.

— Więc po prostu uważaj, dobra? — usłyszał głos przyjaciela, gdy już mógł chwycić urządzenie w dłoń po opuszczeniu samochodu. — Już sam fakt, że nie najeżdżał do ciebie po tym całym oświadczeniu Thomasa, jest podejrzany.

— Morris...

— Wiem, że masz go dość, ale mówię ci, że coś kombinuje — przerwał Alexandrowi drugi chłopak, brzmiąc na zmartwionego bardziej niż zwykle, gdyż to zmartwienie wydawało się wręcz kontrastować z barwą jego głosu. — Przez ostatni tydzień nic tylko się lampi i śmieje pod nosem. Nancy twierdzi, że Smith słyszał, jak Callender dzwonił ostatnio do jakiegoś znajomego... nie pamiętam imienia, jak taki piosenkarz... W każdym razie pytał o ciebie.  W dodatku rozmawiałem z Laurensem...

Słucham!?

— Ponoć Lee ostatnio kręci się blisko szkoły i...

— Wiesz, że histeryzujesz? — przerwał Alex, wchodząc do budynku. Jego uwagę ściągnął na siebie portier, gdy wystawił w jego stronę list. — O, dziękuję.

— Co?

— Nie do... — słowa wychodzące z jego ust zawisły w powietrzu, a on sam zatrzymał się, nagle czując niestabilność własnych nóg. — Oddzwonię do ciebie.

— Co? Nie rozłączaj się na mnie, co się stało? — zapytał Morris, swoim oburzonym tonem faktycznie skłaniając Alexandra do niekończenia rozmowy. — Hamilton.

— Nic — powiedział niepewnie, wchodząc do windy, gdzie oparł się o ścianę i rozdarł kopertę ze swoim nazwiskiem i logiem Princeton obok. — Dostałem list.

— Ze średniowiecza?

— Z Princeton — odparł, nieco drżącymi dłońmi wyciągając list z koperty.

Studium w nienawiściWhere stories live. Discover now