Trzymając się jedną ręką za drabinkę a drugą za łom. Opierając całą siłę na swych dłoniach wyjebałam z buta koszmarowi prosto w mordę i nie czekając ani chwili zasunęłam właz.
Wisiałam jeszcze chwile na drabince ciężko dysząc i słuchając jak koszmary z niewyobrażalną siłą walą we właz.
Było blisko...
Chwile później zeszłam do chłopaków.
- Alice do cholery!- krzyknął wściekły a jednocześnie zmartwiony brat kiedy już zeszłam po drabinie- Nic ci nie jest?!
- No kurwa...Nie dałabym się załatwić dla zwykłego koszmara. Szanujmy się.- powiedziałam i wtedy dopiero poczułam prawdziwy odór tych ścieków... Ahh...
Odpaliłam latarkę podobnie jak Crane i Andrew.
- Ruszamy. Za mną- powiedziałam i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku
Szliśmy spokojnym krokiem, nie narzucaliśmy zbyt wielkiego tempa. W kanałach echem odbijały się nasze kroki... Było słychać jedynie cichy szum płynących ścieków i ciche dźwięki z góry. Nawet szczurów nie było. Natomiast Crane i brat też się nie odzywali...
Mnie zaś nie nachodziły żadne myśli. Po prostu skupiłam się na drodze i nie zajmowałam niczym innym głowy. Ale wciąż należało mieć na uwadze, że to Harrańskie ścieki i zarażony może wyjść z najmniej spodziewanego miejsca.
W końcu doszliśmy do drzwi. Drzwi, które były na kartę... Ta... Rais kazał to zainstalować... Komuś... kto chyba i tak już nie żyje....
- Cholera...- wysyczał Crane widząc drzwi- Nie znasz innej drogi?
- A po co to komu?- zapytałam marszcząc brwi
- No bo my kurwa nie przejdziemy.- powiedział Crane już lekko podirytowany
- Ahh...- westchnął brat stojąc z tyłu, z rękami założonymi na biodrach, na jego twarz wkradył się lekki uśmiech- Coś czuję, że nawet to ciebie nie zatrzyma siostra i dobrze wiedziałaś, że te drzwi są kartę.
No proszę... Niby jak nie było go przez 10 mojego życia a tak dobrze mnie zna...
Ja w odpowiedzi zamachnęłam się nogą i z całych sił kopnęłam w zamek. A ten się rozleciał. Poczułam delikatny ból w nodze, ale nie na tyle wielki aby zawracać sobie nim głowę.
A oni stali się patrzyli z szeroko otwartymi oczyma a ja w tym czasie otworzyłam drzwi na oścież.
- Zapraszam pięknych panów. Proszę przygotować broń palną wchodzimy do strefy zagrożenia ludźmi Raisa.
- No siostra... wiedziałem, że mnie zaskoczysz... Ale rozwalać drzwi. Ahh...- powiedział Andrew a potem się roześmiał
- Co ty?!- zapytał Crane będąc dalej zaskoczony i wpatrując się w nie jak w obrazek
- No co?- zapytałam przyglądając się minie Crane'a- No zrobiłam to co musiałam w czym problem?
- No... ale... Ahh... Nie ważne- powiedział Crane i poszedł przodem
Brat stał przed chwilę i dalej się rechotał. Chyba cholernie go to śmieszyło. A potem ruszył normalnie za Crane'em.
Ja weszłam zaraz za nimi. W pogotowi miałam przygotowany mały niemiecki pistolet.
Przed nami mieliśmy drabinę a na samej górze właz, który był wejściem do podziemi garnizonu.
- Czekaj to jaki mamy plan?- zapytał Crane kiedy już miałam postawić nogę na drabinie
![](https://img.wattpad.com/cover/134560455-288-k760747.jpg)
YOU ARE READING
Dying light: Droga przez piekło
FanfictionNikt się nie spodziewał, że zwykła choroba może zmienić raj w piekło. Nikt nie wiedział, że wszystko zmieni się tak diametralnie. Alice Wiliams dziewczyna, która mieszkała w Harranie od dziecka. Był dla niej niczym raj... Lecz wszystko się zmienił...