Rozdział 39 "Nic nie jest takie proste"

151 8 2
                                    

Trzymając się jedną ręką za drabinkę a drugą za łom. Opierając całą siłę na swych dłoniach wyjebałam z buta koszmarowi prosto w mordę i nie czekając ani chwili zasunęłam właz.

Wisiałam jeszcze chwile na drabince ciężko dysząc i słuchając jak koszmary z niewyobrażalną siłą walą we właz. 

Było blisko...

Chwile później zeszłam do chłopaków.

- Alice do cholery!- krzyknął wściekły a jednocześnie zmartwiony brat kiedy już zeszłam po drabinie- Nic ci nie jest?!

- No kurwa...Nie dałabym się załatwić dla zwykłego koszmara. Szanujmy się.- powiedziałam i wtedy dopiero poczułam prawdziwy odór tych ścieków... Ahh...

Odpaliłam latarkę podobnie jak Crane i Andrew.

- Ruszamy. Za mną- powiedziałam i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku

Szliśmy spokojnym krokiem, nie narzucaliśmy zbyt wielkiego tempa. W kanałach echem odbijały się nasze kroki... Było słychać jedynie cichy szum płynących ścieków i ciche dźwięki z góry. Nawet szczurów nie było. Natomiast Crane i brat też się nie odzywali...

Mnie zaś nie nachodziły żadne myśli. Po prostu skupiłam się na drodze i nie zajmowałam niczym innym głowy. Ale wciąż należało mieć na uwadze, że to Harrańskie ścieki i zarażony może wyjść z najmniej spodziewanego miejsca.

W końcu doszliśmy do drzwi. Drzwi, które były na kartę... Ta... Rais kazał to zainstalować... Komuś... kto chyba i tak już nie żyje....

- Cholera...- wysyczał Crane widząc drzwi- Nie znasz innej drogi?

- A po co to komu?- zapytałam marszcząc brwi

- No bo my kurwa nie przejdziemy.- powiedział Crane już lekko podirytowany

- Ahh...- westchnął brat stojąc z tyłu, z rękami założonymi na biodrach, na jego twarz wkradył się lekki uśmiech- Coś czuję, że nawet to ciebie nie zatrzyma siostra i dobrze wiedziałaś, że te drzwi są kartę.

No proszę... Niby jak nie było go przez 10 mojego życia a tak dobrze mnie zna...

Ja w odpowiedzi zamachnęłam się nogą i z całych sił kopnęłam w zamek. A ten się rozleciał. Poczułam delikatny ból w nodze, ale nie na tyle wielki aby zawracać sobie nim głowę.

A oni stali się patrzyli z szeroko otwartymi oczyma a ja w tym czasie otworzyłam drzwi na oścież.

- Zapraszam pięknych panów. Proszę przygotować broń palną wchodzimy do strefy zagrożenia ludźmi Raisa.

- No siostra... wiedziałem, że mnie zaskoczysz... Ale rozwalać drzwi. Ahh...- powiedział Andrew a potem się roześmiał

- Co ty?!- zapytał Crane będąc dalej zaskoczony i wpatrując się w nie jak w obrazek

- No co?- zapytałam przyglądając się minie Crane'a- No zrobiłam to co musiałam w czym problem?

- No... ale... Ahh... Nie ważne- powiedział Crane i poszedł przodem

Brat stał przed chwilę i dalej się rechotał. Chyba cholernie go to śmieszyło. A potem ruszył normalnie za Crane'em.

Ja weszłam zaraz za nimi. W pogotowi miałam przygotowany mały niemiecki pistolet.

Przed nami mieliśmy drabinę a na samej górze właz, który był wejściem do podziemi garnizonu.

- Czekaj to jaki mamy plan?- zapytał Crane kiedy już miałam postawić nogę na drabinie

Dying light: Droga przez piekłoWhere stories live. Discover now