Raj... tak nazywano Harran... Zanim to się stało...
Był to zwyczajny dzień. Nikt się nie spodziewał, że będzie to najgorszy dzień w ich życiu.Dzisiaj pierwszy dzień mistrzostw. Cholera gdzie się podział Rahim.
Stałam przed stadionem i wypatrywałam mojego przyjaciela
- Znowu się spóźnia...- pomyślałam patrząc przed siebie
Był piękny słoneczny dzień... W sam raz na rozpoczęcie mistrzostw...
Nagle dostrzegłam Rahima.Stał w miejscu i się rozglądał.... najpewniej szukał mnie.
- RAHM!- krzyknęłam a ten dopiero mnie dostrzegł
Od razu podbiegł- Sorry za spóźnienie!- powiedział zadyszany
- Gdzieś ty był?!- warknęłam- Przecież sam chciałeś się spotkać.
Ten na odpowiedź podał mi coś co wyglądało jak bilet.I to był bilet... Do Wielkiego Kanionu w Kolorado. Po co mu to?! Nie gadaj, że znowu coś wymyślił
- Wyjeżdżasz?- zapytałam a ten tylko pokiwał głową- Kiedy?
- W te niedziele.- zatkało mnie... Znowu coś wymyślił i nikomu nic nie powiedział- Jade wie?- Rahim na moje słowa zrobił dziwny grymas- Nie?!
Starałam się zachować spokój- Nie...- popatrzył się w bok
Co ja mam z tym dzieckiem?!
- Jezu... Rahim rozumiem, że nie cierpisz kiedy Jade wtrąca się w twoje sprawy... Ale zrozum. Ahh... A dla swojej mamy powiedziałeś?
- Nie...
Nie wytrzymam z tym dzieckiem!
- RAHIM!
- Jezu Alice! Jesteś starsza o 2 lata, ale przestań się wymądrzać okej?!-jezu jak się wnerwił
- Dobra... Przepraszam... Nie powinnam.
- ...- aż tak się obraził?
- Co mam zrobić abyś przestał się obrażać?!
- ...- okej jak tak się bawimy
Patrzyłam się na niego... Jak najdłużej... nawet nie mrugałam... W końcu się złamał.
- NIE GAP SIĘ TAK NA MNIE!- warknął
- Jednak umiesz mówić.- odpowiedziałam uśmiechając się do niego- Dobra... Tylko błagam nie mów nikomu o mojej wycieczce do Kolorado. Mamy dopiero czwartek.
- Okej. Nie bój nic.- uśmiechnęłam się na co on także odwzajemnił uśmiechSpojrzałam na stadion za nami grupka ludzi przed nim powoli się ulatniała.
- Chodź pospacerujemy sobie.- odparłam i pociągnęłam go za sobą
Chodziliśmy po parku w centrum starego miasta... Wszystko było takie spokojne ludzie chodzili z psami i dziećmi... a my usiedliśmy w cieniu jednego z drzew i patrzyliśmy w niebo.
- Nadzwyczaj dziś gorąco.- odparł Rahim
- Tja. Tak ogólnie co u Jade. Długo jej ostatnio nie widziałam.
- Ciągle trenuje podobno ma ważną walkę. Wcześniej przychodziłem do niej na treningi aby się z nią spotkać, ale zrezygnowałem kiedy zostałem postrzegany jako brat Scorpion... No i zacząłem mieć fanki.
- To źle mieć fanki?- ten chłopak jest specyficzny
- Nie tylko... No jak wracałem późno do domu to czekali pod drzwiami. Musiałem wejść oknem! Rozumiesz oknem!- nie mogłam opanować śmiechu- Takie to śmieszne?- Nie narzekaj po za...- Nie dały mi dokończyć krzyki dochodzące zza rogu.- Co to do cholery?!
Nim zdążyłam zadać to pytanie do parku wbiegło pełno ludzi... Biegali jak szaleni i atakowali innych gryźli ich i... Jedli?... Było słychać coraz więcej krzyków a ja dalej nie wiedziałam co się dzieje... Czemu ci ludzie jedzą tych ludzi...
YOU ARE READING
Dying light: Droga przez piekło
FanfictionNikt się nie spodziewał, że zwykła choroba może zmienić raj w piekło. Nikt nie wiedział, że wszystko zmieni się tak diametralnie. Alice Wiliams dziewczyna, która mieszkała w Harranie od dziecka. Był dla niej niczym raj... Lecz wszystko się zmienił...