Rozdział 18 "Spotkanie Crane'a"

178 7 1
                                    

*Perspektywa Kyle'a Crane'a"

*Kilka godzin wcześniej*

- Drew!- odparłem kiedy werzłem na dach- Tu jesteś czego ode mnie chciałeś?

Chłopak siedział odwrócony do mnie plecami i wpatrywał się we wschód słońca

- Mordo potrzebuje rozmowy z kimś normalnym.- odparł odwracając się w moją stronę

- A ja niby jestem ten normalny?- zapytałem marszcząc brwi

- Jeszcze nie oszalałeś przez tę epidemię.

- Też prawda, więc?

- Jako jedyny w wieży wiesz kim naprawdę jestem. A ja wiem kim ty jesteś. Więc.... Wiem, że moja siostra i rodzice nie żyją, ale w wieży wszyscy mówią o tajemniczej kobiecie Williams, jedna z łowców.

- Tylko tyle chciałeś powiedzieć?

- Chciałbym się dowiedzieć o jej prawdziwej tożsamości, ale pakowanie się w ich ręce jest totalnie bez sensu. I mam pytanie do ciebie...

- Tak?

- Czy wiesz jak się nazywa i jak wygląda?

Cholera... A jeżeli to naprawdę jego siostra...

- Chłopię nie chcę abyś się załamywał.

- Cholera Crane! Zamiast zostać tu to po prostu zniknąłem. Jak wpakowała się w jakieś gówno to jest tylko i wyłącznie moja wina! Więc powiedz mi

- Okej... Nazywa się....

* Teraźniejszość*

*Perspektywa Alice*

Tahir chwycił doktora a trójka naszych stanęła przede mną.

- Doktorze?- zdążył jedynie wyszeptać Crane

A kiedy światło zapłonęło. Stanął zdziwiony.

Chciał się odwrócić w stronę Raisa...

- Ani drgnij.- powiedziałam cisnąć mu lufą w plecy

- Alice pozwól mu.- odparł Rais

A ja pozwoliłam mu się odwrócić, lecz ciągle trzymałam karabin przy jego plecach.

- Aha, wystarczy, więc złudna nadzieja wybawienia, by doktor zrobił się gadatliwy?- odparł Rais trzymając nóż w swoich dłoniach następnie skierował się do mnie i Tahira- Schwytajcie Skorpion. Wszelkimi środkami.

- Nie ma sprawy.- odparłam

- Z przyjemnością. A tych dwóch? Co mamy z nimi zrobić?- zapytał Tahir wskazując na doktora i Crane'a

- Mogę zabić Crane'a?- zapytałam

- Nie przecież pamiętacie jak się umówiliśmy.- odparł Rais

Nagle Zere skierował się to Raisa

- Nigdy jej nie znajdziecie! Nigdy! A ja nic nie powiem, nic ze mnie nie wyrwiecie!- Zere mówił do Raisa a Tahir trzymał pistolet przy jego głowie

- Na razie nieważne, czy będziesz gadać. Ważne jest to, byś nie mógł nam uciec- mówił Rais trzymając nóż przy szyi Zera

Chwile później tym samym nożem zadał cios w nogę doktora. A ten zaczął jęczeć z bólu i trzymać się za krwawiącą nogę

- Ty sadystyczny gnoju. To starszy człowiek!- krzyknął wściekł Crane z zamiarem ruszenia się do przodu

- Mówiłam abyś się nie wiercił.- odparłam cisnąć jeszcze bardziej w jego plecy pistolet- Bo nie zawaham się pociągnąć za spust

- Czemu to robisz!- krzyknął do mnie- Czemu jesteś z nimi!? Alice twój brat żyje jest z nami wieży!...

Zamarłam przez chwile..

Lecz nie dopuszczałam do siebie słów Crane'a

On nie mógł żyć...

Chcę mnie okłamać aby mieć mnie na swej stronie...

Nie...

To nie może być prawda, że mój brat żyje...

- Stul pysk do cholery Crane! Mój brat nie żyje przestańcie mi mydlić oczy do cholery! Parszywy gnoju! Jesteś najgorszą gnidą bez serca! Przyleciałeś tu nie wiadomo skąd! Nie wierz jak tu było na początku! Na moich oczach umierali ludzie! Pożerali siebie nawzajem! Nienawidzę tego świata! Musiałam zabić swoich rodziców! Ty nie wiesz zasrańcu czym jest ból... A ostatnio nawet odebrałeś mi przyjaciela! CHORY POJEBIE! Gdyby nie Rais leżała bym na ulicy martwa! Więc nie mydl mi oczu tym, że mój brat żyje!...- krzyczałam wściekła

- Alice uspokój się! Krzyczenie na niego nie przywróci życia dla młodego Aldemira- mówił Rais

Zacinsełam zęby...

- Chwila Rahim był...- odparł Crane zdziwiony

- TAK MOIM PRZYJACIELEM ZASRAŃCU, WIĘC MILCZ I SŁUCHAJ RAISA! Bo nie zawaham się strzelić...

- Opatrzcie doktora, ma żyć.- powiedział Rais do Tahira, który podtrzymywał jęczącego z bólu Zera- A z Crane'em do dziury

Dał mi znak a ja od razu uderzyłam go pistoletem w głowę aby upadł.

Zemdlał...

Chwila skąd Rais wiedział...

- Kadir!- krzyknęłam a on się odwrócił- Skąd wiedziałeś, że Rahim nie żyje?

- Przez radio... Słyszę ich kardę słowo... a teraz przetransportujcie go na arenę- powiedział wskazując placem na leżącego na ziemi Crane'a

*Perspektywa Raisa*

Doskonale...

Zauważyłem, że Alice zaczyna dobrzeć i przestaje być bez uczuciowa...

Ale Crane... Dzięki tobie ona znienawidziła wieżę. Teraz będzie tylko moją marionetką.

A to, że dzieciak wcale nie zginął przez zabójstwo, lecz ugryzienie... Nigdy nie dojdzie do uszu Alice...

... Już ja o to zadbam....

Koniec 18 rozdziału



Dying light: Droga przez piekłoWhere stories live. Discover now