Rozdział 20 "Czemu tak późno?!"

160 8 0
                                    

Moja głowa...

Jasna cholera...

Ale napierdala...

Wszystko... Wszystko mnie boli....

Otworzyłam lekko oczy...

Co to za miejsce?

- Alice...- co tu robi do cholery mój durny brat?!

I Brecken...

- Widać, że oboje się już obudziliście....- powiedział przywódca wierzy z powagą- Przejdę od razu do rzeczy...-Rzucił na ziemie pistolet, antyzyne ze strzykawką oraz kawałek szkła a zaraz potem odwrócił się w stronę drzwi- Zdecydujcie kto z was przeżyje a kto zginie...

Kiedy wypowiedział te słowa wyszedł razem z Andrew' em

Dopiero w tej chwili dotarło do mnie co tak naprawdę powiedział Brecken... Tylko jedna osoba z nas mogła przeżyć...

Skurwiele...

NAGLE PO CAŁYM MOIM CIEL ROZSZEDŁ SIĘ OGROMNY BÓL.

Był tak ogromny jakby w żołądek inne narządy wbijało się tysiące szpilek

- AAAAAAAAAAAAAAA! CHOLERA!- krzyczałam z bólu łapczywie łapiąc powietrze- Cholera...

Uginałam się z bólu... Bolało jak cholera

Obraz był zamazany... a ja ledwo widziałam siedzącego na końcu pomieszczenia Jakoba...

*Perspektywa Jakoba*

Jebane skurwysyny... Alice...

Serce mi się kraja jak widzę jak cierpi...

Została ugryziona w tym samym momencie co ja a ma o wiele gorsze ataki.... Krzyczy z bólu... pluje krwią...

Ja też czuję się źle, ale ona nawet nie może się zbytnio ruszyć...

Kiedy widziałem to wszytko robiło mi się cholernie źle, że do tego dopuściłem

Cholera... czemu ja ją tak kocham...?

Chwyciłem szkło, które wyrzucił Brecken.

Patrząc na to gdzie jest słońce jesteśmy tu 12 godzin...

Musieli podać nam środki usypiające...

Z moim organizmem przemienię się za chwile...

Cholera.... nienawidzę tego bólu...

Zacząłem rozcinać szkłem lina na rękach

Sądząc po objawach... Jakie mam... I jakie posiada Alice... Dla mnie pozostała godzina, lecz u niej... Obawiam się, że to jedynie 10 lub 5 minut

Niektórzy przemieniają się nawet dopiero po 48 godzinach... Ale to zależy od genów i organizmu...

Rozciąłem szkłem linę na rękach.

Podszedłem do ledwo żywej Alice... Wyglądała strasznie.

Rozciąłem na jej rękach linę

U niej taki stan może być też spowodowany raną postrzałową.... Możliwe, że ma zakażenie....

Rana ciągle krwawi... Patrząc na kałuże obok niej i to może zaczynać się wykrwawiać

Rozerwałem swój płaszcz i zrobiłem z niego opatrunek na ranę Alice.

- Jake...- wyszeptała ledwo żywa

- Alice nie przemęczaj się...cholera....- nienawidzę tych bolesnych ataków....

Dying light: Droga przez piekłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz