Rozdział 4 "Ludzie Raisa"

351 24 2
                                    

Dotarliśmy do drugiej, biedniejszej części miasta jaką był slumsy... W porównywaniu do starego miasta, które było piękne i pełne wysokich budynków. Slumsy były brzydkie i brudne a budynki było o wiele niższe.

Weszliśmy do budynku, który o dziwo był wolny od zarażonych... Był cały żółty... I zabezpieczony....

Aż dziwne... Skąd Kadir znał to miejsce.

Była jeszcze noc...

- Idźcie się przespać. A ty Alice idziesz ze mną.

Zdziwiłam się na jego słowa, lecz posłusznie poszłam za nim do pokoju. Kiedy tam weszliśmy zamknął drzwi za sobą. A ja podeszłam do okna...

- Alice.- odparł a ja spojrzałam na niego

- Co jest Kadir?- zapytałam
- Od teraz należysz do mnie.-odparł na jego ustach pojawił się diabelski uśmiech

Czekaj czy on chce mnie.... Nie...

- Co?

- No to co słyszysz... Jesteś całkiem niezła swoją droga.- odparł zbliżając się coraz to bliżej

Wiedziałam co chcę zrobić w rękawie miałam schowany nóż... Miałam go schowany w taki sposób przez całą drogę do slumsów. Bo nie wiedziałam co może zrobić Kadir... Okazało się to być przydatne... Nie dam mu się nawet dotknąć.
Zbliżyłam się do okna i udałam strach
- Spokojnie nic ci nie zrobię.- powiedział i już chciał mnie dotknąć gdy wbiłam mu nóż między żebra... Ruch był na tyle szybki, że nawet nie zdążył zobaczyć co się dzieje.

Kadir pisknął z bólu chciał już się ruszyć:
- Spróbuj tylko się ruszyć to wbije go głębiej... A kiedy przebije ci płuco to nie wiem czy ktokolwiek cię odratuje...- powiedziałam bez żadnych emocji w głosie
- Co ty do cholery odwalasz?!-warknął... Lecz jego głos stał się taki jakby się dusił
- Myślałeś, że tak łatwo dam się zgwałcić... Spróbuj tylko się ruszyć to wbije go głębiej... Więc odsuń się spokojnie... Wyjdź i nigdy więcej nie próbuj mnie dotykać, bo następnym razem cię zabije.
Kadir chyba się przeraził, ale na jego ustach dalej pozostawał uśmiech.
- Wierz co jesteś pierwszą osobą, która mnie przeraziła... Naprawdę nie odczuwasz żadnych emocji.... Niesamowite...
- Wyjdź... I spróbój się zszyć.
- Jakob szkolił się na chirurga on to zrobi...
Rais wyszedł z pomieszczenia, lecz zanim to zrobił dodał:
- Wyjdź rano na dziedziniec.
Zdjęłam bluzę... Padłam na łóżko i zasnęłam...
Obudziłam się dość wcześnie. 
W pokoju stała szafa z ubraniami... Więc postanowiłam skorzystać z ubrań byłego właściciela mieszkania. Co prawda były to męskie ubrania, ale mi pasowało.
Jak Kadir rozkazał udałam się na dziedziniec gdzie czekali już wszyscy: Jacob, Tahir i grupa 50 nieznanych mi mężczyzn
- Widzę, że już wszyscy są...- odparł Rais widząc mnie- Więc zacznijmy. Ja jestem Rais- a ten co ksywkę artystyczną wymyślił?-A wy będziecie moimi ludźmi będziecie wykonywć moje rozkazy... Lecz będą wyjątki...- wskazał na Tahira- Będziesz moim pomocnikiem i prawą ręką-wskazał na Jakoba- Jake ty będziesz łowcą twoja praca będzie polegała na wykonywaniu misji jako cicho ciemny... Natomiast ty Alice będziesz też łowcą, ale będziesz też najsilniejszym jaki tu jest.
Na ostatnie słowa Kadira lub jak chce Raisa rozległy się szepty.
- Ale ona jest kobietą!- krzyknął któryś z 50 ludzi.
Chwyciłam nóż, który trzymałam w rękawie. I skoczyłam na tego człowieka i wbiłam mu w oko nóż.
- AAAAAAAA!- krzyczał
- A ty... zachowujesz się jak kobieta- powiedziałam ścierając rękawem krew z twarz 
- Kończąc moją wypowiedź... Wasz ubiór będzie się składał ze spodni moro z ochroniarzami, kamizelki kuloodpornej oraz bandaży na rękach... oczywiście chciałbym abyście tak się ubierali, ale to wasza decyzja... Ale najważniejsze abyście mieli na sobie ten znak.- pokazał na kartce papieru trzy żółte kreski.- To będzie oznaczać, że należycie do ludzi Raisa.... Każdy z was dostanie oddzielny pokój... Karim rozda wam po takim zestawie...- jaki to Karim do cholery?- zgłoście się później do niego po misję...
Jakiś facio z kucykiem, który nazywał się Karim zaczął rozdawać po zestawie dla każdego. Ja dostałam go jako ostatnia. Składał się z tego o czym mówił Kadir, lecz dostałam jeszcze czarną pelerynę do kolan, żółtą farbę, chustę i klucze do mojego pokoju.
Kiedy zrozumiałam, że tamten przestał paplać poszłam do pokoju się przebrać. Założyłam zestaw od Raisa. Lecz nie za bardzo chciałam cała się mazać farbą, więc zrobiłam przepaskę z tym znakiem. Lecz pelerynę pomalowałam częściowo całą
Przewidując, że dostanę od Kadira misję zabrałam niezbędne rzeczy.


Byłam członkiem gangu Raisa. Ludzi, których bał się cały Harran. Ale szczególnie bano się Raisa. Lecz mnie i Jacoba też się bano... zabijaliśmy zwykle z ukrycia, lecz czasem trzeba było wyjść z cienia, ale robiliśmy to w płaszczach i maskach aby nikt nas nigdy nie rozpoznał.
Byłam najsilniejsza z gangu Raisa... nie licząc samego Raisa...
Naszym zadaniem było też przechwytywanie zrzutów. Miały one zapasy, leki itp. Ale najcenniejszą była antyzyna lek, który łagodził objawy ugryzionych. Lecz trzeba było go przyjmować średnio 2 razy w tygodniu aby się nie przemienić... Lecz nie wykonywaliśmy zwykle misji w nocy. Było zbyt duże zagrożenie ze strony umarlaków, które były wtedy szybsze. Ale oczywiście były wyjątki...
Lecz rywalizowaliśmy z ludźmi z wieży, którzy uważali się za tych dobrych. Mnie to nie obchodziło, bo i tak byliśmy zwykle przy zrzucie przed nimi. Ale Rais myślał nad załatwieniem ich raz na zawsze.
Koniec 4 rodziału 

Dying light: Droga przez piekłoWhere stories live. Discover now