* PERSPEKTYWA KATE *
W tym momencie straszenie żałowałam, że po za Lizzie nie miałam innych bliskich koleżanek. Nie wiedziałam co mam ubrać i w dodatku straszenie stresowałam się tą imprezą. Bałam się, że nie będę tam pasować i całą noc spedzę w kącie, bo za Niallem będzie uganiać się stado dziewczyn. Siedziałam na łóżku i myślałam nad wszystkim tylko nie nad strojem. Na cholerę w ogóle się na to zgodziłam?
Spokojnie Kate. Wdech, wydech.
Podniosłam tyłek z łóżka i skierowałam się do szafy. Mamy końcówkę lutego więc na dworze jest zimno. Mogłam ubrać spódnicę, ale tylko z grubymi rajstopami. Chwyciłam cztery spódniczki które posiadałam. Od razu na bok odłożyłam tą czarną, przezroczystą, bo zdecydowanie było na nią za zimno. Ostatecznie zdecydowałam się na ciemno zieloną z grubego materiału, do tego ubrałam biały top i czarny sweter.
Chwilę po tym jak skończyłam makijaż Niall zjawił się w moim domu. Jak zwykle trzykrotnie zadzwonił dzwonkiem i wkroczył do środka. Był już przyzwyczajony do tego, że moich rodziców wiecznie nie ma w domu.
- Kate? - zawołał wchodząc do mojego pokoju.
- Łazienka. - odpowiedziałam i ostatni raz zetknęłam na moje odbicie w lustrze. Jakoś przejdzie.
- Wow. - powiedział chłopak gdy mnie zobaczył, na co moje policzki momentalnie stały się czerwone. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że podobałam się chłopakom.
- Ty też wyglądasz nieźle. - Co ja mówię wyglądał genialnie. Ciemne zwężane dżinsy, biały t-shirt ze sprośnym zdjęciem, czarne masywne buty i płaszcz w tym samym kolorze. Jego włosy jak zawsze w idealnym nieładzie. Jeśli bóg istnieje to ten chłopak jest jego popisowym dziełem.
- Jesteś już gotowa?
- Tylko wezmę torebkę i kurtkę.
Imprezę w domu Harry'ego było już słychać z daleka. Gdy weszliśmy do środka zewsząd otoczył nas dym i zapach alkoholu, zmieszany z zapachem potu. Momentalnie się skrzywiłam. Poczułam jak blondyn chwyta mnie za dłoń i ciągnie w głąb budynku.
Nasze kurtki zostawiliśmy w pokoju gospodarza, który go zakluczył. Impreza nie przebiegała aż tak źle jak myślałam. Na nowo nawiązałam całkiem dobry kontakt z Harrym i kilkakrotnie śmialiśmy się z tego jak imprezowaliśmy kilka miesięcy wstecz. Przetańczyłam kilka piosenek zarówno z Irlandczykiem jak i z brunetem. Byłam już trochę wstawiona. Znajdowałam się właśnie z jakimś kolesiem, który chyba nazywał się Ben, w kuchni. Chłopak nachalnie się do mnie przystawiał, ale jedyne o czym mogłam myśleć to gdzie do cholery znajduje się Niall żeby wybawić mnie z opresji. Wypiłam jeszcze z Benem kilka kieliszków wódki, zaczynałam co raz bardziej się stresować i tracić kontrolę. Przymknęłam oczy, a pokój zaczął wirować. Następne co poczułam to czyjąś dłoń na moim policzku i ciepły oddech przy moich ustach. Myślałam, że to Niall, już miałam pochylić się żeby złożyć pocałunek na jego wargach, ale całe ciepło zniknęło. Leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam Mojego Blondyna, który pewnym chwytem trzymał koszulkę Bena i na niego krzyczał.
- Co ty do kurwy robisz z moją dziewczyną!? - MOJĄ DZIEWCZYNĄ? ON NAZWAŁ MNIE SWOJĄ DZIEWCZYNĄ.
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Oczywiście moje szczęście nie mogło trwać długo, bo w tym samym momencie zrobiło mi się niedobrze.
- Niall zaraz zwymiotuję.
.....
Dodaję siedząc w poczekalni u lakarza. :D
YOU ARE READING
Destined || n.h ||
FanfictionNikt z nich nie przypuszczał, że staną się dla siebie wzajemnym wsparciem. Każdy z nich odnajdzie w tej drugiej osobie ten promyk miłości i nadziei, którego dotychczas nie mogli znaleźć nigdzie indziej. ______________ okładka: yokita