Cześć 14 (bonimampomysłunatytuł)

24 6 0
                                    

- Jak ty je nazwałeś? - Byłam zbyt zdumiona aby powiedzieć cokolwiek innego. Nerwowo rozejrzałam się wokoło. Na szczęście ludzie się ewakuowali. Ta upierdliwa dziewczyna też. 

- Pewnie nie tego się spodziewałaś co, Kayla? 

- Anastasia ci to powiedziała? 

- Kołysanka? Ha! Nie pracuje z nią ani dla niej. Znaczy, jasne chciała mnie przekonać. Ale jestem wcześniakiem jak ty, więc wszystko pamiętam. Nie zamierzam z nimi pracować. Anastasia powiedziała mi tylko jaki masz kolor włosów. Oni chyba nie pozyskali takich informacji jak ja.

- Toooo.... dlaczego mnie szukałeś?

- Ty, ja i jeszcze dwóch jest wcześniakami. Chciałem cię odnaleźć. Po prostu cię poznać. Poszło mi łatwiej niż myślałem.

- DWÓCH?! - przeraziło mnie to. Przecież z ostatniej rozmowy wynikało, że żyje jeszcze ośmiu wcześniaków. W dwa dni zdążyli wybić cztery osoby. W tym momencie nawet ten chłopak wydawał się smutny.

- Nawet nie wiem jak się nazywasz - to wypowiedziałam niemal szeptem. Zrobiłam kilka kroków do przodu. Wyglądało na to, że on nie chciał mojej śmierci. Chłopak otworzył usta aby odpowiedzieć, ale w tej chwili za nim pojawiła się Ivy i zdzieliła go ręką w głowę. Uderzenie pozbawiło go przytomności. Chwyciłam go  i spojrzałam z wyrzutem na rudą.

- To nie był najlepszy pomysł na takie wejście Ivy.

- Mówiłam żeby najpierw podsłuchać ich rozmowę - zza pleców rudej wyłoniła się Nicki. Jej włosy były sztywne i z płatkami lodu na końcówkach, więc podejrzewałam, że spędziła w lodówce więcej czasu niż by chciała.

- Okej, po prostu go weźmy ze sobą.

Oczy Ivy zabłysnęły pomarańczowym światłem. Chwyciła chłopaka i wystrzeliła w powietrze.

- Zobaczymy się w BAZIE.

- Tylko go nie zabij - Nicki się zaniepokoiła. Ruda tylko do się do niej uśmiechnęła i odleciała.

- Dobra, zadzwoń do Mike'a. Powiedz, że zaraz będziemy. I żeby miał pod ręką apteczkę.

Chwilę później obie byłyśmy w BAZIE. Trzecie piętro było przeznaczone do odpoczynku, a my jako bohaterowie mieliśmy dostęp do prywatnego salonu.  Nicki rozłożyła się na kanapie i piła herbatę w rękawiczkach, szaliku i czapce. Ja również dygotałam z zimna. W BAZIE był problem z klimatyzacją i teraz wszyscy odczuwali skutki. W salonie pojawił się Kamil z trzema kolejnymi kubkami ciepłego napoju. Jeden dał mi, jeden postawił na stole, a ostatni zachował dla siebie. 

- Gdzie ona jest? - zapytał zniecierpliwiony Mike. Nicki wzruszyła ramionami, a ja szczelniej otuliłam się kocem. 

- Może mają kłopoty? - Kamil był zaniepokojony.

- A od kiedy ty się tak martwisz o losowego gościa? - zagadałam.

- Nie o tego chłopaka, tylko o Ivy - odpowiedziała Nicki z chytrym uśmieszkiem, a Mike zaczął się śmiać. Natomiast ja spojrzałam na bruneta zaciekawiona.

- Too... Coś nowego.

- Kiedy zaczęli ze sobą chodzić, Kamil praktycznie cały czas zamartwia się o rudą - rzekł Mike nadal się śmiejąc.

- Jeszcze nie chodzimy ze sobą! - Speedo dość mocno się zarumienił. - Znaczy chyba. Z tą dziewczyną mogę się spodziewać wszystkiego.

W tej chwili przez okno wleciała jakaś postać. Szkło poleciało prosto na nas. Swoją mocą sprawiłam, że wszystkie odłamki ominęły nasze ciała i napoje. Postać potoczyła się pod ścianę. Razem z Nicki zerwałyśmy się z kanapy. Następnie przez dziurę wefrunęła Ivy.

Jestem Anastis [ZAKOŃCZONE]Kde žijí příběhy. Začni objevovat