Początki nowej mnie

61 6 0
                                    


Miasto wita nową bohaterkę!

Tajemnicza dziewczyna okrzyknięta superbohaterką!

Zamaskowana panna ratuje dzieci z pożaru!

Kim jest Biały Cień?

Biały Cień - zagrożenie czy bohaterka?

Tak brzmiały nagłówki wszystkich gazet, blogów i mogę się nawet pochwalić że mówiono o mnie w telewizji od miesiąca. Znaczy, nie mogę się pochwalić. Media uwielbiają drugą mnie. Ludzie nazwali mnie Białym Cieniem. Jakoś jeszcze nie zdążyłam powiedzieć jak chce, aby mnie nazywali. Póki co, to nie chciałam się zbytnio pokazywać. Mój strój składał się tylko z białej bluzy z kapturem, czarnej maski na twarz, i czarnych leginsów. Odkryłam, że na zawołanie mogę zmienić kolor włosów na biały, a kolor oczu na szmaragdowy. Bardzo mi to było na rękę. Okej, teraźniejszość. Starałam się jak najszybciej dotrzeć do domu. Ogarnęłam sytuację u jubilera. Na sklep napadło trzech gości. Każdy z pistoletem. Szybciutko ich spławiłam i uciekłam z miejsca zdarzenia, bo nie chciałam tam być kiedy przyjadą gliny. Chociaż pewnie ekspedientki i tak wszystko opowiedzą. Nie wiem czy policja ma mnie za wroga, czy wręcz przeciwnie, ale wolę tego nie sprawdzać. Wskoczyłam w koronę jabłonki rosnącej przy moim oknie i po cichu weszłam do pokoju. Nawet nie obejrzałam się, tylko od razu zamknęłam okno. Odetchnęłam z ulgą. Takie ratowanie ludzi było przyjemne i satysfakcjonujące, ale męczące.

- Długo ci to zajęło - usłyszałam znajomy głos za sobą. Z głośno bijącym sercem odwróciłam się. Oparty o szafę stał mój brat.

- Alan! Nie powinieneś spać?

Z zakłopotaniem przeczesałam włosy ręką. Chyba nawet najlepsza wymówka mnie teraz nie obroni. Włosy i oczy zmieniły się na kolor naturalny, czyli na blond i błękit.

- Mogę ci zadać to samo pytanie. Ale zadam inne. Czemu właśnie weszłaś do domu przez okno?

- Lunatykowałam - odparłam. Serio? Tyle dobrych wymówek a ja wjeżdżam z czymś takim?

- Ta jasne. W pełnym stroju i masce na twarzy?

Jednym ruchem zdjęłam wspomnianą maskę i rzuciłam ją do szafy.

- Może śpię w ubraniach? Kto wie? - Okej, brnę w to dalej. Może da sobie spokój?

- A gdzie byłaś?

Wskazałam ręką w kierunku okna.

- Na mieście.

Alan zrobił facepalma i podszedł do mnie. Mimo że był moim bliźniakiem, był wyższy. Sięgnął za moją głowę i z kaptura wyciągnął pocisk.

- A to co?

- Czyli jednak nie przebiła kapturu? A myślałam że będę musiała go szyć!

- Co to znaczy?

Zignorowałam pytanie.

- Wiem! On strzelał ze słabego pistoletu. Albo mój kaptur jest z wibranium. W co wątpię.

Jestem Anastis [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now