74

462 22 22
                                    

Pora odzyskać pracę...

Wyszliśmy z mieszkania i stwierdziliśmy, że jest idealna pogoda na spacer. Słońce rozpieszcza nas swoimi promieniami, które bardzo przydadzą się mojej skórze. Szliśmy tak w ciszy około piętnastu minut. 

Było tak przyjemnie, że mogłabym iść dalej, ale mam inne plany na ten dzień. Muszę się skupić na tym żeby wrócić na swoją posadę. Po za tym obiecałam Matteo, że popracuję nad sprawą z Maxim.

Jak dżentelmen otworzył mi drzwi, po czym usłyszeliśmy charakterystyczny dzwonek przy drzwiach. Od tej chwili trzeba było stwarzać jakieś pozory. W końcu nikt nie mógł się do nas przyczepić ani zacząć o coś podejrzewać.

Musiałam odsunąć się trochę od niego i podejść do Maxiego. Byle tylko Matteo nie zrobił żadnej sceny.

-Hej Maxi. - przywitałam się choć wiedziałam, że pewnie zaskoczy go mój widok.

-Luna...to Ty ? - wyjąkał jakby ducha zobaczył.

-Miłe przywitanie to twoja specjalność. - zaśmiałam się.

-Wybacz, to szok, ale zaraz powinien minąć. - odpowiedział. -Myślałem, że wyjechałaś. - spojrzał na mnie z małym uśmiechem.

-Wyjechałam, ale wszystko załatwiłam i uznałam, że to była zbyt pochopna decyzja. - uśmiechnęłam się delikatnie. -Dlatego teraz jestem tutaj przed Tobą. - zaśmiałam się. -No chyba, że się nie cieszysz to wyjdę.

-Oczywiście, że się cieszę. - powiedział. -Bez Ciebie było tu bardzo nudno. - objaśnił.

-Tak wracając do tego to mam pytanie. - oznajmiłam.

-Jakie ? - spojrzał na mnie zdziwiony.

-Dałeś już komuś moje wypowiedzenie ? - niepewnie zapytałam.

-Do tej pory nie było nikogo z kierownictwa. - odpowiedział. -Jakbyś dziś nie przyszła to oddałbym je Matteo, bo wrócił do pracy. - dodał.

-To go nie było ? - udawałam, że interesują mnie nowe ploteczki z pracy.

-Od kilku dni nie przychodził i doglądali tu jego przyjaciele. - oznajmił. -Nikt nie wie skąd ta zmiana, ale większość chce by wrócił Pan Balsano. - zaśmiał się.

-Matteo nie jest takim złym szefem. - powiedziałam.

-Bo go praktycznie tutaj nie ma. - dokończył i roześmiał się na całe gardło, więc poszłam w jego ślady.

-Dobrze, że udało mi się utrzymać tą pracę, ale pójdę teraz do Matteo i wytłumaczę swoją nieobecność, bo jak znam życie to chłopaki donieśli mu o tym, że mnie nie było. - odpowiedziałam. -W końcu za mną nie przepadają. - dodałam.

-Nie ma sprawy. - odpowiedział i wrócił do swoich zajęć.

Ja w tym czasie udałam się do biura Matteo by obgadać z nim dalszy plan działania. Zapukałam do drzwi i usłyszałam magiczne słowo "proszę"

-Chciałam Cię poinformować, że Maxi nie dał mojego wypowiedzenia nikomu i już je odzyskałam. - powiedziałam.

-Domyśliłem się. - odburknął oschle. 

-O co Ci chodzi ? - zdziwiło mnie jego zachowanie.

-Może o to, że stoicie sobie tak przy barze, śmiejecie się, a mnie szlak trafia. - oznajmił.

-Już o tym rozmawialiśmy. - westchnęłam. -Zacznę już dziś realizować plan przygotowania go na takie nowiny, ale jeśli dalej będziesz się tak zachowywać to wszystko popsujesz. - dodałam.

-Nie moja wina, że jestem o Ciebie zazdrosny. - powiedział.

-Mógł byś na jakiś czas pohamować tą twoją zazdrość ? - zapytałam.

***

Komentujcie i dajcie mi motywację by dalej dla Was pisać. Kocham Was moje bąbelki bardzo mocno ♡♡♡♡♡

PŖÖBÄBĻËMËŅȚË ȚË ÄMÖ - ĻŮȚȚËÖWhere stories live. Discover now