54

305 27 46
                                    

Szłam za tą Panią schodami na coraz wyższe piętra. Denerwowałam się, że tylko tracimy na to czas. Nie szybciej będzie windą ? Jedyne o czym mogłam myśleć to, że chciałabym go już zobaczyć i wiedzieć, że dobrze się czuje.

-Przepraszam, ale daleko jeszcze ? - niecierpliwiłam się, bo dalej nic nie wiem.

-Spokojnie, jesteśmy już blisko. - dlaczego każdy karze mi się uspokoić ?

-Nie mogę być spokojna, jeśli nie wiem co się dzieje z Matteo. - odpowiedziałam.

-Wszystko się ułoży, zobaczysz. - próbowała mnie pocieszyć, ale marnie jej szło.

-Pani coś wie ? - zapytałam. -Wie Pani, co mu jest ? - chciałam by w tej chwili mi wszystko powiedziała.

-Nie mam prawa udzielać takich informacji. - objaśniła. -Lekarz z pewnością zaraz do Ciebie wyjdzie. - stanęła przed pokojem i pokazała mi dłonią krzesło.

Usiadłam tylko po to by nie robiła mi więcej wyrzutów. Sama zaś znikła za drzwiami, przed którymi jeszcze chwilę temu stałyśmy we dwie.

Chwilę tam już siedzi, więc denerwowałam się coraz bardziej. Mówiła, że zaraz wyjdzie, a teraz może tam siedzą i piją sobie kawusię. Matteo biedny tam leży i nikt się nim nie zajmie.

Albo była taka milusia, a teraz nagaduje na mnie temu doktorowi, że jestem w takich emocjach, że lepiej jak mnie uspokoi. 

Najchętniej poszła bym stąd sama i go poszukała, ale później mogę mieć przez to więcej problemów. Jednak czy ktoś tu pracuje żeby mógł mnie przyłapać ? 

Myśląc tak nie zauważyłam, że drzwi, przed którymi siedziałam otworzyły się, a z nich wyszedł mężczyzna na oko przed czterdziestką w białym kitlu. To pewnie ten lekarz, który zaraz wychodzi.

Jak leczy tak jak się rusza to współczuję.

-Pani Luna Valente jak się domyślam. - powiedział.

-To z Panem rozmawiałam przez telefon ? - zapytałam.

-Tak. - odpowiedział.

-Może mi Pan powiedzieć, co się dzieje z Matteo, a co ważniejsze zaprowadzić mnie do niego ? - nie wytrzymam jeśli powie, że nie.

-Powiem Ci wszystko w drodze do jego sali. - oznajmił, a ja ruszyłam za nim.

-Co takiego się stało ? - zapytałam by na początku dowiedzieć się jak doszło do wypadku.

-Z informacji, które dostaliśmy wynika jasno, że Pan Balsano jechał samochodem ze zbyt dużą prędkością i po prostu na jednym z zakrętów wypadł z trasy. - odpowiedział. -Samochód przejeżdżający tamtą drogą jak tylko zobaczył, co się stało to od razu zadzwonił na 112. - dodał.

-Nie mogę uwierzyć, że był tak lekkomyślny. - chwyciłam się za głowę. -Nie wiem, co mu strzeliło, że w ogóle jechał wtedy samochodem. Zawsze był dobrym kierowcą. - oznajmiłam.

-To wszystko mogło być wynikiem zdenerwowania albo jakieś złości. - odpowiedział. -Czy jak ostatni raz go Pani widziała to zachowywał się normalnie ? - dopytywał, a ja zastanawiałam się czy powiedzieć mu prawdę.

-Tak naprawdę to miałam się do niego przeprowadzić. Miał mi w tym pomóc, ale ostatecznie wyszło tak, że pomógł mi w tym znajomy. - zaczęłam. -Odwiózł mnie do jego mieszkania i przytuliliśmy się na pożegnanie, a później Matteo zrobił mi karczemną awanturę oto i wyszedł z domu. - odpowiedziałam.

-To mogło na niego podziałać jak jakiś bodziec i nie panował nad sobą. - powiedział. -To się często zdarza, że emocje biorą górę. Wyszedł i chciał się uspokoić to wsiał do samochodu i pojechał przed siebie, ale nie ustrzegł się wypadku. - pokiwał głową.

-Myśli Pan, że to moja wina ? - zapytałam.

***

Komentujcie i dajcie mi motywację by dalej dla Was pisać. Kocham Was moje bąbelki bardzo mocno ♡♡♡♡♡

PŖÖBÄBĻËMËŅȚË ȚË ÄMÖ - ĻŮȚȚËÖWhere stories live. Discover now