53

318 29 43
                                    

Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Już się ucieszyłam, że to mój chłopak, o ile nadal nim jest. Nic bardziej mylnego. Na wyświetlaczu widniało tylko NUMER NIEZNANY.

Postanowiłam nie zwlekać i odebrać, bo może to było coś naprawdę ważnego. Teraz już wiem, że miałam rację.

-Tak, słucham ? - zapytałam.

-Dzień dobry. - usłyszałam jakiś męski głos. -Czy rozmawiam z Panią Luną Valente ? - nie wiedziałam, co mam o tym myśleć.

-Dzień dobry. - przywitałam się z nim, bo tak wypadało. -Tak to ja. - potwierdziłam.

-Mam dla Pani przykrą wiadomość. - oznajmił.

-Co się stało ? Kim Pan jest ? - pytałam, a wciąż nie znałam odpowiedzi.

-Jestem lekarzem ze szpitala zachodniego. - gdy to powiedział już wiedziałam, że nic dobrego mnie nie czeka. -Niestety, ale Pan Matteo Balsano miał wypadek, leży u nas w szpitalu, a w jego telefonie znaleźliśmy numer kontaktowy do Pani. - dodał, a ja się załamałam.

-Ale jak ? - zaczęła się moja histeria. -Co się stało ? Czy wszystko z nim w porządku ? Wyjdzie z tego ? - do tego doszedł płacz, naprawdę bałam się o niego.

-Tylko spokojnie. - jak mam się uspokoić skoro powiedział, że Matteo jest w szpitalu, a ja nie wiem, co z nim. -Najlepiej będzie jak Pani do nas przyjedzie. - oznajmił.

-Postaram się być jak najszybciej. - powiedziałam i zakończyłam połączenie.

Całą noc płakałam i nie zmrużyłam oka, więc musiałam się choć trochę ogarnąć. Szybko poszłam do toalety, poprawiłam swój makijaż, a właściwie to zmyłam jego resztki i przebrałam się w świeże ciuchy.

Więcej nic mi do szczęścia nie potrzeba. Tylko być w tym momencie przy Matteo. Zamówiłam taksówkę, która za pięć minut miała być przed blokiem. Nie czekałam długo. Wzięłam swoją torebkę i zamknęłam mieszkanie. Potem udałam się przed blok, gdzie znajdował się mój ratunek.

-Dzień dobry, poproszę do szpitala zachodniego. - powiedziałam wsiadając do taksówki.

-Dzień dobry. - odpowiedział. -Nie ma problemu, powinniśmy tam od dziesięciu do piętnastu minut. - dodał.

Czy naprawdę nie można szybciej ? Co jeśli w tej chwili Matteo potrzebuje mnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej ? 

Postanowiłam już nie poganiać taksówkarza tylko uzbroić się w cierpliwość i poczekać aż będziemy na miejscu. W końcu nie chciałabym leżeć na jednej sali z moim chłopakiem.

Droga ciągnęła się niemiłosiernie, ale nareszcie się doczekałam i usłyszałam, że jesteśmy już na miejscu. Uregulowałam należność za przejazd i czym prędzej pobiegłam do środka.

Po przekroczeniu drzwi rozejrzałam się w prawo i w lewo by móc się rozejrzeć, co gdzie się znajduje. Mało mi to dało, więc pytałam o drogę przypadkowych ludzi. Gdy już dowiedziałam się, gdzie jest recepcja ruszyłam tam biegiem z całych sił.

Zajęło mi to dosłownie może z minutę i już byłam na miejscu. Za biurkiem stała miła, uprzejma starsza Pani. Liczyłam, że dowiem się od niej czegoś więcej.

-Dzień dobry. - przywitałam się.

-Dzień dobry. - odpowiedziała, unosząc głowę znad papierów. -W czym mogę pomóc ? - zapytała.

-Miałam telefon ze szpitala. - oznajmiłam. -Dzwonił do mnie lekarz w sprawie Matteo Balsano. Czy może mi Pani powiedzieć, gdzie on jest i co z nim ? - zapytałam ze łzami w oczach.

-Jest Pani kimś z rodziny ? - głupie formalności.

-Jestem jego dziewczyną, ale jego tata wyjechał i nie ma tu na razie nikogo bliższego. - powiedziałam.

-Rozumiem, zaprowadzę Cię do lekarza prowadzącego i on będzie mógł Ci powiedzieć więcej o stanie zdrowia twojego chłopaka. - uśmiechnęła się, ale mi do śmiechu nie było wcale.

***

Komentujcie i dajcie mi motywację by dalej dla Was pisać. Kocham Was moje bąbelki bardzo mocno ♡♡♡♡♡

PŖÖBÄBĻËMËŅȚË ȚË ÄMÖ - ĻŮȚȚËÖWhere stories live. Discover now