52

311 30 30
                                    

Zrezygnowana opadłam na krzesło stojące obok mnie. Nie mogłam uwierzyć, że nie chciał wysłuchać tego wszystkiego, co miałam mu do powiedzenia. Nie dał mi nawet niczego porządnie wyjaśnić, bo to jego musiało być na wierzchu.

Dlaczego to wszystko musi być takie trudne ? 

Zrobiłam sobie gorącej herbaty po czym usiadłam na kanapie. Odstawiłam ją na stolik, a nie rozstałam się tylko z telefonem. Przez cały czas próbowałam dodzwonić się do Matteo, ale nie odbierał.

Z każdym kolejnym połączeniem włączała się już tylko tak cholerna automatyczna sekretarka. 

Miał mnie tak dość, że wyłączył telefon ?

Nie łatwiej i nie lepiej jakby zechciał mnie wysłuchać ?

Chyba nie musi od razu popadać w taką paranoję z zazdrości ?

Czy to będzie już tak wyglądać za każdym razem ?

Sekundy, minuty, godziny mijały, a ja siedziałam jak głupia na tej kanapie i czekałam na jakiś najmniejszy znak ze strony Matteo. Niestety nie doczekałam się tego. Nie wiem czy jest bezpieczny i najważniejsze czy nic mu nie jest.

Kocham go z całego serca i nigdy bym sobie nie wybaczyła gdyby coś mu się stało z mojego powodu. Wiedziałam też, że nie mogę iść w takim stanie do pracy, więc zadzwoniłam do Maxa. Chociaż on odbiera moje telefony.

-Hej. - przywitałam się.

-Cześć. - odpowiedział.

-Wiem, że jest już późno, ale źle się czuję i potrzebuję trochę wolnego. - oznajmiłam. -Dzwoniłam do Matteo, ale nie odbiera, więc chciałam Cię poprosić, że jeśli byś go widział w pizzerii to powiedziałbyś, że wzięłam wolne ? - zapytałam.

-Nie ma problemu. - czułam, że się uśmiechnął. -Mam nadzieję, że to nic poważnego. - jaki on kochany.

-Chyba po prostu czymś się zatrułam. - ucięłam rozmowę by nie musieć się zbędnie tłumaczyć.

-Rozumiem i mam nadzieję, że szybko dojdziesz do zdrowia i się zobaczymy. - powiedział.

-Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem. -Będę już kończyć byś mógł się wyspać, a ja chyba też się położę. Może mi to pomoże. Dobranoc. - dodałam.

-Dobranoc. - później usłyszałam już tylko ciszę i sygnał w słuchawce.

Tak jak powiedziałam, poszłam do sypialni Matteo, bo nie mogę jej jeszcze nazwać naszą. Położyłam się na łóżku, ale nie mogłam zasnąć, bo cały czas patrzyłam się w telefon.

Tak mijały następne godziny. Najpierw pierwsza potem druga, trzecia, czwarta i tak oto siedzę na łóżku kolejną godzinę. Jest dwadzieścia po piątej, a ja nawet nie zmrużyłam oka. 

Myślałam, że wyszedł ochłonąć, a tu go nie ma tyle czasu. Teraz już naprawdę zaczynam się bać, że coś mu się stało. 

Jeśli tak to będzie moja wina. Tylko moja. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła ani on by mi tego nie wybaczył. Wtedy to byłby już nasz definitywny koniec. Jak to brzmi koniec zanim się wszystko zaczęło na poważnie.

Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia jak inni dookoła ?

Zawsze coś musi się zepsuć ?

Przyjechałam tutaj by zastanowić się nad swoim życiem i podjąć ważne dla mnie decyzje, a tym czasem mam jeszcze większy mętlik w głowie. Siedzę w mieszkaniu chłopaka, który pewnie ma mnie już dość.

Siedzi przed blokiem i czeka aż zabiorę swoje rzeczy i siebie z jego życia. Przecież to niemożliwe. Znam Matteo i on taki nie jest, ale czy na pewno go znam ?

Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Już się ucieszyłam, że to mój chłopak, o ile nadal nim jest. Nic bardziej mylnego. Na wyświetlaczu widniało tylko...


***

Komentujcie i dajcie mi motywację by dalej dla Was pisać. Kocham Was moje bąbelki bardzo mocno ♡♡♡♡♡

Chciałabym jeszcze raz bardzo podziękować każdemu z osobna za takie zainteresowanie i moc komentarzy, jesteście najlepsi 

PŖÖBÄBĻËMËŅȚË ȚË ÄMÖ - ĻŮȚȚËÖWhere stories live. Discover now