61

301 30 35
                                    

-Co zamierzasz teraz zrobić ? - uśmiechnęli się do siebie.

-Najchętniej to bym to wszystko rzucił, ale nie mogę. - odpowiedziałem. -Zasługuję choć na odrobinę szczerości i jeśli naprawdę tak myśli to niech powie mi to w twarz. - rzuciłem.

-Mamy przez to rozumieć, że chcesz ją odnaleźć ? - zapytał Simon.

-Odnajdę ją i dowiem się wszystkiego. - oznajmiłem. -Ten list niewiele mi tłumaczy, ale jak tylko stąd wyjdę to zaczynamy poszukiwania. - dodałem.

-Wiedziałem. - zaczął się śmiać szatyn.

-Co wiedziałeś ? - spojrzałem na niego niezrozumiale.

-Czułem, że Ci na niej zależy jak na żadnej lasce wcześniej, więc się nie poddasz i będziesz walczyć. - pocieszył mnie tymi słowami.

-Jest wyjątkowa i nie mogę od tak dać jej odejść. - na samą myśl o niej miałem uśmiech na twarzy.

-I to jest nasz przyjaciel. - zaczęli uśmiechać się do siebie porozumiewawczo.

Kilka godzin później

Chłopaki wciąż siedzą ze mną, za co jestem im naprawdę wdzięczny. Dalej się zastanawiam czemu Luna tak mnie potraktowała, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Niby czytałem list i wiem, że bała się, że jej tego nie wybaczę, ale ten wypadek to nie jej wina.

Na szczęście koledzy próbują mnie jakoś pocieszyć. Nie mogłem trafić na nikogo lepszego od nich. 

Mój humor poprawiło jednak to, że po wykonaniu kolejnych badań, które wyszły poprawnie mogę wyjść do domu. Simon i Gaston od razu zaczęli mnie pakować, a ja poszedłem do toalety umyć się i zmienić ubranie.

Byłem gotowy po trzydziestu minutach. Mogliśmy wyjść po wysłuchaniu wszystkich przeciw wskazań i zaleceń mojego Pana doktora.

-Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. - uśmiechnął się. -Widzimy się na kontroli. - oznajmił.

-Dziękuję za wszystko. - odwzajemniłem uśmiech. -Do zobaczenia. - powiedziałem i poszedłem za chłopakami.

Za długo już tu byłem, więc gdy tylko wyszedłem na świeże powietrze bardzo się ucieszyłem.

Droga do mieszkania nie trwała zbyt długo. Już przed dziewiętnastą siedziałem na mojej kanapie. Chłopaki zgodzili się zostać, więc mogliśmy jeszcze raz na spokojnie porozmawiać, ale dołował mnie jej temat.

-Stary co jest z Tobą ? - zapytał Gaston.

-Po prostu cały czas myślę o Lunie. - spuściłem głowę.

-Daj już sobie spokój na dzisiaj. - odpowiedział Simon.

-To nie jest takie proste, bo ja nie mogę wyrzucić jej z głowy. - ma coś w sobie przez co nie można o niej zapomnieć.

-Trzeba ci jakoś poprawić humor. - obydwaj zaczęli się dziwnie uśmiechać.

-Dziś nic nie będzie w stanie poprawić mi humoru. - odpowiedziałem.

-Jakoś coś trzeba zrobić, a nawet już wiem jak. - nie za bardzo mi się widzi myśl, że Simon ma pomysł.

-Może daj Ty już biedaczynie spokój. - odpowiedział Gaston.

-Nie chcecie nawet wiedzieć co takiego przyszło mi do głowy ? - widać, że zależało mu na tym by pokazać swoje racje.

-Znamy już te twoje pomysły i jakoś średnio mi się widzi żeby wysłuchać tego kolejnego. - od razu zgasił go Gaston.

Mi w sumie już nie zależało, bo i tak w mojej głowie była tylko Luna. Stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia pozwalając mu przedstawić swój pomysł.

-Niech będzie. - powiedziałem. -Możesz mi powiedzieć, co wymyśliłeś. - uśmiechnąłem się.

***

Komentujcie i dajcie mi motywację by dalej dla Was pisać. Kocham Was moje bąbelki bardzo mocno ♡♡♡♡♡

PŖÖBÄBĻËMËŅȚË ȚË ÄMÖ - ĻŮȚȚËÖOnde histórias criam vida. Descubra agora