39

3.1K 251 185
                                    

Z rozdziału na rozdział mam coraz mniej wyświetleń... :(

- Daj mu piękne, polne kwiaty. To zawsze działa... Chyba, że nie, no to wtedy nie...- powiedziała z uśmiechem Hanji.

- Super rada- burknął Eren- Poza tym to Levi. Mu ten gest nie zaimponuje.

- Jeju... Po prostu daj mu dupy- rzuciła lekko zirytowana Hanji.

- Nie, to ma być coś wyjątkowego.

- ...

***

- Levi, mogę zadać ci pytanie?

- Już to zrobiłeś- odpowiedział brunet i odłożył dokumenty.

- No to mogę zadać drugie?

- To też już zrobiłeś- rzucił rozbawiony kapitan i wstał z miejsca.

- No to mogę zadać ci jeszcze dwa pytania?- spytał już trochę wkurzony Eren.

- To nic nie zmieni.

- Dlaczego?

- Dlatego- powiedział Levi i pierwszy raz od parunastu lat wybuchnął śmiechem. Tego dnia miał doprawdy dobry humor.

- Aż mi motylki w brzuchu trupem padły- syknął szatyn i odwrócił się do niego tyłem.

- Mam dziwne deja vu. Nie gniewaj się. Jakie pytanie chciałeś mi zadać?- spytał brunet. Złapał Erena za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Czuł bijące od niego ciepło. Pocałował go w kark.

- Pójdziesz ze mną na randkę? Teraz nikt nie ma nic przeciwko naszej relacji, więc...

- Oczywiście, Eren- zgodził się i odwrócił szatyna przodem do siebie- Gdzie chcesz mnie zabrać?

- Zobaczysz.

***

Hanji przeszła przez korytarz i zatrzymała się przed drzwiami biura Erwina. Spojrzała na papiery, a potem na klamkę. Weszła bez pukania. Zastała dowódcę stojącego przy oknie. Promienie słońca oświetlały jego zamyśloną twarz. Okularnica lekko się uśmiechnęła i usiadła przy biurku. Położyła dokumenty obok innych.

- Erwin, ten kikut nadal cię boli?

Blondyn potrząsnął głową. Głos kobiety wyrwał go z zadumy. Spojrzał na Hanji i usiadł naprzeciwko niej. Miał wory pod oczami, a jego dolna warga lekko drżała. Okularnica zmarszczyła brwi, ale po chwili wróciła do uśmiechu. Wolała nie zdradzać, że zauważyła kiepski stan dowódcy.

- Nie. Myślisz, że Levi i Eren wrócą do jutra? Muszę im ogłosić, że przechodzimy z zakonu do rycerstwa. Nie ma już dla nas pracy...

- Erwin, przecież Levi wyraźnie powiedział, że gardzi rycerstwem.

- Nie ma wyboru- odburknął dowódca.

- Wiem, że jesteś do niego przywiązany, ale...

Blondyn wybuchnął śmiechem. Hanji przestraszona podskoczyła na krześle. Szaleńczy śmiech stawał się coraz bardziej wymuszony, a w kącikach oczu Erwina pojawiły się łzy. Skołowana okularnica położyła swoją małą dłoń na tej większej, należącej do dowódcy. Smith westchnął. Uspokoił się dopiero po ośmiu minutach.

- Kochasz go, prawda?- spytała Zoe, mimo iż znała odpowiedź.

- Oczywiście. Wyciągnąłem go ze środka bitwy z demonami. Uratowałem go od losu karmy dla tych potworów. To było czternaście lat temu. Wtedy demony były najbardziej aktywne, łączyły się w grupy. Levi mógł umrzeć, mimo iż walczył jak zawodowiec. Uratowałem mu życie, Hanji. Wziąłem go pod swoje skrzydła. Rada była temu przeciwna, bo przecież pochodził ze slumsów. Poręczyłem za niego, wziąłem na siebie odpowiedzialność, ale...

Nie zabijaj  [Riren, Levi x Eren]Where stories live. Discover now