15

2.8K 246 83
                                    

Wattpad usunął mi calutki rozdzialik :( Był zarąbisty. Nie pamiętam jak wyglądał, więc musiałam coś nowego wymyślić.

Panowała w tej posiadłości dziwna cisza, która przerażała Erena bardziej od demonów na dworze. Bardzo chciał już znaleźć wyjście i wrócić do domu.

Schował się w jakiejś sypialni, aby chwilę odpocząć. Był bardzo zmęczony. Nie miał siły. Nastawał ranek, a on ledwo chodził. Wślizgnął się w razie czego pod łóżko i zamknął oczy. Było mu niedobrze.

Nie mógł używać demonicznych mocy, a czuł, że nadal drży. Przyłożył dłoń do czoła. Zdecydowanie miał gorączkę. Czy pieczęć uniemożliwała mu korzystanie z regeneracji? Nie mógł ściągnąć kołdry z łóżka, więc skulił się i opatulił nogi rękoma.

Ktoś otworzył drzwi. Eren wstrzymał oddech. Zobaczył bose stopy bez wątpienia należące do kobiety. Nieznajoma postać chwilkę postała w miejscu i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Szukali Erena. Jak przeczeka ten dzień tutaj, wyślą połowę demonów na poszukiwania do lasu i będzie mu łatwiej uciec. Czuł, że gorączka trawi go od środka. W dodatku nie miał czym się okryć. Drżał.

***

Nastała noc. Zakon Czystości zatrzymał się na skraju Lasu Mglistego. Levi nerwowo chodził od drzewa do drzewa. Nie chciał odpoczywać, chciał działać. Wybije te wszystkie demony co do jednego, jak będzie musiał. Zwlekanie nic nie pomoże. Wypił bardzo dużo wody, mając nadzieję, że to ugasi pragnienia rozgrzanego, gotowego do walki ciała.

Hanji siedziała oparta o drzewo i przyglądała się mu z lekkim uśmiechem. Levi martwiący się o kogoś był według niej niezwykle słodki. Gdy nastał ranek, brunet wszystkich po kolei szturchał na dzień dobry. Chciał jak najszybciej wyruszyć w drogę. Nie mogli więcej zwlekać.

- Ledwo wstało słońce- mruknął Jean, starając się powrócić do dawnego narzekania na wszystko, choć teraz, gdy odszedł Marco, to nie ma sensu, bo nikt nie zaśmieje się i nie powie czegoś na poprawienie humoru.

Ruszyli przez las już bez koni. Gęstwina nie pozwalała na swobodną jazdę. Musieli uważać na każdy krok. W Lesie Mglistym roiło się od bagien. Przez wilgoć jest tu wieczna mgła,a w niej wiele demonów.

Im dalej szli, tym mniej widzieli. Levi nigdy nie spotkał się z tak niesamowitą, tak gęstą, tak wilgotną i tak mleczną mgłą. Usłyszeli trzask gałęzi. Kapitan w ostatniej chwili odepchnął Hanji na bok. Mała, ognista kula wbiła się z wielką mocą w ziemię i zgasła. Gdzieś tu grasował wredny demon, a Levi przecież był specjalistą w ich zabijaniu.

Bardzo szybko namierzył sprawcę. Siedział na drzewie. Był białą jaszczurką ze skrzydłami nietoperza. Nie miał więcej niż pół metra, a z paszczy wystawał rozdwojony, czarny język. Nie minęło wiele czasu nim Levi pozbawił go życia. Demon padła na ziemię, rozpryskując błękitną krew. Kapitan nie miał czasu bawić się w pobieranie próbek, dlatego od razu ruszył dalej.

Rad nierad wszyscy poszli w jego ślady. Conny zaczął nerwowo wykręcać palce. Bał się zadać pytania, które nurtowało go od parunastu minut. W końcu zdobył się na odwagę i syptał:

- Czego szukamy?

- Erena- odpowiedział sucho kapitan.

- A tak dokładniej? Gdzie on jest?

- Zamknij ryj i szukaj czegokolwiek- mruknął brunet, zaciskając pięść.

Wbił sobie paznokcie w rękę. Bolało, ale nie zwracał na to zbytniej uwagi. Musiał znaleźć swojego chłopca. Po śmierci Petry tylko on go rozbawiał i fascynował. Levi dobrze wiedział, że chciał uczynić Erena jej zamiennikiem.

Nie zabijaj  [Riren, Levi x Eren]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें