32

2.3K 183 87
                                    

- Dlaczegóż nie teraz?!

- Nie wiemy, gdzie jest- odpowiedział spokojne Zeke. Na szczęście był cierpliwym mężczyzną.

- Masz tę swoją kulkę!

- Ale przy jej pomocy mogę ich obserwować tylko wtedy, gdy są w domu- wyjaśnił powoli.

- Nie wkurzaj mnie, psubracka gnido!- krzyknęła Mikasa i złapała Zeke za kołnierz białej koszuli.

Armin szybko do nich podbiegł i odciągnął czarnowłosą. Dziewczyna ciężko dyszała od ogarniającej ją złości. Odepchnęła blondyna i ruszyła w stronę wyjścia z bazy. Armin wiedział, że Mikasa nie ma zamiaru ucieczki. Po prostu potrzebuje świeżego powietrza. Spojrzał przepraszająco na Zeke, a nie mógł się zdobyć na wydobycie z siebie głosu. Ten mężczyzna zbyt go zastanawiał.

Armin usiadł na krześle. Nie był pewien, czy ten kawał drewna utrzyma jego ciężar. Nagle do sali wbiegł chłopiec. Nie był jednak zwykłym dzieckiem. Miał wielkie skrzydła. Po paru minutach blondyn poznał jego imię. Leon zniknął tak szybko, jak się pojawił.

Mikasa wróciła po ośmiu minutach. Na twarzy miała typowy wyraz pokerzysty. Tylko Armin był w stanie dostrzec w jej ruchach lekkie podirytowanie. Był pewien, że dziewczyna nie wytrzyma kolejnego dnia czekania. Spojrzał na Zeke. Ten mężczyzna musiał coś szybko wymyślić albo Mikasa zacznie szukać Erena na własną rękę.

Armin również tęsknił za przyjacielem. Pamiętał doskonale ich wypady na grzyby i wspólne czytanie książek. Najbardziej lubili te o egzorcyzmach. Jak na złość teraz Eren ich potrzebuje.

- Nie masz oblicza podobnego do brata mego- powiedziała Mikasa po dłuższej chwili patrzenia na okularnika.

- Bo ja wdałem się w ojca, a on w swoją matkę. Przyznaj, że ma dość delikatną urodę.

- Eren upodobniony jest do anioła niebieskiego, a ty do czarta z ziemi wypełzającego- mruknęła cicho Mikasa, ale wszyscy dobrze ją usłyszeli.

Zeke tylko się zaśmiał i wzruszył ramionami. Może nie był urodziwy jak anioł, ale na pewno miał anielską cierpliwość. Armin odchrząknął. Wzrok wszystkich skierował się na niego. Blondyna to nie speszyło i powiedział:

- Czyż twa mowa nie różni się od naszej?

- Tak- odpowiedział Zeke- W końcu minęło tysiąc lat.

- Dlategóż wymagamy nauki. Eren zapewne opanował nowego języka sztukę. Łatwiejszą dyskusję prowadzi się wtedy, gdy gęsi gdaczą tak samo.

- No to nie wiem- mruknął okularnik- Może po prostu posłuchacie mnie i tyle? Sam niedawno nauczyłem się mówić w taki sposób. Wcześniej ja i moje demony używaliśmy również archaizmów. Dobry pomysł?

- Zaiste- powiedział Armin, kończąc tym rozmowę.

***

Eren zaczął się rozbierać. Na szczęście bez świadków. Złożył ubrania w kostkę tak ładnie, że perfekcyjna pani domu zesrałaby się z zazdrości.

W każdym razie chłopak nie mógł się doczekać zamiany w wilka. Uwielbiał to. Spojrzał na demona, którego wychwycił kątem oka. Wyglądał jak przerośnięty jeż.

Eren westchnął i zaczął biec przed siebie. Słyszał łamiące się pod nim gałąski i śpiew ptaków. Wiatr ocierał się o jego ciało, porywając kosmyki brązowych włosów. W pewnej chwili przemienił się w wilka, więc poruszał się jeszcze szybciej. Pysk miał otwarty. Wyglądał jak najszczęśliwszy zwierzak na świecie.

Nagle wyczuł nowy zapach. Była to bez wątpienia woń demona, i to dużego demona. Eren zatrzymał się. W gęstiwinie lasu ciężko dostrzec przeciwnika. Rozejrzał się i cudem dostrzegł kawałek kociego ogona. Napiął wszystkie mięśnie i zgiął łapy, aby być jak najbliżej podłoża. Ruszył za potencjalnym przeciwnikiem.

Nie zabijaj  [Riren, Levi x Eren]Where stories live. Discover now