16

3K 251 199
                                    

- Gdy mnie dotykasz przechodzą mnie dreszcze, rób tak jeszcze, rób tak jeszcze!

- Dotykanie ciebie sprawia mi radości wiele, ale czeka nas zaraz wesele.

Hanji wybuchnęła śmiechem. Zabawa z Erenem w rymowanie była według niej cudowna. Nikt nie potrafił tak zabawnie dobrać rymu do sytuacji jak on.

- Zaraz przyjdzie Levi, kapitan mały- zaczęła i się na chwilę zamyśliła- Zapewne jeszcze ospały?

-Twoje rymy są do bani. To mnie aż rani. Za moich czasów podrywało się na rymowanie, fantastycznych wierszy trudne pisanie.

- A Levi jak poderwał takiego chłopaka? Pokochałeś takiego tępaka?

Eren spojrzał na nią zdziwiony. Nie wiedział co odopowiedzieć. Może żartowała? Choć wygląda na bardzo poważną. Szatyn podrapał się po karku. Nawet gdyby Hanji nie wiedziała, po jego zachowaniu domyśliłaby się prawdy.

- A ty skąd... Em...- zaczął.

- Nie jest to trudne do zauważenia, gdy ma się tak wysokie IQ jak ja- wyjaśniła całkiem poważnie.

Eren już miał coś odpowiedzieć, ale drzwi otworzyły się i stanął w nich wcześniej wspomniany kapitan. Spojrzał najpierw na zielonookiego, ale gdy zobaczył rumieńce na jego twarzy, przeniósł wzrok na Hanji. Nie wiedział czy chce do końca wiedzieć o co chodzi.

- Co tu się dzieje?- spytał.

- Bawimy się w rymowanie- powiedziała okularnica i wstała z miejsca- To ja lecę.

Minęła bruneta i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Levi spojrzał pytająco na Erena, ale ten nie raczył mu wyjaśnić, dlaczego Hanji zachowuje się dziś niezwykle dziwnie.Kapitan oparł się o ścianę i rozejrzał po pokoju. Było w nim niezwykle przytulnie, panowały tu jasne barwy i pachniało czymś w rodzaju lawendy.

- Jak się czujesz?

- Dobrze. Jestem prawie zdrowy- odpowiedział z uśmiechem zielonooki.

- A ręce?

- Prawie wygojone. Jeszcze trzeba pozbyć się tych trzech zbić na plecach i będę w pełni gotowy do pracy.

- Nie pójdziesz do pracy- powiedział stanowczo Levi- Nie masz mocy.

Widząc smutek na twarzy Erena, westchnął i usiadł na brzegu łóżka. Poklepał szatyna po głowie. Chłopak złapał kapitana za dłoń i się uśmiechnął. Koniec końców świadomość, że Levi się martwi bardzo go ucieszyła. Oznaczało to, że naprawdę Jaeger wiele znaczy dla Ackermana.

- Już myślałem, że zdechłeś w tym lesie- powiedział ciemnooki, głaszcząc kciukiem wierzch dłoni Erena.

- Mało brakowało. Było bardzo zimno.

Levi przeniósł dłoń na policzek szatyna i zaczął mu się badawczo przyglądać. Zielonooki spojrzał na niego pytająco.

- Nigdy nie myślałem, że spodoba mi się chłopak. Kiedyś oczywiście miałem... znajomego, który mi się podobał, ale to było dawno temu. Dlaczego jesteś z facetem?

- Em... Ja... U nas nie było to jakieś dziwne. W sensie jak ktoś nie był gotowy na dziecko, sypiał z mężczyzną. W końcu sypianie z kobietą to było ryzyko- odpowiedział z lekkim rumieńcem- Dla mnie to dość normalne...

- Serio? Jak było w tamtych czasach?

- Podrywało się na wiersze, dużo się pracowało i często imprezowało. Byłem na mojej pierwszej imprezie w wieku szesnastu lat... Wtedy... Imprezy wyglądały inaczej niż dzisiaj...

Nie zabijaj  [Riren, Levi x Eren]Where stories live. Discover now