6

3.5K 308 99
                                    

Przez korytarz przebiegł prawie przezroczysty, blondwłosy chłopiec, śmiejąc się wesoło. Wbiegł w ścianę i dopadła nas przytłaczająca, a wręcz grobowa cisza. Dla jednych okazała się być zbawieniem, czymś lepszym od chichotu widmowego dziecka, a dla innych ciszą przed burzą. Osobiście wierzyłem w tę drugą opcję.

- Eren... Panicz Eren...- zaśpiewał wysoki głosik, podśmiewując się przy tym radośnie.

Mój demon wydawał się być zdezorientowany tak samo jak ja, dlatego uznałem to za zwykły żart ze strony naszego wroga. Ruszyliśmy korytarzem. Nagle jedne z drzwi powoli się otworzyły, wypuszczając ze środka wiązkę żółtawego światła. Bez zawahania wszedłem do pomieszczenia.

W środku ujrzałem tylko zapaloną świeczkę, która stała na biurku. Zgasiłem ją i wróciłem na korytarz. Jeśli mnie pamięć nie myli, a dzieje się to bardzo rzadko, Hoffman mówił, że najdziwniejsze wydarzenia odgrywały się w sypialni siostrzenicy.

Ruszyłem dalej, zaglądając do pokoi. Szukałem takiego, który wyglądałby na dziecięcy. Bingo. Duże pomieszczenie z wielkimi oknami i wysokim sufitem było ozdobione różnymi obrazkami i zabawkami. Najbardziej przerażająca okazał się kolekcja lalek, których głowy leżały przy regale. Miśki były powieszone za szyję na karniszu, a w zdjęcie małej, słodkiej dziewczynki zostało przebite ostrymi, kuchennymi nożami.

Usłyszałem skrobanie od strony szafy, więc ją otworzyłem. Okropny odór spowodował u mnie odruch wymiotny, więc szybko otworzyłem okno. Spomiędzy ubrań wypadł naprawdę duży, drewniany chłopiec. Kukiełka nie miała oczu. Nagle okno się zamknęło, a błękitna kotara zasłoniła mi widok na ośnieżony ogród.

- Pobawić się, pobawić!- krzyknął najwidoczniej rozbawiony demon.

Zerknąłem na Erena, który powoli i bardzo ostrożnie wąchał drewnianego chłopca. Noże oderwały się od ściany i popędziły w moją stronę. Odskoczyłem w bok, a broń wbiła się w drewnianą podłogę z niezwykłą siłą, aż po samą rękojeść.

Erwin podał mi dłoń, którą odtrąciłem. Wolałem wstać o własnych siłach. Hanji zafascynowana skanowała wzrokiem każdy fragment pokoju. Chyba tylko ona cieszyła się z tak beznadziejnej sytuacji... Choć przyznam, że wizja starcia z silnym demonem wywoływała u mnie sporą ekscytację.

Eren nagle zaszczekał, przyprawiając mnie o mały zawał serca. Spojrzałem na brązowego wilka, który był praktycznie mojego wzrostu. Wpatrywał się w szafę, której drzwiczki otwierały się i zamykały. Podszedłem bliżej, ale od razu poczułem silne uderzenie. Jakby niewidzialna tarcza odpechnęła mnie na parę metrów. Cudem bezpiecznie wylądowałem na ziemi.

- Moje! Nie wolno wam! To moje!- głośny krzyk praktycznie rozwalał mi czaszkę. Złapałem się za głowę jak reszta zakonników. Najbardziej współczułem Erenowi, który piszczał z bólu. Czuły słuch stał się teraz jego słabościa.

Przykładał łeb do ziemi i łapami pocierał uszy, wydając z siebie ciche skomlenie. Dzieciak nadal krzyczał to samo, nie pozwalając nam na choć chwilę wytchnienia. Wnerwiony wstałem i wbiłem katanę prosto w drewnianą głowę kukiełki.

Przyjemna cisza wypełniła pokój. Tak to się załatwia. Po co się pierdzielić? Spojrzałem na Hanji, która zafascynowana oglądała rozwalony, drewniany łeb.

- Zabiliście go... Zabiliście go... Nie! Ty zabiłeś! Zabiłeś!- usłyszałem donośny krzyk. Drzwi zamknęły się na klucz, odcinając nas od reszty. W pomieszczeniu zostałem tylko ja, Erwin, Zoe i Eren. Mój demon usiadł, wydając z siebie coś na rodzaj fuknięcia.

Złoty, duży klucz przeleciał przez pokój i wpadł do szafy. Najwyraźniej bestia chciała nas zwabić do środka. Westchnąłem i wytarłem ręce. Syf tu jak w stajni... Choć nie... W mojej stajni jest zawsze czysto.

Nie zabijaj  [Riren, Levi x Eren]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt