Epilog

921 47 5
                                    

Obracała w dłoni z kawałek powłoki tego monstrum. Patrzyła się na nie z kamiennym wyrazem twarzy. Że też dzisiaj wzięło na wspominki. Ciężkim krokiem szła w stronę barku z alkoholami chcąc zagłuszyć stare lata. Niestety w drodzę po procenty usłyszała swój telefon komórkowy z piętra. Pobiegła tam szybko z głupią nadzieją.

- Halo?

Usłyszała niski męski głos.

- Mike? Co tam?

- Siedzisz? Jeśli nie to zrób to.

- No dobra. Tylko po co tak poważnie? Przerażasz mnie.

Zaśmiała się lekko, jednak wykonała polecenie przyjaciela.

- Coś znów porywa dzieci. Na początku nie byłem pewien, ale zobaczyłem ten... ten... ten napis i... Musisz przyjechać. Pamiętasz obietnicę?

Spojrzała na bliznę na ręce. Obok niej, gdzieś po środku nacięcia widniał mały, czerwony balonik.

- O kurwa... Jesteśmy w czarnej dupie. Przyjadę najszybciej jak to możliwe. Do zobaczenia.

Szybko kliknęła czerwoną słuchawkę. Zacisnęła w pięści "skórę" klauna a w oczach stanęły jej wspomnienia z dnia złapania jej brata.

***

Więc książkę uważam za skończoną, chodź to zależy od was, ja się na razie żegnam zobaczymy się w innej książce tylko nie wiem kiedy. Dziękuję za wszykie gwiazdki i wyświetlenia czuje się trochę pusto ze skończeniem tego dzieła ale nadal pracuję nad ff o Finnie i Noah🖤

Japa Richie! |TozierWhere stories live. Discover now