Kręciło jej się w głowie, miała lekkie mroczki przed oczami. Wstała powoli z podłogi rozglądając się za jej frajerami. Zauważyła ich wszystkich stojących nad Pennywise'm, klaun trzymał coś w rękach, coś pałączącego. Złapała porzucony pręt udając się w stronę jej przyjaciół i Richie'go. Gdy była wystarczająco blisko pokazała im znak że mają być cicho. Zdecydowanym ruchem przerzuciła pręt przez głowę tego poduszając jego szyję.
- Puść. Go. Potworze - miała zachrypnięty głos. Klaun zaśmiał się tylko.
- Podoba ci się zachodzenie mnie z nienacka prawda Isabell? - zadrwił.
- Puść. Go. - Powtórzyła. Zacisnęła mocniej pręt.
- Bo co? - zachrypiał lekko się krzusząc.
W odpowiedzi dziewczyna jeszcze mocniej zacisnęła swoją broń. Dociskała narzędzie mocniej z każdą sekundą czekana na detyzje klauna. Knykcie zbielały jej strasznie a paznokcie zaczęły wbijać się w skórę, jednak nie odpuszczała. W końcu poczwara opuściła, jednak brunetka nie zamierzała. Chciała tego śmierci. Chciała tego bardziej niż czegokolwiek kiedykolwiek. Było to priorytetem. Numerem jeden. Nic więcej się nie liczyło. W końcu puściła, by po chwili uderzyć go w plecy. Ponownie zakreciło jej się w głowie podeszła chwiejnym krokiem do Beverly podając jej pręt, Richie'mu rzuciła kij baseball'owy. Reszta miała broń. Nie czekali długo, ruszyli na to coś. Po jakimś czasie dziewczyna dołączyła do bitwy z Pennywise'm. Kaun opadał już z sił czołgając się do jakiegoś spadu.
- Szły p-pchły koł-ło wody... - głos mu drżał, przyjaciele z brońmi w rękach zrobili zdecydowany krok - Pchła p-p-pchłę pchła do-o wody...
Zrobił salto w tył i teraz wisiał nad dołem trzymając się tylko rękami. Bill zamachnął się by zadać cios ostateczny lecz w tedy to coś zaczęło się rozpadać. Uśmiechnęło się paskudnie po czym powiedziało
- Strach.
Puściło się. Odłamki skóry zaczęły się unosić w powietrzu. Jeden zawirował wokół Isabell więc dziewczyna chwyciła go zdecydowanym ruchem ręki, po czym szybko schowała go do kieszeni spodni. Pobiegła do Richie'go rzucając mu się na szyję.
- Całe szczęście, jesteś cały - Pocałowała go krótko w usta. Richie przypominał dojrzałego pomidora.
- Dzieciaki upadają - zauważył Eddie.
- Może będzie tam Georgie - powiedział z nadzieją Bill. Poczekali aż dzieci upadną na podłogę po czym zaczęli poszukiwania małego.
- Bill... Nigdzie go nie było, ale znaleźliśmy to...
Podeszli do niego Eddie, Richie oraz Isabell którzy szukali razem. Niebieskooka wręczyła mu mały żółty płaszyk, a Eds rozpadającą się łódeczkę z papieru. Tozier położył mu rękę na ramieniu w ramach otuchy. Bill zapłakał jak małe dziecko. To był ostateczny dowód by zrozumiał, że Georgie nigdy nie wróci, Isabell jako przyjaciółka miała zamiar pomóc mu przejść przez właściwą żałobę.
![](https://img.wattpad.com/cover/142050021-288-k213073.jpg)
YOU ARE READING
Japa Richie! |Tozier
FanfictionRatując Ben'a z opresji nie myślała o tym, że zostanie wplątana w odwieczną zagadkę Derry. #1 w derry 14.09.2018 #1 w eddie 1.09.2019 #1 w richie 28.04.2021