19

871 48 1
                                    

- Stanley!

- Stan!

- Stan gdzie jesteś!?

- To nie jest jebana gra w chowanego!

- Uris!

- Krzyknij coś!

Krzyczeli jedni przez drugich próbując znaleść kompana. Kiedy zrezygnowani usiedli na jakimś kamieniu usłyszeli przeraźliwy krzyk. Szybko zaczęli do niego biec. Adrenalina buzowała w jej żyłach. Mogła dokładnie usłyszeć głośne bicie swojego serca. Nigdy więcej z własnej woli nie pobiegnie. Zobaczyli jakąś babę przyssaną do twarzy Urisa. Z wrażenia upuściła metal.

- Masz swoją gorącą babkę Richie - Mruknęła Bowers zabierając swojego pręta z ziemi.

Z rozpędu uderzyła babsko w plecy, następnie kiedy stanęła podbiegła z tyłu i uderzyła w zgięcie kolan. Kiedy miała zadać ostateczny cios kobieta prześlizgnęła pomiędzy jej nogami na jednej z rur odpływowych. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła klauna razem z jego wstrętnym uśmiechem.

- Stan dobrze się czujesz? - zapytała wyczerpana siadając obok Richie'go.

- Po za tym że będę miał traumę. Całkiem znośnie. - dziewczyna zaśmiała się lekko. Przeleciała wzrokiem po chłopakach po czym zapytała

- Gdzie poszedł Bill? Jezu kolejny, trudno zrozumieć, że w nawiedzonych kanałach trzyma się razem? - po tym odbiła się od ziemi i ruszyła z innymi nawołując jąkały.

Denbrougha nigdzie nie było za to znaleźli unoszącą się w powietrzu Beverly. Miała lekko uchylone usta i zamglony wzrok. Coś poruszało się powoli małymi obłoczkami tworząc w oczach mgliste wzroki.

- Richie weź mnie na barki - zarządziła Bowers.

- Nie sądzę że to najlepszy moment by użądzać walki kurczaków.

- Przestaniesz kłapać jęzorem chociaż na chwilę? Poprostu się schyl.

Isabell wdrapała się na Toziera następnie pociągnęła Marsh za buty na dół, tam przejął ją Ben bezskutecznie próbując ją ocucić. Wszyscy stanęli na około nich. Niespodziewanie Ben pocałował Beverly w usta, kiedy każdy myślał że chłopak się zbłaźnił dziewczyna przestała zachowywać się jak w transie.

- Ogień zimą - wysapała.

- Płonie w nim moje serce - dokończył za nią Grubszy.

- Ludzie nie chcę wam kończyć tej przeuroczej scenki ale musicie to zobaczyć - Powiedziała ciemnowłosa po czym wskazała latarką w górę gdzie naokoło wielkiej sterty zabawek unosiły się dzieci.

- O kurwa - Sapnął Tozier. Eddie zaświecił latarką gdzieś na bok.

- Znalazłem Bill'a - Rzekł Eds. Podeszli do niego i teraz była kolej Bell by powiedzieć

- O kurwa.

Tą złożoną reakcję wywołało zobaczenie Georgie'go bez ręki. Był bez swojego żółtego płaszczyka. Płakał bardzo mocno.

- Kocham cię Billy - załkał mały.

- Ja c-ciebie też - odpowiedział William, po jego głosie można było wywnioskować że również płakał. - Ale nie jesteś Georgie.

Po tym wycelował czymś co przywiózł Mike w głowę braciszka. Pociągnął za spust, a małe ciałko upadło bezwładnie na ziemię. Przez może dwie minuty nic się nie działo, Bill podbiegł do Beverly ze łzami w oczach oraz poczuciem winy że naprawdę zabił brata. Nagle "Georgie" zaczął się trzęść, jego ubranie zmieniało się w ubranie tego czegoś, ręce z nogami wydłużały się. Przez jego gardło wydobywały się demoniczne krzyki. Po chwili wszystko ustało. Klaun zaczerpnął powietrza, stanął przed nimi uśmiechając się paskudnie. Denbrough ponownie naciągnął broń celując w to.

- Zabij to!

Krzyczeli jedni przez drugich.

- Nie jest naładowany - powiedział Mike.

- Co? - Zapytała Isa.

- Nie jest naładowany - powtórzył - Nie jest naładowany!

Krzyczeli we dwoje, niestety byli zagłuszani przez pozostałą piątkę. Bill wystrzelił. Ze środka tego czegoś wydobyła się prawdopodobnie krew a kawałki jego powłoki odłamały się by po chwili polecieć w górę.

Pennywise

Przeczytała z jakiegoś wielkiego pudła Isa. Klaun otrzepał się i ruszył na Bill'a. Dziewczyna zareagowała odrazu. Chcąc nie dopuścić do ataku wybiegła pomiędzy nadziewając Pennywise'a niczym szaszłyka na pręta. Nie ludzki byt odepchnął ją na po bliską ścianę, uderzyła tyłem głowy w kamienie od razu podbiegł do niej spanikowany Tozier.

- Hej, hej Isabell, nie odpływaj. - Popukał ją lekko po policzku.

Bowers resztkami sił podniosła głowę z determinacją wypisaną w oczach powiedziała:

- Zajebcie tego skurwysyna.

Po tym straciła przytomność.

Japa Richie! |TozierWhere stories live. Discover now