Rozdział 56 „Na zawsze razem"

166 15 0
                                    

Nadszedł maj, a wraz z nim słońce, ciepło i ten szczególny dzień, który miała zapamiętać do końca swojego życia. Kroczyliśmy przed siebie, zdawając sobie sprawę, że jesteśmy w centrum uwagi. Nie miałam na sobie białej sukni ślubnej, ponieważ takiej nie chciałam. Nie chciałam, by ta uroczystość była przewidywalna i taka jak wszystkie inne. Był to dzień, w którym miałam zostać żoną Syriusza Blacka. Postawiłam na długą, dopasowaną sukienkę na ramiączka w kolorze bladego różu. Szłam wolno, spoglądając na twarze zebranych i zastanawiałam się, czy Lily, Marlena i Mary widzą mnie w tym momencie. Widzą i są dumne, tęsknią i nie mogą się doczekać, by się ze mną spotkać. Przełknęłam ślinę, stresując się lekko. Z tyłu za mną szła Hope, a za Syriuszem Remus. Nasza córka od razu przyjęła rolę świadkowej, całkowicie się tego nie spodziewając. Jednak tym gestem chciałam jej pokazać, jak wiele dla nas znaczy i jak bardzo ją kochamy. Stanęliśmy naprzeciw Albusa Dumbledore'a, który zgodził się odprawić naszą ceremonię. Cieszyłam się, że to właśnie on udzieli nam sakramentu.

– Moi drodzy! Zebraliśmy się tu, by wspólnie uczcić piękną ceremonię zwaną ślubem, gdzie Dorcas Meadowes i Syriusz Black zostaną połączeni węzłem małżeńskim – zaczął Dumbledore. 

Poczułam mocniejszy ucisk dłoni i kątem oka spojrzałam na Blacka, na którego twarzy błądził uśmiech. Kątem oka również spojrzałam na Hope, moją druhnę, która wyglądała tego dnia pięknie, a bukiet kwiatów dodawał jej tylko uroku. Wzięłam głęboki wdech i swój wzrok ponownie skierowałam na Albusa Dumbledore'a. Siwowłosy wskazał na nas dłońmi, potem na obrączki, a ja spojrzałam wprost na czarnowłosego, który wziął moją obrączkę w dłonie i powoli wkładał mi ją na palec.

– Droga Dorcas... – zaczął Syriusz, a ja wpatrywałam się w niego z miłością i ufnością, zdając sobie sprawę, że za chwilę będę należała tylko i wyłącznie do niego. – Chciałbym powiedzieć, że kilkanaście lat temu, nie wyobrażałem sobie tej chwili. – Usłyszeliśmy śmiech zgromadzonych. Wywróciłam oczami, uśmiechając się pod nosem. – Byłaś moją przyjaciółką, moją ostoją, moją rodziną... – mówił i mocniej złapał mnie za dłonie. – Widziałaś we mnie światło, gdy wszyscy inni w to wątpili. Upadałem, a ty zawsze mnie podnosiłaś. Byłaś światłem na niebie, które prowadziło mnie w ciemną noc. Zawsze uważałem, że ślub jest uwiązaniem, że małżeństwo to tylko błaha przysięga, ale teraz wiem, stojąc tu przed tobą, tak piękną, z której oczu bije miłość, zrozumiałem, jak bardzo się myliłem. Przyrzekam ci, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyś była szczęśliwa. Kocham cię i nigdy nie przestanę.

– Kochany Syriuszu... – zaczęłam, łapiąc drugą obrączkę i wkładając ją na palec czarnowłosego. – Czekałam na ten moment lata, mimo że wszyscy inni w to wątpili. Ja wierzyłam, wierzyłam, że mimo naszych ciężkich chwil, kłótni i niedojrzałości, jest między nami tak wielka miłość, która nie ma prawa nie przetrwać. Tak wielka miłość, która trzyma i scala nasz świat w jedno. Taka miłość nie mogłaby umrzeć, nigdy. – Widziałam jak oczy Syriusza przeszywają mnie na wskroś. Wzruszenie biło od niego podwójnie. – Zaakceptowałeś mnie w całości, mimo całego mojego bagażu emocjonalnego. Zawsze będę cię kochała i nigdy nie pozwolę ci odejść.

 Łza popłynęła mi po policzku. Wpatrywałam się w czarnowłosego, zdając sobie sprawę, że ten mężczyzna już na zawsze będzie mój. Na dobre i na złe.

– Na mocy danego mi prawa, mianuje was mężem i żoną – powiedział siwowłosy, a na sali wybuchły oklaski. – Możesz pocałować panną młodą – dodał.

Syriusz nie czekając długo złapał mnie w tali, przechylił i pocałował z namiętnością i całą miłością, która w nas płynęła. Scałował łzy, płynące po moich policzkach i gwałtownie wziął mnie na ręce, po czym wyszliśmy z pomieszczenia, na świeże powietrze, gdzie odbywała się uroczysta kolacja. Z powodu statusu Syriusza jako zbiega, nie mogliśmy również pozwolić sobie na nic więcej. Kiedyś chciałam, by mój ślub jak i wesele były wystawane, a teraz jestem ogromnie szczęśliwa z tego co mam. Lampki stworzyły dach, zwisając luźno po obu stronach stołu, a duża ilość zielonych krzewów i roślin robiła wrażenie. Było idealnie. Stanęliśmy obok lampionów, a goście zaczęli do nas podchodzić i składać nam życzenia.

zanim cię zapomnę // dorcas meadowes i syriusz blackHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin