Rozdział 2 „Układanka z uczuć"

486 31 26
                                    


Jasna cholera. Prawie ją pocałowałem. Chciałem musnąć delikatnie jej usta, a potem jakby nigdy nic wpić się z całą brutalnością i energią jaka we mnie buzuje kiedy jestem przy niej.

Black, weź się w garść.

Idąc korytarzem czułem na sobie wzrok damskiej części Hogwartu. Ogólnie rzecz biorąc nic a nic mnie to nie obchodziło. Myślałem o niej. Nie mogę się na niczym innym skupić, ani na kim innym skupić. Pierwszy raz w życiu zdarza mi się coś takiego. To chore. Czy właśnie to czuje Jimmy za każdym razem kiedy jest przy Evans?

– Czasem naprawdę nie masz zielonego pojęcia kiedy się zamknąć przyjacielu.

Byłem wkurzony. Na niego, na siebie. Moje uczucia wciąż się nie uspokoiły po rozmowie z brązowowłosą. Cholerny Potter musi robić ze wszystkiego igły-widły.

– Przestań, Rogacz. Lepiej powiedz co wymyśliłeś... Albo może nie przy mnie. Chyba naprawdę wolę trzymać się od tego z daleka.

Kochany Remus. Nim się obejrzeliśmy wyszedł z Pokoju Wspólnego, a swoje kroki skierował zapewne do biblioteki.

– Zamieniam się w słuch.

– Łajnobomby i Argus Filch. Mówi Ci to coś?

– Zaczyna się ciekawie. A tak w ogóle gdzie Glizdogon?

– A bo ja wiem? Jakoś dziwnie się zachowuje, nie uważasz?

– Nie zwróciłem uwagi.

– A na co ostatnio zwracasz uwagę?

– Przeginasz.

– Umówiłeś się z nią?

– Nie.

– Bo?

– Daj spokój.

– Lecisz na nią, a ona na ciebie. W czym problem?

– Odpieprz się.

Po tej minie wiedziałem co myśli. Uważa, że jestem kompletnym idiotą i nie daje sobie szansy na szczęście.

Nie daje szansy uczuciom.

Między mną a Jamesem Potterem jest jedna zasadnicza różnica. On ma szczęśliwą, kochającą rodzinę. Ma ojca i matkę, którzy nieba mu uchylają, ma kuzynów i kuzynki, których żaden by się nie powstydził. Ma ciepło, którego ja nigdy nie miałem.

Prawdę mówiąc dopiero zaznałem je dwa miesiące temu. Kiedy uciekłem z mojego rodzinnego domu i przeprowadziłem się do Potterów. Do końca życia będę wdzięczny rodzicom Rogacza za to co dla mnie zrobili. Za to, że traktują mnie jak drugiego syna. Mimo, że mnie i Jamesa nie łączą więzy krwi, jest między nami namacalna więź. To po prostu jest mój prawdziwy brat.

Wszyscy Blackowie popierają Voldemorta. Ja wraz z moją kuzynką Andromedą i wujem Alfardem jesteśmy czarnymi owcami tej rodziny. Porzuciliśmy wszystko co łączy nas z osobnikami pokroju moich rodziców, Oriona i Walburgi, mojego brata, Regulusa, a także kuzynostwa, Bellatrix i Narcyzy.

Kiedy w twoim rodzinnym domu za każdy odmienny pogląd dostajesz klątwą Cruciatus trochę inaczej patrzysz na życie. Inaczej patrzysz na relację, które tworzysz i inaczej patrzysz na ludzi. Zastanawiasz się komu tak naprawdę ufać.

– James!

Odwróciliśmy się do osobnika, który zmierzał w naszą stronę. Sam Angus Campbell.

– Siemasz Angus. Jak się trzymasz? – zapytał mój przyjaciel i wyciągnął do niego rękę, a ja poszedłem za jego przykładem.

– Świetnie! Lekarstwo Remusa to najwspanialsza rzecz jaką było mi kiedykolwiek poznać. Słuchaj, tak w ogóle to gratuluje zostania nowym kapitanem naszej drużyny! Jakoś wczoraj kompletnie zapomniałem ci o tym powiedzieć... I przede wszystkim chciałem zapytać o pierwszy trening i kiedy odbędzie się nabór na nowego ścigającego i pałkarzy. Myślałeś już coś na ten temat?

zanim cię zapomnę // dorcas meadowes i syriusz blackWhere stories live. Discover now