Rozdział 11 „Mroczniejszy odcień magii"

239 25 0
                                    

Szłam opustoszałym korytarzem na spotkanie z poplecznikami Greengrassa. Przez ostatnie tygodnie tak dużo pozmieniało się w moim życiu, że aż trudno w to uwierzyć. Skończyłam ze swoim starym, spokojnym życiem, a zaczęłam nowe, mroczne i niebezpieczne. A przede wszystkim bez emocji i uczuć. Byłam obojętna na wszystko i wszystkich. Jedyna osoba z którą utrzymuje stały kontakt to Regulus Black.

Tak. Ten Regulus Black.

Kilka tygodni temu, kiedy dołączyłam się do sekty Clyde'a, poznałam Regulusa. Był moim partnerem. Od razu zwrócił moją uwagę. Był tak samo przystojny jak Syriusz. Dużo rozmawialiśmy, a z tego wynikło, że mam ten sam cel. Zniszczyć Clyde'a Greengrassa. Nie wnikałam w szczegóły. Nie wiedziałam, dlaczego Blackowi tak na tym zależy, ale mało mnie to interesowało. Wiedziałam co ja chcę zrobić. Mimo braku mojego drugiego ja, zbliżyliśmy się do siebie z Regiem. Nie był taki jak reszta jego rodziny, mimo że udawał, że właśnie tak jest. Nie był też taki jak jego brat. Był bardzo tajemniczy, a przez to też pociągający. Trzymał się na uboczu, ale był bardzo pewny siebie. Miał w sobie coś przez co lgnęło się do niego jak magnes. Najciężej było utrzymywać z dala od tego całego gówna Lily i Willa. Codziennie próbowali rozmawiać ze mną, ale na marne. Wiedziałam, że się domyślają, dlaczego się tak zachowuje, ale nigdy nie dałam im potwierdzenia.

A Syriusz..

Cóż. Wygląda na szczęśliwego. Codziennie bajeruje nową dziewczynę, wykorzystuje ją i tak w kółko. Powrócił wielki łamacz serc, casanova Hogwartu. I przespał się z Rose Wax.

– Chyba nie masz mi tego za złe Dori? – spytała mnie ironicznie blondynka od razu po zaistniałej sytuacji.

– Nie obchodzi mnie to Rose. Możecie robić co wam się tylko podoba.

Uśmiechnęłam się słodko i zostawiłam blondynkę w bibliotece w której się spotkałyśmy. Gdzieś w głębi zakuło mnie, gdy się o tym dowiedziałam, ale szybko odgoniłam od siebie te uczucia. Poza tym nie jesteśmy już razem. Black może robić co chce. Szybko o tobie zapomniał, podpowiadał głos w mojej głowie. Stop. Nie myśl emocjami.

Weszłam do lochów i skręciłam w boczny korytarz. Moim oczom ukazały się drzwi, machnęłam różdżką na znak litery G, a drzwi przede mną od razu się otworzyły. Szłam powoli schodami nasłuchując. W pomieszczeniu wszyscy siedzieli przy długim stole, była Bellatrix i Narcyza Black, Rudolf i Rabastan Lestrange, Barty Crouch Jr, Avery, Mulciber i Regulus Black. Prawie wszyscy obecni spojrzeli na mnie z jadem w oczach, ale nie odezwali się słowem. Usiadłam na swoim miejscu obok Blacka. Chwilę po mnie zjawił się Greengrass w towarzystwie Severusa Snape'a. Podniosłam lekko brwi i przypatrywałam się czarnowłosemu. Jego oczy szybko odnalazły mój wzrok. Zmarszczył lekko nos i usiadł na miejscu przeznaczonym dla nowicjuszy.

– Cieszę się, że wszyscy już jesteście. Szalenie miło jest mi poinformować was, że w tym tygodniu w Hogsmeade rusza Klub Pojedynków. Wszystko jest przygotowane tak, aby każde z was nauczyło się walczyć. Nauczę was co tak naprawdę oznacza życie. Czarny Pan potrzebuje armii z prawdziwego zdarzenia i my mu ją taką dostarczymy. Zrozumiano?

– Panie... Czy wiesz już kto razem z tobą poprowadzi ten interes? – zapytał Avery. 

Wszyscy spojrzeli się na Clyde'a wyczekująco.

– Barty jest moją prawą ręką. Resztę pytań kierujcie do niego, ja muszę jeszcze coś załatwić - powiedział a wzrok utkwił we mnie.

Co ja mam z tym wspólnego? Greengrass zdążył wyjść, a w środku zawrzała zawzięta dyskusja.

– Dlaczego właśnie ty? – warknęła Bellatrix i spojrzała na Croucha. 

Brązowowłosy zatarł ręce i uśmiechnął się do niej. Wpatrywał się w nią dłuższą chwilę po czym spokojnie odpowiedział.

zanim cię zapomnę // dorcas meadowes i syriusz blackWhere stories live. Discover now