Rozdział 32 „Nie odpuszczaj"

174 18 1
                                    

Nie wierzyłam w to, co się działo naokoło mnie. Jeszcze chwilę temu widziałam tych ludzi na ślubie Jamesa i Lily, a dziś ponownie się widzimy, ale na pogrzebie. Pogrzebie Rose Wax. To było jak... ponowne przeżywanie czegoś strasznego. Śmierć.

Trzymałam Syriusza za rękę i opierałam się o jego ramię. Mężczyzna gładził mnie knykciem po dłoni, a ja spoglądałam na niego co chwilę. Obawiałam się o niego. Od kilku dni chodził cichy, zamknięty w sobie i intensywnie o czymś myślał. Zdecydowanie coś przede mną ukrywał, jednak nie chciałam naciskać, bowiem wiedziałam, że Rose była jego przyjaciółką, mimo wszystko. Moją również. Staliśmy nad grobem, słuchając przemówienia pastora. Łkałam cicho, tak by nikt tego nie widział. Jedynie Syriusz, mocniej łapał mnie za rękę, gdy wyczuwał, że wpadam w większą panikę. Kto jeszcze będzie musiał umrzeć? Wojna dopiero się zaczęła.

Tej nocy, wraz z Lily, Marleną oraz Emmeliną siedziałyśmy w domu Potterów i z pijackim już humorem, słuchałyśmy historii o miesiącu miodowym i innych ekscesach. Cieszyło mnie, że patrzyłam na swoją najlepsza przyjaciółkę i widziałam jak mocno jest szczęśliwa. To naprawdę jest prawdziwa miłość. Przy okazji Marlena przyznała się do ciąży. Dziewczyny były w szoku, jednak skakały z radości. Zauważyłam, że Lily podejrzanie zamilka, gdy blondynka o tym mówiła, ale za chwilę temat się zmienił i wszystkie spojrzenia wylądowały na mnie.

– Dorcas, wszystko w porządku? – zapytała mnie Lily, zarzucając mi od tyłu ręce na szyję. Uśmiechnęłam się do rudowłosej i uścisnęłam ją za dłoń.

– Teraz tak. Tęskniłam za tobą – przyznałam szczerze, a na twarzy zielonookiej pojawił szeroki uśmiech.

– Wiesz, że nie o to mi chodziło, ale punkt za odwrócenie tematu. Nie dziwię się, że Crouch jest pod wrażeniem. Jednak mimo wszystko, nie potrafię mu do końca zaufać... – wyznała i spojrzała na resztę dziewczyn. – Wypijmy... za Mary. Zawsze będziemy o niej pamiętać – powiedziała, a my wzniosłyśmy kieliszki do góry, a w gardle poczułyśmy mocną ciecz.

– Żałuję, że nie mogę napić się z wami – jęknęła Marlena i czule pogładziła się po brzuchu. – Jednak ta mała istotka... jest tego warta.

– Nie poznaję cię, Lena. – Zaśmiałam się, ale jednocześnie pochwaliłam przyjaciółkę. – To wspaniałe, cieszyć się waszym szczęściem.

– To ty masz tak źle w życiu? – odbiła pałeczkę, a ja zacięłam się. 

Czekałam, aż ten temat wypłynie, jednak miałam nadzieję, że... Właśnie, na co ja miałam nadzieję?

– Sama nie wiem. Czuje się... niepełna – przyznałam szczerze i spojrzałam na swoje palce. Świetnie, zaczynałam się stresować.

– Co uważasz za określenie „niepełna"? – Lena uniosła brwi do góry. Westchnęłam ciężko.

– Mam wymarzoną pracę, jestem na początku kariery, którą naprawdę mogę osiągnąć. Mam wspaniałych przyjaciół. Mam rodzinę, która o mnie dba i kocha oraz mam faceta, którego bardzo kocham i wiem, że on kocha mnie, jednak... – Zatrzymałam się i zamknęłam oczy. – Jednak ciągle czegoś mi brak. Ostatni tydzień był okropny. Zaczęłam pracę i od tego czasu przestałam widywać Syriusza. Nie wracał na noc, nie wiedziałam z kim jest, co robi... do czasu, aż mi powiedział, że jest w Zakonie Feniksa. Wiem, że już o tym wiecie – mówiłam, a Lily uciekła wzrokiem. – Wiem też, że musimy tam dołączyć, razem.

– Masz rację, Dorcas. – Marlena pokiwała głową i posłała mi uśmiech. – Wiesz przecież, że gdyby Angus choć raz nie wrócił na noc, niemiałby do czego wracać...– wytłumaczyła McKinnon, a my zaśmiałyśmy się szczerze. – Obiecałam, że po porodzie będę działa w Zakonie. Teraz, dzięki kontaktom, mogę wielu rzeczy się dowiedzieć, jednak na tym kończy się moja rola, niestety...

zanim cię zapomnę // dorcas meadowes i syriusz blackWhere stories live. Discover now